Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mielnik. Kopalnia kredy kryje prehistoryczne skarby (zdjęcia)

Janka [email protected]. 85 748 95 44
Skamieniały żółw morski - wyraźnie widać jego pancerz i kończynę
Skamieniały żółw morski - wyraźnie widać jego pancerz i kończynę
Adam Borowski z Mielnika w latach 70. ubiegłego wieku poszedł w ślady ojca i zatrudnił się w tutejszej kopalni kredy. Przez ponad trzydzieści lat pracy zbierał ciekawe okazy skamienielin, które przez miliony lat leżały ukryte w coraz głębszych pokładach kredy. W rezultacie powstała kolekcja, licząca kilkaset eksponatów, obrazujących prehistoryczne dzieje tej ziemi.
Skamieniały żółw morski - wyraźnie widać jego pancerz i kończynę
Skamieniały żółw morski - wyraźnie widać jego pancerz i kończynę

Skamieniały żółw morski - wyraźnie widać jego pancerz i kończynę

Trochę żałuję, że te moje zbiory tak się poniewierają - mówi Adam Borowski. - Nie mam gdzie ich pokazać w całej okazałości. Zapakowane w pudła kartonowe leżą w piwnicy, na werandzie. A większe okazy przed domem.

Kiedyś żona pana Adama stwierdziła, że czuje się we własnym domu jak w kamieniołomach - przez te wszędzie obecne w mieszkaniu mniejsze i większe bryły kredy, piaskowca i innych kamieni, o nazwach trudnych do zapamiętania, ze śladami życia sprzed dziesiątków a nawet setek milionów lat.

Skarby z kopalni kredy

Szkielet gąbki przypomina pumeks, chociaż nie ma z nim nic wspólnego
Szkielet gąbki przypomina pumeks, chociaż nie ma z nim nic wspólnego

Szkielet gąbki przypomina pumeks, chociaż nie ma z nim nic wspólnego

Mielnik kredą - a może raczej na kredzie - stoi. Podobno nazwa tego miasta wywodzi się od ruskiego słowa "mieł - co znaczy "kreda".

Do dzisiaj istnieje tu jedyna w Polsce czynna kopalnia kredy. Wielka dziura w ziemi, z tarasowymi skarpami prowadzącymi do coraz głębszych pokładów. Kopalnia była w Mielniku od zawsze - źródła historyczne mówią o wydobyciu kredy w tym miejscu już w XVI wieku. I wiele mielnickich rodzin jest z kopalnią związanych od pokoleń.

Adam Borowski mówi:

- To było jakby oczywiste, że tak jak ojciec będę pracował w kredzie.
Kiedy w 1979 roku skończył zawodówkę, zatrudnił się w kopalni jako mechanik, do którego zadań należało dbanie o to, żeby nie było długich przestojów spowodowanych awariami koparek, taśmociągów czy ciężarówek wywożących kredowy urobek. Jak tylko coś się zepsuło, Adam na miejscu usuwał usterkę.
- Chociaż nie pracowałem bezpośrednio przy wydobyciu kredy, szybko się zorientowałem, że w jej bryłach znaleźć można ciekawe rzeczy - opowiada. - Muszle, dziwne kształty ukazujące się po rozłupaniu większego kawałka kredy, doskonale zachowane zęby jakichś zwierząt, dzisiaj już nieznanych. I tak między jednym znaleziskiem a drugim zrodziła się moja pasja, która trwa do dzisiaj.
Adam Borowski nie ograniczył się do zbieractwa wszystkiego, co wydawało mu się ciekawe. Bo chodziło mu nie tylko o powiększanie kolekcji, ale też - a może przede wszystkim - o pogłębianie swojej wiedzy o tajemniczych procesach, które działy się na mielnickiej ziemi miliony lat wcześniej. Nie wystarczy tylko wprawne oko, które w rozłupanej bryłce kruszywa wypatrzy skamieniałą sosnową szyszkę. Trzeba jeszcze co nieco wiedzieć o paleontologii, żeby trafnie określić czas, z którego to znalezisko pochodzi.

Kamienne Archiwum X

Ząb rekina pan Adam pozostawił w bryle skały, bo ładnie wygląda
Ząb rekina pan Adam pozostawił w bryle skały, bo ładnie wygląda

Ząb rekina pan Adam pozostawił w bryle skały, bo ładnie wygląda

- Kupowałem książki z tej dziedziny, później bezcennym źródłem wiedzy stał się internet - opowiada Adam Borowski. - Dzięki niemu nawiązałem wiele kontaktów z ludźmi z całej Polski i z zagranicy, którzy też interesują się paleontologią. Wymieniamy doświadczenia, czasami razem głowimy się nad jakimś obiektem.
Komu przyszłoby do głowy, że w mielnickiej kredzie można znaleźć skamieniały orzech kokosowy sprzed milionów lat. Borowski nie znalazł nigdzie informacji o drugim takim znalezisku w Polsce. A jemu się trafiła taka gratka. Dla laika obiekt ten nie wydaje się może zbyt atrakcyjny: kilka skorup wyglądających jak resztki strusiego jajka o monstrualnie grubych ściankach. Kiedy jednak przyjrzeć się tej skamielinie, wyraźnie widać pewne cechy, charakterystyczne dla orzechów kokosowych - takich, które dzisiaj każdy może kupić za kilka złotych. Ten skamieniały kokos z mielnickiej kredy dowodzi po pierwsze, że kilkadziesiąt milionów lat temu panował w tej części kuli ziemskiej tropikalny klimat, a po drugie, że palma kokosowa ma naprawdę długi rodowód.

Przeciętny człowiek nad większością eksponatów ze zbioru Borowskiego nawet by się nie pochylił. Nie zobaczyłby nic interesującego w szarej bryłce kredy. A on owszem: jakimś szóstym zmysłem wyczuwa, że właśnie nad tą grudką warto się pochylić, obejrzeć ją dokładnie, delikatnie oczyścić, żeby wydobyć na przykład skamieniałego malutkiego kraba.

- O proszę, tu wyraźnie widać kształt jego pancerza, wszystkie stawy w odnóżach. A z drugiej strony zarys pancerza, szczypce i wyrostki nad oczami - cierpliwie tłumaczy i pokazuje palcem, gdzie trzeba patrzeć, żeby to wszystko zobaczyć. Rzeczywiście - widać. I nie jest to wcale siła sugestii. Krab zastygł jakieś 30 milionów lat temu w twardej skale - czy może raczej sam w tę skałę się zamienił i przetrwał ukryty w pokładach kredy.

- Nieraz żartuję, że to takie moje prywatne Archiwum X - śmieje się Borowski.
Nie wszystko widać od razu gołym okiem. Na przykład, kto by się domyślił, że zwykły polny kamień o lekko czerwonawym odcieniu wcale taki zwykły nie jest. To skała korundu z kryształami rubinu, które kształtowały się przez miliony lat. Kiedy promienie słońca padają na kamień pod odpowiednim kątem, można zobaczyć żarzące się czerwonym światłem rubinowe okruchy, zatopione w skale.
- Tak na dobrą sprawę, drobinki rubinu widać dopiero w dużym powiększeniu, na zdjęciu o dobrej rozdzielczości - mówi Adam Borowski. - Z punktu widzenia jubilera te rubinki nie mają żadnej wartości, ale dla paleontologa jest to bardzo ciekawe znalezisko.

Prezenty powiększają kolekcję

Amonit z południa Polski wzbogaca kolekcję pana Adama
Amonit z południa Polski wzbogaca kolekcję pana Adama

Amonit z południa Polski wzbogaca kolekcję pana Adama

Dzięki internetowi Borowski nawiązał kontakty z takimi jak on tropicielami śladów życia sprzed milionów lat, mieszkającymi w całej Europie. Dlatego wśród jego zbiorów znajdują się eksponaty bardzo efektowne, ale niepochodzące z mielnickiej kredy. Kolekcjonerzy wymieniają się między sobą - jak filateliści znaczkami. Czasami można coś okazyjnie dokupić.

- Takich dużych amonitów jak te, które mam w swoich zbiorach, nie znajdzie się nad Bugiem - opowiada Adam Borowski. - Okazałe amonity, nieraz naprawdę olbrzymie, to domena południa Polski.

Wśród wygrzebanych z kredowych pokładów skamieniałości zwracają uwagę przepiękne, regularne formy kryształów, jak na przykład akwamaryn o niepowtarzalnym, niebiesko-fioletowym odcieniu, zmieniającym się w zależności od oświetlenia. Cała kolonia strzelistych jak obeliski kryształów to znalezisko pochodzące ze Szkocji. A unikatowy krzemień pasiasty trafił do zbiorów pana Adama z południa Polski, na Podlasiu takich się nie znajduje.

Ale już pokaźne bryły ametystu - z wierzchu wyglądające jak zwykły kamień, a po przekrojeniu ukazujące wnętrze o niepowtarzalnym układzie różnokolorowych słojów, to znalezisko z pola w okolicach Mielnika. Cierpliwy poszukiwacz może się tu wybrać, może też trafi na taki piękny okaz.

- I ja nie ograniczam się tylko do tego, co można znaleźć w kredzie z mielnickiej kopalni - podkreśla Adam Borowski. - Piękne płyty piaskowca czy granitu znajdowałem na polach. Nieraz spotykam w okolicy różnych zapaleńców, którzy szukają minerałów. Ale częściej widuję takich z wykrywaczami metali, bo na tym terenie naprawdę ziemia kryje różne skarby, nie tylko militaria.

Ale te Borowski pozostawia innym. On woli swoje skamieliny. Lubi znajdować odpowiedzi na pytania, które rodzą się przy każdym kolejnym znalezisku.

- Ta kolekcja zębów wielkich ryb, również rekinów, to najlepszy dowód na to, że wszędzie tu było niegdyś morze, i to ciepłe. Podobnie skamieniałe szkielety koralowców czy różnych rodzajów gąbek. Ale niektóre stworzenia, które zastygły w kamieniu i przetrwały do naszych czasów, to prezenty, jakie pozostawił nam lodowiec. Przyniósł je z północy, a kiedy się cofał, już ze sobą nie zabrał. Trzeba mieć trochę wiedzy, żeby odróżnić znaleziska charakterystyczne dla danego terenu od tych przywleczonych przez lodowiec. Dlatego paleontologia jest tak fascynująca.

Marzenie o muzeum

Większe bryły kamienne ze śladami  prehistorycznych stworzeń i roślin Adam Borowski trzyma pod wiatą przed domem
Większe bryły kamienne ze śladami prehistorycznych stworzeń i roślin Adam Borowski trzyma pod wiatą przed domem

Większe bryły kamienne ze śladami prehistorycznych stworzeń i roślin Adam Borowski trzyma pod wiatą przed domem

Adam Borowski nie jest kolekcjonerem zazdrosnym o swoje zbiory. Chętnie je pokazuje, dzieli się swoją wiedzą z innymi. Zaprasza do domu szkolne wycieczki - i cieszy się, kiedy dzieciaki mówią, że to są najciekawsze lekcje o prehistorii ziemi, na której żyją. Na potrzeby takich lekcji Adam Borowski sporządził dużą tablicę poglądową, dzięki której dzieci łatwiej mogą zrozumieć procesy geologiczne, zachodzące na przestrzeni milionów lat. Uczniowie dostają na pamiątkę po kawałeczku kredy piszącej z mielnickiej kopalni, z dokładną metryczką paleontologiczną.

- Dziwią się, kiedy widzą szarą grudkę zamiast śnieżnobiałej, jak ta kreda, której używają w szkole - śmieje się pan Adam. - Ode mnie dowiadują się, że ta biel pochodzi od gipsu, który dodawany jest do zmielonej kredy z Mielnika.

Ale to wszystko jest działanie spontaniczne, wynikające z chęci samego właściciela zbiorów. Nie widać, żeby kolekcją Adama Borowskiego zainteresował się ktoś z gminy, z domu kultury. A wydaje się, że turyści, którzy odwiedzają Mielnik, chętnie obejrzeliby profesjonalnie przygotowaną ekspozycję paleontologiczną.

- Dzisiaj kredę z mielnickiej kopalni wydobywają nowoczesne maszyny, które od razu cały urobek drobno mielą, więc szanse na znalezienie czegokolwiek są prawie żadne - podkreśla Adam Borowski. - Z tego powodu moje zbiory wkrótce staną się naprawdę unikalne. Na razie zacząłem na własną rękę budować specjalne gabloty, bo boję się, że wciąż zmieniające się warunki atmosferyczne mogą mieć zły wpływ na niektóre eksponaty. A nie chciałbym ich stracić.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny