Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Plawgo zaginął. Zamordowali go hitlerowcy

Adam Czesław Dobroński [email protected]
Paszport Pawła Antonowicza Plawgo z czasów pierwszego Sowieta
Paszport Pawła Antonowicza Plawgo z czasów pierwszego Sowieta
Zygmuntowi Plawgo nie dane było nacieszyć się ojcem. Pozostało parę zdjęć i dokumentów. Syn zdołał wprawdzie zestawić podstawowe fakty, ale są nadal pytania bez odpowiedzi. Może uda się jeszcze uzupełnić tę biografię.

Najstarszym dokumentem rodzinnym jest paszport rosyjski, z którego wynika, że Paweł Plawgo urodził się 29 marca 1897 roku (stary styl) i został zameldowany we wsi Łabińce, gminy bystrzyckiej, powiatu wileńskiego. Ojciec miał na imię Antoni, matka Melania, oboje wiary rzymskokatolickiej. Syn w 1915 roku mieszkał w Wilnie, gdzie pracował jako zecer. Nie chciał pójść do armii carskiej, wybrał Legiony Józefa Piłsudskiego, choć droga ku nim była daleka i najeżona niebezpieczeństwami. W warunkach trwającej I wojny światowej musiał wydostać się z obszarów państwa rosyjskiego, przejść linię frontu.

Legionista

Udało się, 4 czerwca 1917 roku Paweł Plawgo został wcielony do 1. kompanii saperów Legionów. Przeszkolenie rekruckie przechodził w Ostrowi Mazowieckiej, co poświadcza zachowana fotografia z 14 lipca. Trzy dni później odmówił złożenia przysięgi władzom Królestwa Polskiego, zależnego od Niemców i Austro-Węgier, wypełniając wraz z innymi wolę Józefa Piłsudskiego. Został więc internowany w Szczypiornie, następnie trafił do obozu w Łomży. Kiedy wojna zbliżała się ku końcowi ewakuował się w rodzinne strony.
Po listopadzie 1918 roku (kiedy dokładnie?) znów stanął do szeregów, walczył pod Kijowem, był krótko i w Białymstoku. W październiku 1920 roku wyzwalał Wilno razem z żołnierzami gen. Lucjana Żeligowskiego. Miał wszelkie prawa, by uważać się za ochotnika - legionistę Józefa Piłsudskiego i mógł z dumą nosić Medal Niepodległości.

W Białymstoku

Kapral rezerwy Paweł Plawgo wrócił do zawodu zecera, poślubił Marię. W 1931 roku urodził się im syn Zygmunt, przyszła na świat także córka, ale ta szybko powiększyła grono aniołków. Chyba głównie trudne warunki materialne zadecydowały, że w 1937 roku bohater tej opowieści został strażnikiem w więzieniu w Białymstoku, wynajął dla rodziny mieszkanie przy ul. Bema 71, w domu Kalinowskiego. W sąsiedztwie ulokowali się i inni pracownicy więzienni (Małaszewiczowie, Zyskowscy). Zygmunt chodził do Szkoły Powszechnej nr 15 przy ul. Marszałka J. Piłsudskiego (Lipowej) nr 24. Czas biegł szybko, wkrótce zaczęto mówić o wojnie.

Strażnicy więzienni podlegali ewakuacji na wschód, jednak los dla Pawła okazał się szczęśliwy, wrócił cały i zdrów do Białegostoku zajętego przez Sowietów. Przez kilka miesięcy starał się unikać kontaktów z przedstawicielami nowej władzy, nie podjął pracy. Takie przymusowe leniuchowanie miało i złe strony, więc ostatecznie nasz zecer zasilił obsługę drukarni mieszczącej się przy ul. Legionowej. 21 czerwca 1941 roku nowa sąsiadka, żona enkawudzisty, uprzedziła panią Marię, żeby tej nocy nie spali w domu, a na drugi dzień zaczęła się kolejna odsłona wojny. Okupanci niemieccy uruchomili drukarnię przy ul. Malmeda, do niej przeniósł się ojciec pana Zygmunta.

Niespodziewana zmiana

Z Grodna przywieziono na śledztwo do więzienia w Białymstoku kilkunastu członków Armii Krajowej. I wtedy ktoś z białostockiej organizacji AK złożył propozycję Pawłowi Plawgo, by wrócił do pracy w charakterze strażnika więziennego. Trzeba było szybko nawiązać kontakt z konspiratorami grodzieńskimi, przygotować ich ucieczkę. To było wielkie wyzwanie. Legionista Paweł podjął się tej roli, świadom niebezpieczeństwa.

Zachowały się dwie listy więźniów z Grodna, jedna liczy 14 nazwisk, na drugiej powtórzono sześć nazwisk i dodano liczby (numery celi?). Paweł Plawgo spisał te nazwiska i imiona ze słuchu, mając do dyspozycji ołówek i kartki w kratkę. Dziś trudno odczytać niektóre litery i ustalić właściwe imię jednego z więźniów. Oto oni: Apanowicz Aleksandra, Bieńkowski Feliks, Czechocki Witold, Delimato (Delimado) Roman, Dzierżanowski Tadeusz (Konstanty), Owczarek Walenty, Łankajtis Alfred, Niesiołowska Helena, Skałecka Alicja, Szyszkiewicz Łucja, Śnitko Konstanty, Walubik (Walulik) Jadwiga, Waszkiewicz Feliks, Witecki Wacław. Wiadomo tylko, że A. Łankajtis był oficerem, konspirował za "pierwszego Sowieta" w Wilnie, a w czasie okupacji niemieckiej na polecenie władz warszawskich miał rozbudować siatkę w Grodnie.

Obie listy Paweł Plawgo przyniósł do domu i przekazał żonie, by ta pojechała do Grodna i powiadomiła rodziny zatrzymanych. Chodziło też o zorganizowanie dostawy paczek do więzienia. Dla tych, którzy nie mieli rodzin Maria przygotowywała paczki u krawcowej Geni zamieszkałej przy ul. Bema. Jak nazywała się pani Genia?

Tragedia

Nie wiemy, czy ktoś zdradził, czy po prostu Gestapo okazało się sprawne w nadzorze strażników. Po sześciu tygodniach pracy Paweł Plawgo został aresztowany i wkrótce wywieziony do Łomży. Żonę oficjalnie zawiadomili gestapowiec i esesman. Przyszli do domu, ten drugi przygarnął do siebie Zygmunta, który stawił jednak opór. Zdziwionej matce tłumacz wyjaśnił, że Niemiec zostawił takiego właśnie syna w Vaterlandzie. Na szczęście nie zrobiono rewizji, bo strach pomyśleć, co by się stało z panią Marią, gdyby w ręce oprawców wpadły kartki z nazwiskami akowców z Grodna. Koledzy strażnicy zawiadomili żonę o wywózce męża do Łomży. Wraz z synem mogła porozmawiać z ukochanym Pawłem po raz ostatni, przez wizjer w bramie.

Po konsultacjach z historykiem dr. Marcinem Zwolskim Zygmunt Plawgo nabrał pewności, że ojciec został rozstrzelany 9 września 1942 roku, czyli dokładnie przed 70 laty! Nie zachowały się wprawdzie nazwiska zabitych w tej egzekucji, ale wiadomo, iż gestapowcy wywieźli wówczas z więzienia do pobliskiej Kraski 24 mężczyzn i 9 kobiet. Byli to Żydzi i więźniowie polityczni, w tym przetransportowani z więzienia białostockiego.

Zostali sami

Maria Plawgo musiała zarobić na życie. Chodziła do Krupnik, kupowała mleko i sprzedawała je "w detalu". Później zaczęła wypiekać chleb, bo w mieszkaniu był dobry ku temu piec. Robiła na drutach, imała się innych jeszcze prac. Tak matka z synem doczekali końca wojny, a później z pomocą pośpieszyła dr Irena Białówna.

Zygmunt poszedł do białostockiej handlówki, pracując uczył się dalej na wieczorówce, maturę zdobył w Gdańsku, studia skończył w Poznaniu. Jak tylko było można zaczął jeździć do Wilna, nie zapomniał drogi z dworca do domu przy ul. Bobrujskiej, a na Rossie czekały groby babci, dziadka i siostry. Gdzie leżą prochy Piotra Plagwo - tego nikt nie jest w stanie ustalić.

Przypominam numery moich telefonów: 601352414 oraz 85 6610460. Czekam na kontakt.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny