Nasza Czytelniczka obawia się, że jeśli bilet został jej skradzionym, złodziej będzie bezkarnie korzystał na jej koszt z komunikacji miejskiej. - Pani w punkcie BKM powiedziała mi, że mogłabym to zrobić, ale tylko wtedy, gdybym podała numer swojego biletu. A ja oczywiście ani go nie zapamiętałam, ani nie zapisałam na kartce - rozkłada ręce pani Barbara.
Jarosław Wyszkowski, zastępca szefa BKM twierdzi, że jeśli nie ma numeru biletu, to nie da się ustalić, kto jest jego posiadaczem. - Poza tym, zablokowanie biletu nic by tej pani nie dało. Na pewno nie dostałby od nas duplikatu - mówi.
Z biletem imiennym sytuacja jest prosta. Jeśli go zgubimy, to bardzo łatwo później udowodnić, że chodzi właśnie o nasz bilet. Z tymi wystawianymi na okaziciela jest trudniej. Urzędnicy musieliby wierzyć nam na słowo, że faktycznie zgubiliśmy, a nie np. oddaliśmy koleżance, która będzie z niego korzystać.
- To sytuacje skrajne, ale można przypuszczać, że znaleźliby się tacy, którzy chcieliby na tym skorzystać - podkreśla Jarosław Wyszkowski.
Dlatego w przypadku biletów na okaziciela ryzyko ponosi podróżny. Jeśli go zgubi lub mu go ukradną, nie ma wyjścia i musi kupić nowy bilet. A nie są to małe pieniądze.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?