Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Głogów Małopolski: Lew Simba budzi pół miasta (zdjęcia)

Bartosz Gubernat [email protected]
Kwiecień 2012: Lew ma 280 kilogramów i zjada ok. 6 kg mięsa dziennie. Lada moment zacznie oglądać się za partnerką. Jego grzywa jest już prawie pełna. Ryk stawia na nogi całą okolicę.
Kwiecień 2012: Lew ma 280 kilogramów i zjada ok. 6 kg mięsa dziennie. Lada moment zacznie oglądać się za partnerką. Jego grzywa jest już prawie pełna. Ryk stawia na nogi całą okolicę.
Lew Simba Wielkanoc miał spędzić przed telewizorem. Nie udało się. Będzie miał telewizję, ale za dwa miesiące

[galeria_glowna]
Popatrzcie, jak wspaniale się porusza - zachwyca się swoim pupilem Leszek Bielenda. - Jest piękny, mądry i niezwykle silny. 280 kilogramów żywej wagi. Prawdziwy król dżungli. Wiem, że to dzikus i wchodząc do klaty, wiele ryzykuję, ale kocham go. I wierzę, że nic mi nie zrobi.

Kiedyś był kociakiem

Historia lwa Simby jest niezwykła. W sierpniu 2009 roku jako mały, nieporadny kociak trafił do domu Bielendów w Głogowie Małopolskim pod Rzeszowem. Bielenda wziął go z objazdowego cyrku, w którym zwierzak nie mógł znaleźć wspólnego języka z treserem. Początkowo przyjechał do Głogowa na przechowanie, ale szybko zaprzyjaźnił się ze swoim nowym panem. Bielenda bez namysłu, na przekór policji, prokuraturze i obrońcom zwierząt, odkupił Simbę i postanowił stworzyć mu u siebie w domu kawałek sawanny.

Nie było łatwo, bo polskie prawo zakazuje trzymania dzikich zwierząt. Właściciel znalazł jednak furtkę w przepisach. Założył cyrk i od tej pory jest pełnoprawnym opiekunem dzikiego kota. W ciągu dwóch lat Simba dostał profesjonalną zagrodę, zabezpieczoną trzymetrowym ogrodzeniem. Bielenda zbudował mu ogrzewaną kaloryferem grotę, a w ubiegłym roku wyposażył kojec w klatę weterynaryjną. O tym, jak bardzo jest potrzebna, przekonał się kilka miesięcy temu, kiedy lew poważnie zachorował. Zapalenie płuc, stawów, anginę udało się wyleczyć w dużej mierze dzięki temu pomieszczeniu.

Trzecie urodziny

Lew jest już w pełni sił, a niedawno skończył trzy lata.

- Po nieporadnym, dwudziestokilogramowym kociaku nie ma już śladu. Dlatego nikt oprócz mnie nie wchodzi do niego. Zresztą ja też muszę uważać i wyczuć moment. Jak ma zły humor, lepiej nie wchodzić mu w drogę. Ale na ogół jest bardzo przyjazny - mówi Leszek Bielenda, przykładając twarz to ogrodzenia zagrody. Lew błyskawicznie do niego podchodzi. Łasi się, mruczy, liże opiekuna po twarzy.

- Piękny jesteś, no daj buzi - zachęca kota Bielenda. Simba okazuje czułość bez oporów.
Utrzymanie potężnego lwa nie jest tanie. Właściciel codziennie podaje mu sześć kilogramów mięsa.

- Ulubiony przysmak to ogony wołowe. Po prostu je uwielbia. Co ciekawe, przed zjedzeniem nosi je po swoim terenie i bawi się. Niestety, muszę się sporo napocić, żeby je kupić, bo mało kto nimi handluje.

W jadłospisie króla dżungli jest także czysta wołowina. Zgodnie z zaleceniem weterynarza Bielenda podaje mu jeszcze kury i króliki.

- Tego nie lubię najbardziej. Musi je dostawać razem z sierścią i piórami. To w nich jest sporo substancji odżywczych. Kiedy dostawał wyłącznie czyste mięso, zachorował. Badania moczu wykazały, że brakowało mu mikroelementów. Drugi raz tego błędu nie popełnię - zapewnia opiekun kota.

Czesanie? Nie ma mowy!

Największym problemem jest pielęgnacja sierści lwa. Okazała grzywa w czasie niepogody mocno się plącze. O czesaniu nie ma jednak mowy.

- Raz próbowałem, ale od razu mnie pogonił - opowiada pan Leszek. - A ponieważ to król, drugi raz nie mam zamiaru próbować.

Właściciel lwa ubolewa, że przed świętami nie zdążył sprawić mu wielkanocnej niespodzianki. A ta jest niecodzienna.

- Zaprojektowałem specjalny tunel, którym ze swojego wybiegu będzie mógł przyjść do domu. Korytarz doprowadzi go do mojego salonu, w którym w miejsce ściany wstawiam kuloodporną szybę. Tutaj lew będzie mógł ze mną odpoczywać, oglądać telewizję. Tak jak na początku, kiedy leżeliśmy razem na kanapie. Budowę zaczynam w ciągu kilku dni. W maju wszystko powinno być gotowe.

Natury nie da się oszukać

Sporo pieniędzy pochłonie także rozbudowa wybiegu. Trzymetrowe ogrodzenie zostanie wyposażone w zasieki zagięte do środka. Dla bezpieczeństwa będą podłączone do prądu. Bielenda wylicza, że do tej pory w zagrodę wpakował równowartość domu jednorodzinnego. Planowany tunel i szyba to kolejne kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Największym problemem może okazać się poskromienie popędu płciowego Simby.

- Jest już prawie dojrzały, zdaję sobie sprawę z tego, że niebawem zacznie myśleć o partnerce. Natury nie da się oszukać - przyznaje pan Leszek.

Chociaż pomysł kupna lwicy przeszedł mu przez myśl, na razie odpuścił. Dlaczego?

- Bo to oznaczałoby rewolucję. Lwice dobrze się wspinają i musiałbym całkowicie przebudować wybieg. Wyższe ogrodzenie i większa powierzchnia to minimum. Na razie nie jestem na to gotowy. Wspólnie z weterynarzem spróbujemy uspokoić jego popęd farmakologicznie. Czy marzę o lwiej rodzinie? Kto wie - uśmiecha się pan Leszek.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny