Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anti Tank Nun - Fire Folllow Me

(dor)
Anti Tank Nun – Fire Folllow Me
Anti Tank Nun – Fire Folllow Me
Tomasz Titus Pukacki z Acid Drinkers i Iggy Gwadera po raz drugi połączyli siły w Anti Tank Nun. Rasowy heavy metal ucho cieszy, a jego melodyjność połączona z precyzją solówek czyni z grupy jedną z najbardziej oczekiwanych gwiazd letnich koncertów.

Podczas gdy większa część Polski będzie podrygiwała przy zespole Weekend, prawdziwi rockersi już ćwiczą mięśnie szyi, by w szalonym headbangingu wtórować energii Anti Tank Nun. Niby melodia "First Spark" lekko kojarzy się z frazami starego Black Sabbath, ale Titusowa wściekłość i melorecytacje szybko zabijają takie skojarzenie. Rasowy rock and roll o silnym metalowym zabarwieniu zaczyna swój taniec.

Tytułowy "Fire Follow Me" to nawalanka w stylu godnym tuzów sceny heavy. I do tego ten niepowtarzalny sposób interpretacji Titusa. Jak można nie lubić tego starego kwasożłopa? I wreszcie Gwadera, który z maestrią Joe Satrianiego wypluwa ze swojej gitary serie wirtuozerskich nut, ale i sprytnie podciąga struny.

Trzecia "Sake Crazy" zaczyna się od porządnych mrocznych riffów, by zamienić się ciężko rzężącą młockarnię napędzaną energią Judas Priest. A gitary starszaka i młodziaka gadają ze sobą genialnie i znów Titus zawodzi na najwyższych obrotach.

Nieco klasyczniej brzmi "Hurricane Kazz". Ale już bridge w tej piosence przypomina, ze od czasów Motley Crue minęło lat 30. Ale rock and roll wciąż jest tak samo młody.

Ha, są i gitary akustyczne. Niepokojący klimat wypełnia pierwszą część "Under the Big Black Tent". Titus w roli producenta nie ograniczał się tylko do łojenia. Dał słuchaczom czas na oddech i podstępnie ukradł ich dusze.

Na siłę w intro do "Iron MIdget" można usłyszeć echa "Iron Mana", ale czy coś w tym złego. Titus niezgorzej świruje wokalnie, a cały Anti Tank Nun sunie jak ultraciężki czołg roznosząc wszystko w pył. I znów mamy w środku niemal epicką melorecytację. Taka płyta nie może się znudzić, a koncertowe wersje będą killerami.

Za to w "Canal Street" Anti Tank Nun flirtuje ze stoner rockiem. I dobrze. Dzięki gitarom i głosowi mamy materiał spójny, a jednocześnie nie monotonny czy nużący.

"Hanged Man's Diary" ma i elementy psychodelii i metalu, a wszystko w znanym już z Acid Drinkers połączeniu i z wyjącymi gitarami punktującymi frazy. Do tego jeszcze jedna wirtuozerska solówka, daleka od pentatonicznych oczywistości świata blues rocka.

Zapomniane akustyczne nagranie Led Zeppelin z trzeciej lub czwartej płyty? Nie, to tylko folkowy niemal wstęp do "The One Who's Good…". Jest i moc w tej pieśni i powrót do folkowo psychodelicznego klimatu charakterystycznego dla Led Zeps. I to powinno być pompatyczne zakończenie krążka.

Ale, że to tylko rock and roll, album kończy "Killing Times". Z rytmem godnym The Exploited.

Jedno jest pewne, słuchać Anti Tank Nun można, ale zobaczyć ich na żywo - trzeba!

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny