Spotkanie mogło się podobać, bo było żywe, prowadzone w szybkim tempie i z dużą liczbą okazji podbramkowych. Mimo pechowych okoliczności porażki trzeba obiektywnie przyznać, że Zagłębie zasłużyło na zwycięstwo, bo Jaga popełniła za dużo błędów w obronie i gdyby nie interwencje bramkarza Jakuba Słowika, przegrałaby dużo wyżej.
Jagiellończycy zdawali sobie sprawę, że rywale są bardzo groźni przy stałych fragmentach gry, a oprócz tego trzeba uważać na akcje Szymona Pawłowskiego. Cóż z tej wiedzy, kiedy żółto-czerwoni nie umieli się temu przeciwstawić.
Pomógł sobie ręką
W 12. minucie Miedziowi wykonywali wrzut piłki z autu. Pojedynek główkowy przegrał Ugo Ukah, Adam Dźwigała zbyt krótko wybił piłkę, a Michal Papadopuls z linii pola karnego płaskim strzałem zaskoczył Jakuba Słowika. Jednak czeski napastnik Zagłębia pomógł sobie przy opanowywaniu futbolówki ręką i trafienie nie powinno przez sędziego Tomasza Musiała z Krakowa zostać zaliczone.
Szkoda, bo do tego momentu goście grali mądrze, trzymali rywali z dala od własnego pola karnego i mieli nawet okazję bramkową, kiedy uderzenie Dawida Plizgi obronił Michał Gliwa.
Pawłowskiego przez jakiś czas udawało się żółto-czerwonym powstrzymywać skutecznymi pułapkami ofsajdowymi, ale w końcu skrzydłowy Zagłębia uciekł rywalom i posłał bombę, która na szczęście wylądowała na poprzeczce białostockiej bramki.
Urodzinowy prezent
Na drugim skrzydle groźny był Maciej Małkowski, który miał przeciwko sobie bardzo słabo dysponowanego Aleksisa Norambuenę.
Kiedy wydawało się, że kolejne trafienie dla miejscowych jest kwestią czasu, nieoczekiwanie padło wyrównanie. Po koronkowej kontrze Plizga wyłożył piłkę Daniemu Quintanie, który ze stoickim spokojem zaskoczył Gliwę techniczną podcinką.
Hiszpan w ten sposób sprawił sobie znakomity prezent na 26. urodziny.
- Dobrze, że jest remis, bo Zagłębie mogło prowadzić. Musimy grać bardziej uważnie i nie popełniać błędów z tyłu - mówił w przerwie przed kamerami Canal + Plizga.
Niestety, jagiellończycy nie wzięli sobie tego do serca i pierwsze fragmenty drugiej połowy wyglądały w ich wydaniu koszmarnie. Gospodarze atakowali skrzydłami i mieli kilka dobrych okazji na powtórne objęcie prowadzenia, ale je zmarnowali.
Potem Jadze udało się oddalić grę od własnego pola karnego i przeprowadzić kilka ciekawych kontr. Uderzenie Rafała Grzyba zatrzymał Gliwa, a Plizga pomylił się strzelając z kilkunastu metrów.
Decydujący cios
Lubinianie swoje poczynanie ofensywne skupili na Pawłowskim, który na prawej stronie niemiłosiernie ogrywał Lubosa Hanzela. Pomocnik gospodarzy w krótkim czasie dwukrotnie stanął oko w oko ze Słowikiem. Najpierw nasz golkiper fenomenalnie interweniował, a potem z pomocą przyszedł mu Dźwigała, blokując strzał rywale.
Końcówka była emocjonująca, bo nikogo nie zadowalał remis. Niestety, decydujący cios zadało Zagłębie. Pawłowski znów oszukał jagiellończyków i precyzyjnie wrzucił futbolówkę w pole karne gości. Niepilnowany Godal z sześciu metrów umieścił ją głową w siatce. Do szczęścia żółto-czerwonym zabrakło dwóch minut.
WYNIK
Zagłębie Lubin - Jagiellonia Białystok 2:1 (1:1). Bramki: 1:0 - Papadopulos (12), 1:1 - Quintana (39), 2:1 - Godal (90). Żółte kartki: Widanow - Quintana, Pazdan. Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów: 5692.
Zagłębie: Gliwa - Widanow, Banaś, Godal, Costa, Pawłowski, Bilek, (80. Wilczek), Ł. Hanzel (87. Kowalczyk), Jez, M. Małkowski (66. Błąd), Papadopulos.
Jagiellonia: Słowik - Norambuena, Ukah, Dźwigała, L. Hanzel (89. Modelski), Quintana, Bandrowski, Grzyb, Plizga, Kupisz (76. Kowalski), Smolarek (53. Pazdan).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?