Prokurator stwierdził, że decyzja wojewódzkiego koordynatora ds. ratownictwa była błędna - tłumaczy Adam Naumczuk, zastępca Prokuratora Rejonowego w Bielsku Podlaskim. - Nie wystarczyło to jednak na przedstawienie mu zarzutu, gdyż obaj pacjenci mimo wszystko trafili pod opiekę medyczną. Dlatego podjęliśmy decyzję o umorzeniu śledztwa.
W styczniu tego roku dyrekcja szpitala w Bielsku Podlaskim złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez dyspozytora pogotowia. Stało się to po tym, jak dwójka pacjentów z podejrzeniem udaru mózgu trafiła do SOR-u bielskiej placówki. Zdaniem władz szpitala, powinna zaś być przewieziona bezpośrednio na specjalistyczny oddział neurologii USK w Białymstoku, bowiem Szpitalny Oddziale Ratunkowy (SOR) nie jest w stanie podjąć skutecznego leczenia w takich przypadkach.
Chorzy, u których potwierdzono udar mózgu, ostatecznie przewiezieni zostali do szpitala klinicznego w Białymstoku. W przypadku 70-latka stało się to jednak dopiero po kilku godzinach po przekazaniu do pierwszej placówki.
- Ta niepotrzebna strata czasu, to igranie z życiem ludzkim - uważa dr Arsalan Azzaddin, zastępca dyrektora szpitala w Bielski Podlaskim. Jak podkreślają lekarze, w przypadku udarów dosłownie w trzy godziny należy podać odpowiednie leki, które mogą uratować pacjentowi życie lub ograniczyć skutki choroby.
- Nie chodzi nam o to, aby kogoś posadzić do więzienia. Chodzi o to, aby system ratownictwa medycznego faktycznie służył pacjentom - tłumaczy wicedyrektor zawiadomienie o przestępstwie.
Ale w Bielsku Podlaskim system ten nie działa najlepiej. Prawdopodobną przyczyną jest spór między lokalnym szpitalem i pogotowiem, a dokładniej - odmienna interpretacja ustawy o państwowym ratownictwie medycznym, która określa ich obowiązki. Ogólny zapis mówi o tym, że z miejsca zdarzenia pacjent powinien trafić do najbliższego SOR-u albo na izbę przyjęć. Decyzję podejmuje dyspozytor pogotowia.
- SOR nie ma prawa odmówić przyjęcia pacjenta - uważa Bogdan Kalicki, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia. - Jeśli lekarz uznaje, że wymaga on dalszego leczenia, szpital powinien zorganizować na własną rękę transport chorego do właściwego ośrodka.
Według innego przepisu, w szczególnych przypadkach (tj. udary i zawały) pacjent ma być tam przewieziony od razu - karetką pogotowia. NFZ, który opiniował sprawę, stwierdził, że właśnie z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w styczniu br. Objawy u pacjentów wskazywały na udar, a dyspozytor popełnił błąd.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?