Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziewczynkę zabiła sepsa!

Lucyna Makowska 697 770 399 [email protected]
- Kasia była przez cały listopad chora, jeździliśmy z nią nawet do pulmunologa. - opowiada zrozpaczona Mariola Kowalska, mama dziewczynki.
- Kasia była przez cały listopad chora, jeździliśmy z nią nawet do pulmunologa. - opowiada zrozpaczona Mariola Kowalska, mama dziewczynki. Lucyna Makowska
W zielonogórskim szpitalu zmarła w nocy z sobotę na niedzielę trzyletnia Kasia. Rzeczniczka lecznicy potwierdza: to była sepsa. W przedszkolu zalecono dezynfekcję, a dzieci, z którymi miała kontakt, są kierowane na leczenie.

Miejskie Przedszkole nr 4 w Żarach. Personel, rodzice i dzieci są w szoku. Trzyletnia Kasia zmarła. Diagnoza? Sepsa.

- Kasia była przez cały listopad chora, jeździliśmy z nią nawet do pulmunologa. - opowiada zrozpaczona Mariola Kowalska, mama dziewczynki.- W grudniu też prawie nie chodziła do przedszkola. Była w nim trzy dni. W piątek wieczorem gorączkowała. Temperatura wahała się od 37 nawet do 40 stopni. W sobotę rano obudziła się z wysypką, bardzo chciała pić. Wtedy pojechaliśmy do szpitala.

Lekarz stwierdził, że stan dziecka jest tak ciężki, że trzeba je natychmiast przetransportować na oddział intensywnej opieki medycznej szpitala wojewódzkiego.

- Była w pełni zaopatrzona, a transport odbył się w obecności anestezjologa - mówi Wiesław Olszański, prezes Szpitala na Wyspie w Żarach.

Mimo to małej nie udało się uratować. Wczoraj skontaktowaliśmy się z Weroniką Rozenberger, ze szpitala Wojewódzkiego w Zielonej Górze, która potwierdziła, że doszło do zgonu z powodu sepsy. - Prowadzimy szereg badań, wywiad epidemiologiczny powinien wskazać, co konkretnie wywołało zakażenie. Mamy obowiązek zawiadomić sanepid, tylko gdy chodzi o meningokoki, a na poniedziałek rano nie mieliśmy jeszcze takich informacji. Jednak już powiadomiliśmy odpowiednie jednostki.

Przedszkole od rana było zamknięte. Po sygnale od Danuty Staryk, dyrektorki przedszkola, Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Żarach rozpoczęła procedury.- Gdy dowiedziałam się o tej tragedii, uznałam, że dla bezpieczeństwa pozostałych dzieci należy zawiadomić wszystkie możliwe instytucje - mówi przygnębiona.

Żarski sanepid rano nie miał jeszcze oficjalnych informacji ze szpitala, w którym zmarło dziecko. Ale w teren ruszyli pracownicy, którzy mieli ustalić, co mogło wywołać zakażenie.- Zwykle reagujemy dopiero po oficjalnym zawiadomieniu, gdy chodzi o sytuacje, które nie stwarzają zagrożenia życia - wyjaśnia Piotr Bogusławski, dyrektor PSSE w Żarach. - Ale gdy mamy podejrzenie zagrożenia życia, sprawdzamy takie przypadki od razu.

W przedszkolu, do którego chodziła dziewczynka, pojawili się pracownicy sanepidu, placówka otrzymała już odpowiednie zalecenia. - Dla bezpieczeństwa dzieci poinformowałam już wszystkich rodziców z najmłodszej grupy, że mają zgłosić się do lekarza rodzinnego z informacją, iż przebywały z dzieckiem zmarłym na posocznicę. Najlepiej zrobić to od ręki. - Również kadra placówki wie, że może się przebadać - tłumaczy D. Staryk.- Mamy też natychmiastowy nakaz dezynfekcji sal. Zapewniam, że nie ma żadnego zagrożenia, a od wtorku dzieci mogą się czuć bezpieczne.

Wszystkie praktyki lekarza rodzinnego w Żarach zostały powiadomione o podjęciu odpowiedniej terapii antybiotykowej wobec dzieci z tego przedszkola. - Choć nie mamy jeszcze pewności, czy były to rzeczywiście meningokoki - zaznacza szef sanepidu.

Oprócz zmarłej nie było żadnych innych przypadków zachorowań.
- Sepsa to bardzo szybko rozwijające się schorzenie zwłaszcza u dzieci, ale niezwykle rzadkie. Nie pamiętam podobnych przypadków - tłumaczy Piotr Bogusławski, lekarz i dyrektor PSSE w Żarach.- Nie ma powodu do paniki, gdy dziecko ma tylko wysoką temperaturę. Ale jeśli do tego wystąpi gwałtowne pogorszenie stanu zdrowia, któremu towarzyszą zaburzenia świadomości, wymioty, omdlenia czy pokładanie się dziecka, wysypka zwłaszcza niepęcherzykowata, a drobnoplamista, maluch krzyczy i nie daje się uspokoić, należy jak najszybciej iść do lekarza - wylicza P. Bogusławski. - To zakażenie może zabić w ciągu kilku godzin. Kto wie, czy tej dziewczynki nie uratowałoby szczepienie? I dodaje, że w takich stanach wiele zależy od obserwacji rodziców. Najlepszą profilaktyką jest szczepionka. To gwarancja bezpieczeństwa.

- Lekarze spisali się najlepiej jak mogli - mówi mama Kasi. - Nie mam do nich żalu. Wiem, że takie zakażenie szybko się atakuje organizm. To drugie dziecko, które straciłam. Nie chcę więcej mieć dzieci, bym znów nie musiała przeżywać tragedii.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska