Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stara elektrownia Białystok. Napis budzi kontrowersje

Tomasz Mikulicz [email protected] tel. 85 748 95 54
Napis zdobi starą elektrownię przy ul. Branickiego.
Napis zdobi starą elektrownię przy ul. Branickiego. Anatol Chomicz
"Nie licz na nic" prawie jak "Nie kłamię, nie kradnę, nie wierzę". Czyim dziełem jest wielki napis na starej elektrowni przy ul. Branickiego. Takiego wyjaśnienia będą musiały udzielić władze miasta białostockiemu radnemu.

Czy napis wpisuje się w ogólnopolską akcję ateistów z Fundacji Wolność od Religii "Nie kłamię, nie kradnę, nie wierzę"? Z takim pytaniem do prezydenta Białegostoku wystąpił Rafał Rudnicki, przewodniczący klubu PiS w radzie miejskiej. Chodzi o wielką płachtę, która zawisła na elewacji starej elektrowni przy ul. Elektrycznej, należącej do Galerii Arsenał.

Radny zaniepokoił się, bo dostał maila od białostoczanina. Też zaniepokojonego. Uzasadniał sens zajęcia się sprawą tym, że Galeria Arsenał słynie z kontrowersji.

Rafał Rudnicki napisał więc interpelację do Tadeusza Truskolaskiego. Bo Galeria Arsenał podlega prezydentowi Białegostoku. Dziś bagatelizuje sprawę.

- Występują do mnie ludzie z różnymi sprawami. Jeśli ktoś prosi, by w jego imieniu złożyć interpelację, to robię to. Taka jest moja rola jako radnego - z rozbrajającą szczerością mówi "Porannemu".
Problem w tym, że instalacja na elektrowni jest tylko sztuką - zapewnia dyrekcja Arsenału. - Praca Elżbiety Jabłońskiej nie ma nic wspólnego z żadną akcją. Przekaz jest pozytywny. Skłania do zadumy. Ludzie, którzy nie oczekują od życia zbyt wiele, być może są szczęśliwsi niż ci, którzy mają wygórowane wymagania - tłumaczy Monika Szewczyk, dyrektorka galerii.

Praca jest zresztą dobrze znana miłośnikom sztuki. W maju 2009 roku można ją było oglądać w Belfaście. Odbywał się tam wtedy mecz piłki nożnej Polska - Irlandia. Napis w języku polskim wydał się wielu intrygujący. Teraz zawisł w Białymstoku. I wywołuje emocje.

- Hasło "Nie licz na nic" potrafi zainteresować. A o to przecież chodzi. Jeśli będziemy ograniczali autorów, to nie jestem pewien czy sztuka będzie miała szansę na rozwój - tłumaczy Wojciech Bokłago de Bof ze Stowarzyszenia na rzecz Muzeum Mody i Tekstyliów.

Postępowaniem radnego nie jest zaskoczona profesor Małgorzata Kowalska z instytutu socjologii Uniwersytetu w Białymstoku. Przyznaje, że takie podejście jest bardzo częste wśród naszych polityków.
- Albo w ogóle nie słuchają wyborców, albo bezmyślnie realizują ich postulaty. W tym przypadku radny powinien najpierw sam sprawdzić wszystkie szczegóły, a dopiero później słać pismo do prezydenta. Nie może się tłumaczyć, że jest tylko pośrednikiem - podkreśla prof. Małgorzata Kowalska.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny