Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podlasie tańczy jak mu Weekend zagra

Anna Kopeć [email protected] tel. 85 748 95 11
Frontman zespołu Weekend Radosław Liszewski to obecnie jedna z najbardziej rozpoznawanych twarzy w polskim show biznesie. Dzięki niemu muzyka disco polo przeżywa swój niezaprzeczalny renesans.
Frontman zespołu Weekend Radosław Liszewski to obecnie jedna z najbardziej rozpoznawanych twarzy w polskim show biznesie. Dzięki niemu muzyka disco polo przeżywa swój niezaprzeczalny renesans. Andrzej Zgiet
Koncerty Weekendu wszędzie ściągają tłumy. Fenomen zespołu disco polo socjolodzy tłumaczą wprost. Kiedyś ludzie śpiewali pieśni ludowe, teraz śpiewają "Ona tańczy dla mnie", bo to muzyka prosta i łatwo wpadająca w ucho.

Sobotnie późne popołudnie, ruch przed białostocką galerią Alfa znacznie większy niż zazwyczaj o tej porze. Przed wejściem spotykają się grupy znajomych. Wewnątrz budynku przed niewielką sceną powoli gromadzi się tłum. Czuć szczególną atmosferę, coraz większe oczekiwanie. Za chwilę wystąpi tu objawienie ostatnich miesięcy - zespół Weekend, który ma na swoim koncie wielki przebój "Ona tańczy dla mnie". Tej piosenki nie trzeba nikomu specjalnie przedstawiać. Zna ją chyba każdy bez względu na wiek, wykształcenie czy gust muzyczny.

Takich podziałów nie było widać na sobotnim koncercie. W tłumie oczekującym występ wokalisty i dwóch tancerzy byli zarówno ludzie młodzi jak i starsi. I co istotne - wszyscy świetnie się bawili.

- Przyjechałam ze znajomymi. Jesteśmy z różnych miejscowości z okolic Moniek. Często spotykamy się na dyskotece w Jaświłach, dziś wybraliśmy się do Białegostoku specjalnie na koncert Weekendu. Takiej okazji nie mogliśmy przepuścić - mówiła nastoletnia Martyna.

Nie wstydzi się swojej miłości do disco polo. Świetnie się przy niej bawi, a to jest dla niej najważniejsze. Ma na sobie krótkie spodenki, błyszczącą bluzkę, mocny makijaż. Wiele nastolatek wygląda podobnie - koncert potraktowały jak ważne wydarzenie, co podkreśliły swoim wyglądem. Były dziewczyny w szpilkach i chłopaki w eleganckich koszulach, w bluzach z kapturem. Była także para w czarnych bluzach z czaszkami, w glanach - występ obserwowali z dużej odległości. Ale publiczności nie tworzyły tylko nastolatki z okolicznych miejscowości. Przeciwnie. Byli i studenci i całe rodziny z dziećmi, także osoby starsze.

- W weekendy często zajmuję się wnukami. Kiedy dowiedziały się o tym koncercie nie mogłam im odmówić i zgodziłam się tu z nimi przyjść - opowiada pani Grażyna, babcia 7-letniego Kuby i 10-letniej Malwiny. - Na co dzień nie słucham disco polo, raczej nie przepadam za tym gatunkiem. Nie bardzo orientuję się co tworzy zespół Weekend, ale skłamałbym gdybym powiedziała, że nie znam piosenki "Ona tańczy dla mnie".

Takich osób było tu mnóstwo. Nawet jeśli nie znali wszystkich dokonań popularnego zespołu z Sejn, który działa na polskiej scenie muzycznej przeszło od dekady, wszyscy znali przebój, który zrobił furorę w internecie. By go usłyszeć na żywo do centrum handlowego przyjechali nie tylko fani zespołu z Białegostoku, z Łap, Zambrowa czy leżących na południu regionu Kleszczel i Siemiatycz. Bynajmniej nie przyszli tu po zakupy. Niektórzy scenę okupowali już na parę godzin przed rozpoczęciem koncertu, aby zapewnić sobie najlepsze miejsca widokowe.

On śpiewa dla nich, oni tańczą dla niego

Długo oczekiwane trio nareszcie wychodzi na scenę. Publiczność jest zachwycona. Już od pierwszych sekund wokalista zespołu Radosław Liszewski nawiązuje świetny kontakt z publicznością szczelnie wypełniającą przestrzeń pod sceną, ale także na wyższych kondygnacjach. Ci bardziej otwarci tańczą i śpiewają, mniej odważni, obserwujący show z większej odległości przynajmniej przytupują nogą.

Już w trzeciej piosence zespół serwuje publiczności swój największy hit - tłum szaleje.
- Obie ręce w górę. Klaszczemy! - zachęca do wspólnej zabawy Radek Liszewski. Za nim dwóch tancerzy Adam i Paweł prezentują swoje układy choreograficzne.

Potem wszyscy wspólnie bawią się do piosenek "Jesteś zajebista", "Moje miasto nigdy nie śpi" czy "Za miłość mą". Tłum nagradza zespół piskami i gromkimi oklaskami.

- Teraz gramy specjalnie dla tej pani - wskazuje w tłumie jedną z dziewczyn pod sceną Liszewski.

Dziewczyna jest zachwycona i z zapałem śpiewa z wokalistą piosenkę "Najarana Anka".
- Najgorsze na świecie jest to kiedy wychodzi się na scenę nie pamiętając tekstu - żartuje wokalista. - Ja mam to szczęście, że mam was i wiem że zawsze mi pomożecie.

W ten sposób wciąga do zabawy absolutnie całą publiczność, bo tekst piosenki "Ona tańczy dla mnie" zna tu każdy. Tłum skanduje "Ja uwielbiam ją, ona tu jest...." Tak, po raz drugi tego wieczoru, wszyscy wspólnie wykonują wielki przebój. Niektórzy mają nawet to szczęście, że kilka wersów mogą zaśpiewać do mikrofonu, który podsuwa im wokalista. Jeszcze pamiątkowe zdjęcie, kilka autografów rzuconych w szalejący tłum i po niespełna godzinie koncert się kończy.

- Zdecydowanie za wcześnie - oceniają Marta i Janusz, którzy są z córeczką Weroniką. - Przecież wiadomo, że większość przyszła do galerii tylko na ten koncert.

Fenomen jednej piosenki

Weekend dla fanów muzyki disco polo to już klasyka gatunku. Ale także ci, którzy gustują w innych rytmach doskonale znają ten zespół. Wszystko za sprawą hitu "Ona tańczy dla mnie", którą można usłyszeć dosłownie wszędzie - na weselach, prywatkach, w dużych klubach, a także w Kandzie, USA, w niemieckich kurortach narciarskich. Piosenka stała się też hitem w Turcji. Prawie cztery minuty lekkiej i wpadającej w ucho muzyki, tylko jedna zwrotka. Tekst nietrudny, lecz posiadający sens, ale co najważniejsze łatwo przyswajalny. To efekt milionowych wyświetleń w internecie zaledwie w kilka miesięcy, i liczba wciąż rośnie. Piosenka znalazła się na liście YouTube 100, czyli najbardziej popularnych wideoklipów w serwisie. Śpiewają ją nie tylko fani, ale także kibice na stadionach. Jej twórca - Radosław Liszewski odwiedził chyba wszystkie stacje telewizyjne, jest stałym gościem porannych programów śniadaniowych.

- To jest produkt przemyślanej strategii marketingowej, za którą pewnie już nie stoi menago rozwożący polonezem kasety po bazarach. Profesjonalny teledysk, możliwość ściągnięcia empetrójki, dzwonka na telefon. Ale oczywiście te 40 milionów odtworzeń na YouTube to fenomen: jak ktoś nie słyszał tej piosenki, to znaczy, że nie mieszka w Polsce! - mówił w wywiadzie dla tygodnika Newsweek Krzysztof Varga, znany pisarz i felietonista. - W internecie największy idiotyzm może osiągnąć gigantyczny sukces: połowa zajrzy z ciekawości, połowa - dla fanu. Chłopcy mają swoje pięć minut, pewnie przez rok, dwa lata będą grali koncerty, później świat o nich zapomni. Zresztą ten zespół istnieje kilkanaście lat, a z niszy discopolowej wyszedł dopiero wczoraj.

- Popularność gatunku disco polo, czy szerzej muzyki popularnej szczególnie mnie nie dziwi - przyznaje dr Katarzyna Sztop-Rutkowska z Instytutu Socjologii Uniwersytetu w Białymstoku, prezes Fundacji Laboratorium Badań i Działań Społecznych "SocLab". - Można uznać, że w pewnym stopniu to współczesna forma muzyki ludowej, a ta mówiła przecież o podstawowych rzeczach: miłości, relacjach między kobietą i mężczyzną, o zdradzie, o biednych i bogatych, czyli o podziałach społecznych. Uniwersalne teksty ubrane w prosty rytm z nieskomplikowaną linią melodyczną każdy jest w stanie zaśpiewać. Kiedyś kobiety śpiewały pieśni ludowe, teraz dziewczyny śpiewają "Ona tańczy dla mnie".

Nikt nie słucha, wszyscy znają

- Disco polo jest przyjemne. Wiele osób słucha tej muzyki, ale nie każdy się do tego przyznaje - napisał ktoś na jednym z forów internetowych.

Ten gatunek to najprostsza forma muzyczna, która wymaga najprostszych umiejętności. I zdaje się, że dzięki tej prostej harmonii się wybiło i to jest siłą napędową disco polo.

- To czy coś jest dobre lub złe w kulturze w dużej mierze pochodzi od tego co w socjologii nazywamy "kanonem kulturowym", a te się zmieniają. Kiedyś komiks był czymś co było uważane za kulturę popularną, , coś co jest mało poważne. A współcześnie komiks funkcjonuje jako elitarna forma sztuki, włączany jest również jako forma edukacji historycznej - podkreśla Katarzyna Sztop-Rutkowska. - Współcześnie trudno mówić o jakimś kanonie, bo granice między tzw. kulturą wysoką i niską ulegają zatarciu. Przekazy z obu typów kultur wzajemnie się przenikają. To co nazwiemy sztuką, kulturą wysoką wynika z jej kontekstu. Zapewne piosenka disco polo wpleciona w jakiś performance w galerii sztuki współczesnej mógłby stać się wydarzeniem kulturalnym i elementem sztuki wysokiej. Dziś kanon kultury wysokiej rozbija się na naszych oczach.

W filmie Roberta Glińskiego "Kochaj i rób co chcesz" pada ważne zdanie: "Lekceważąc disco polo gardzisz 20 milionami Polaków, którzy tej muzyki słuchają". Na koncertach disco polo bawią się tłumy, które stanowią jedność, bo przecież, jak śpiewa zespół Bayer Full "wszyscy Polacy to jedna rodzina". To są niezaprzeczalne fakty, a argument, że jest to muzyka mało ambitna nie ma większego znaczenia. Rytmiczna muzyka z prostymi słowami dobrze nadaje się do tańca i nie wymaga analizowania tekstu, bo przecież nie chodzi w tej muzyce o słowa, ale o dobrą zabawę.

Disco polo dźwignią promocji miasta i województwa?

Białystok co i raz zyskuje jakąś etykietkę. Raz jest ona przez większość akceptowana, jak chociażby kolebką tańca współczesnego. Dzięki dokonaniom naszych tancerzy w popularnych programach telewizyjnych. Za sprawą Białostockiego Teatru Lalek Białystok nazywa się także stolicą lalkarstwa, a dzięki działalności Galerii Arsenał - mówi się o nas centrum sztuki współczesnej. To także skupisko mniej lub bardziej precyzyjnej wielokulturowości. Tymczasem od wielu już lat Białystok to również zagłębie disco polo, do czego mieszkańcy i włodarze nie zawsze chcą się przyznawać. Bo w powszechnym przekonaniu nie jest to muzyka wysokiego lotu. Tymczasem ewidentnie przyciąga ona rzesze ludzi. I wielu nawet chciałoby, aby to właśnie disco polo było narzędziem promocji miasta i regionu.

Dr Katarzyna Sztop-Rutkowska nie widzi sprzeczności w tym, żeby w promocji naszego miasta czy regionu znalazło się i to, że Białystok jest cenionym centrum sztuki współczesnej, jak i to, że jest kolebką disco polo.

- To byłaby dopiero wielokulturowość! - mówi pani socjolog. - Kto dał nam prawo oceniać, czy coś jest lepsze czy gorsze? Kultura jest wyrazem tego, czego ludzie oczekują, czego szukają w kulturze. A szukają również rozrywki - podkreśla. - Kultura może wyzwalać w człowieku coś więcej, niż tylko endorfiny związane z przyjemnością. Może mieć moc wyzwalającą. Stąd kultura coraz częściej na świecie jest włączana np. do polityki socjalnej: w biednych, zaniedbanych środowiskach projekty związane z kulturą mogą mieć bardzo silny wpływ na zmianę świadomości, na zintegrowanie np. dzieci z biednej dzielnicy z rówieśnikami, którzy żyją w rodzinach bogatszych. W "Diagnozie partycypacji w kulturze w województwie podlaskim" badacze pokazują wyraźnie, że ludziom często wydaje się, że nie mają kompetencji twórczych, że stać ich tylko na pójście na koncert czy obejrzenie w telewizji. A przecież w każdym z nas jest ogromny potencjał twórczy. Jeśli to dostrzeżemy, możemy uczestniczyć w kulturze jeszcze głębiej - dodaje dr Katarzyna Sztop-Rutkowska.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny