Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces strażników miejskich. Kobieta zemdlała na sali rozpraw

Magdalena Kuźmiuk [email protected] tel. 85 748 95 12
Proces toczy się przed Sądem Rejonowym w Białymstoku.
Proces toczy się przed Sądem Rejonowym w Białymstoku. Andrzej Zgiet/Archiwum
Sąd Rejonowy w Białymstoku rozpoczął przesłuchania w procesie 11 funkcjonariuszy straży miejskiej. Prokurator zarzucił im niedopełnienie obowiązków i poświadczanie nieprawdy w dokumentach dotyczących wykroczeń drogowych.

Były mąż Tomasz był tuż przed wyjazdem do Anglii. Miał pracować tam jako kierowca autobusu. Nie mógł dostać mandatu, ani kolejnych punktów karnych. To przekreśliłoby wyjazd, a zależało nam na tym. Mieliśmy skredytowane mieszkanie, małe dziecko, ja nie pracowałam - opowiadała w środę sądowi 31-letnia Aneta A.

Mówiła o wydarzeniach z drugiej połowy 2006 roku, kiedy to do jej męża przyszło wezwanie od straży miejskiej. Było związane z przekroczeniem przez niego prędkości, którą zarejestrował fotoradar. Do siedziby straży pojechali oboje.

- Odniosłam wrażenie, że mąż i ten strażnik się znali. Może dlatego, że pracowali w jednym budynku. Panowie tak się dogadali, że Tomasz nie dostał mandatu, ani punktów, a na mnie zostało wypisanie tylko pouczenie. To była inicjatywa męża - kontynuowała zeznania Aneta A.

Odpowiadała pewnie, nie sprawiała wrażenia zdenerwowanej. Ale gdy padło kolejne pytanie obrońcy strażnika, który zajmował się akurat tym wykroczeniem, niespodziewanie zapadła cisza. Aneta A. nagle runęła na ziemię razem z pulpitem dla świadków, przy którym stała. Straciła przytomność.

W sali rozpraw zapanowało wielkie poruszenie. Oskarżeni strażnicy miejscy rzucili się kobiecie na pomoc. Położyli ją na ławce, szybko otworzyli okno. Sąd wyprosił publiczność. Na szczęście, Anecie A. nic poważnego się nie stało i po krótkiej przerwie mogła dalej zeznawać. Zaniepokojonemu sądowi wyjaśniała, że omdlenia jej się zdarzają w sytuacjach emocjonalnych.
A proces 11 funkcjonariuszy Straży Miejskiej w Białymstoku jest emocjonujący. Odpowiadają oni za niedopełnienie obowiązków służbowych. Według prokuratury, strażnicy, którzy mieli prawo do wystawiania mandatów karnych - mimo, że ustalili rzeczywistych sprawców przekroczenia prędkości zarejestrowanej przez fotoradar - odstąpili od ich ukarania. Prokuratura jest zdania, że mandaty wystawiali na inne, niewinne, osoby. Karane były kobiety - matki, koleżanki, żony sprawców, które nie miały jeszcze punktów karnych.

Jak na przykład ponadsiedemdziesioletnia wtedy matka Mariusza R. Ze względu na zły stan zdrowia starsza pani nie pojawiła się w środę w sądzie. Zeznawał jej syn. Jednak Mariusz R. - jak zaznaczał wielokrotnie - nie pamiętał już szczegółów wystawienia tamtego mandatu.

- Z racji tego, że prowadzę działalność gospodarczą i dużo jeżdżę autem, zapytałem strażnika, jak mogę uniknąć punktów karnych. Usłyszałem, że najlepiej podać dane innej osoby. Podałem dane któregoś z rodziców i sprawa się skończyła - podsumował ten świadek.

Przyznał, że to nie było w porządku, ale brak punktów karnych był dla niego istotniejszy.

- Nie przyszło mi wtedy do głowy, że to nie w porządku - powiedziała z kolei 53-letnia Teresa B., która przyjęła mandat za syna.

Strażnicy pojawili się u niej w domu. Mieli zdjęcie z fororadaru. - Od razu zapytali: "Na kogo piszemy mandat?", odpowiedziałam: "Na mnie". I wypisali - mówiła.

Wspomina, że to było 100 złotych mandatu i dwa punktu karne. - To nic takiego, ale dla mnie było ważne, żeby mieć to szybko z głowy - wyznała Teresa B.

W piątek sąd będzie kontynuował przesłuchania. Oskarżonym grozi nawet 10 lat więzienia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny