Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ks. prof. Florian Lempa: Jezusa skazano, bo ogłosił się Mesjaszem

Tomasz Mikulicz
Kajfasz wykazał się sprytem i postanowił podejść Jezusa. Spytał go, czy jest przepowiadanym przez proroków Mesjaszem. Gdy ten potwierdził, że jest tak w rzeczywistości, oburzyło to członków trybunału - mówi ks. prof. Florian Lempa
Kajfasz wykazał się sprytem i postanowił podejść Jezusa. Spytał go, czy jest przepowiadanym przez proroków Mesjaszem. Gdy ten potwierdził, że jest tak w rzeczywistości, oburzyło to członków trybunału - mówi ks. prof. Florian Lempa Anatol Chomicz
Ukrzyżowanie Chrystusa rozpatrywane jest zazwyczaj w kategoriach religijnych. Niezależnie od tego, warto przyjrzeć się procesowi sądowemu, w wyniku którego skazano na śmierć człowieka, który głosił miłość bliźniego.

Kurier Poranny: - Jezus Chrystus został ukrzyżowany, czym odkupił nasze winy i dał początek chrześcijaństwu. Zanim to jednak nastąpiło toczył się proces zgodny z kanonami ówczesnego prawa. Jak to się stało, że skazano na śmierć niewinnego człowieka?

Ksiądz dr hab. prof. UwB Florian Lempa, kierownik zakładu prawa rzymskiego i kanonicznego na Wydziale Prawa UwB: - Wszystko zaczęło się od pojmania Jezusa w Ogrodzie Oliwnym i przyprowadzenia go przed oblicze arcykapłana Kajfasza. Duchowny ten był jednocześnie przewodniczącym tzw. Sanhedrynu, czyli najwyższego trybunału żydowskiego.

Trybunał ten nie miał jednak prawa wymierzyć komuś kary śmierci.

- Dlatego też Żydzi dążyli do tego, by Jezus został skazany przez ówczesnego namiestnika prowincji Judei.

Wcześniej żydowski trybunał sam orzekł o rzekomej winie Jezusa. Powołano się m.in. na zeznania świadków, którzy twierdzili, że jako Syn Boży głosił on, że może obrócić w gruzy świątynię Boga i w trzy dni zbudować inną. Jak pamiętamy z Biblii, Jezus wypowiedział te słowa przy okazji wygnania kupców z Domu Ojca.

- Już w Starym Testamencie są zapisy mówiące o tym, że oskarżenie przed Sanhedrynem musiało opierać się na świadectwie przynajmniej dwóch świadków. Ci ostatni się oczywiście znaleźli - bo musieli się znaleźć - i jak się łatwo domyślić, świadczyli przeciwko Jezusowi.

Zeznania świadków nie mogły być jednak w tym procesie kluczowe. Trybunał chciał oskarżyć Jezusa o bluźnierstwo. Fakt, że ktoś mówi, że odbuduje w trzy dni świątynię wznoszoną przez dziesiątki lat można uznać co najwyżej za czcze przechwałki, czy próżność.

- Dlatego też Kajfasz wykazał się sprytem i postanowił podejść Jezusa. Spytał go, czy jest przepowiadanym przez proroków Mesjaszem. Gdy ten potwierdził, że jest tak w rzeczywistości, oburzyło to członków trybunału. Mówienie o sobie jako o Mesjaszu było w tamtych czasach uważane za bluźnierstwo. Przyjścia Zbawiciela oczekiwano w glorii chwały, a nie w aurze pospolitości, jaką otaczał się Jezus Chrystus.

Można więc przypuszczać, że gdyby Chrystus się nie przyznał - dowód ze świadków by nie wystarczył i trybunał musiałby go puścić wolno?

- Na pewno w takim przypadku członkowie Sanhedrynu mieliby więcej wątpliwości co do tego, czy go skazywać. Jezus przyznał się jednak do winy, czym - co tu dużo mówić - przypieczętował swą śmierć.

Do ukrzyżowania by nie doszło, gdyby nie decyzja Piłata. Tutaj też Kajfasz wykazał się sprytem. Przed obliczem świeckiego namiestnika nie mówił już o religijnym bluźnierstwie, jakiego miał dopuścić się Jezus, ale o tym, że oskarżony nawoływał do niepłacenia podatków i chciał przywłaszczyć sobie godność królewską.

- Piłat nie mieszał się do spraw religijnych. Kajfaszowi chodziło więc o przedstawienie Jezusa jako kogoś, kto popełnia zbrodnie przeciwko państwu. Pamiętajmy, że w tradycji żydowskiej Mesjasz był oczekiwanym przez pokolenia królem, który miał wyzwolić Izraelitów spod okupacji rzymskiej. Kajfasz wykorzystał ten fakt. Wiedział, że mienienie się przez kogoś takim tytułem godziło w autorytet cesarza i było obrazą jego majestatu. Piłat nie mógł być obojętny wobec takich oskarżeń

Mimo wszystko, namiestnik Judei nie chciał skazywać Jezusa na śmierć. Kiedy spytał go, czy faktycznie jest królem, ten potwierdził ten fakt, ale zastrzegł, że: "Królestwo moje nie jest z tego świata". Piłat uznał więc, że Jezusowi nie chodzi o to, że uznaje się za króla w sensie politycznym, ale w znaczeniu czysto religijnym. Postanowił więc go wychłostać i puścić wolno. Dlaczego na tym nie zakończył się ten proces?

- Członkowie trybunału naciskali na Piłata. Grozili, że doniosą o wszystkim cesarzowi. Piłat zostałby przez nich przedstawiony jako namiestnik, który nie broni cesarskiego autorytetu.

Niektórzy badacze twierdzą, że gdyby Piłat wypuścił Jezusa, musiałby oskarżyć członków trybunału o oszczerstwo. Ówczesne prawo mówiło o tym, że fałszywy oskarżyciel zasługuje na taki sam wyrok, jaki był przewidziany dla niewinnie zniesławionego.

- Sprawa na pewno by się skomplikowała. Pamiętajmy, że każdy miał prawo do obrony. Piłat musiałby udowodnić każdemu z członków trybunału, że niesłusznie oskarżył Jezusa. Byłoby to trudne. Chociażby z tego powodu, że oskarżony sam przyznał się do tego, że jest Mesjaszem.

Czyli wracamy do punktu wyjścia. Jezus został ukrzyżowany, bo nie chciał kłamać i przyznał, że jest Mesjaszem. Czy jednak w toku procesu można dopatrzyć się nieprawidłowości. Piłat złamał jakiś przepis ówczesnego prawa?

- Dziś postępowanie jest dwuinstancyjne, odbywa się z udziałem prokuratora i obrońcy. W czasach Jezusa władza sądownicza nie była tak rozdzielna. Ta sama osoba przesłuchiwała świadków, badała sprawę i wydawała wyrok. Szczególnie zjawisko to było obserwowane na prowincjach. Namiestnik miał tam dużą władzę. Nie zmienia to jednak faktu, że powinien on przed wydaniem wyroku wysłuchać zdania oskarżonego. Piłat tak zrobił. Jezus jednak milczał, gdy namiestnik pytał go, dlaczego nie chce nic powiedzieć w swej obronie. Mówiąc o nieprawidłowościach należy raczej wskazać na postępowanie, które toczyło się przez Sanhedrynem. Trybunał nie miał prawa wydać wyroku skazującego na tym samym posiedzeniu, na którym Jezus był oskarżony. Ówczesne prawo wymagało, by między posiedzeniami upłynął jeden dzień, by przez ten czas opadły emocje i można było w spokoju wydać wyrok. Jezus został zaś od razu oskarżony i skazany.

W procesie toczonym już przed obliczem Piłata dużą rolę odegrała też tzw. wola ludu. Żydzi mogli uratować Jezusa. Wybrali jednak Barabasza.

- Skazanie Jezusa na śmierć nastąpiło tuż przed żydowską Paschą. W tamtych czasach był taki zwyczaj, że przed tym właśnie świętem władze rzymskie uwalniały jednego z więźniów. Piłat - który cały czas nie był przekonany o winie Jezusa - postanowił to wykorzystać. Zapytał więc zgromadzony tłum kogo ma uwolnić: Chrystusa, czy Barabasza. Kapłani, którzy mieli interes w zgładzeniu Syna Bożego, podburzyli ludzi. Część z nich przekonali tym, że Jezus jest bluźniercą, bo mieni się królem żydowskim. Innym rzucili parę groszy. Powiedźmy sobie szczerze - Jezus nie był znany zbyt wielu mieszkańcom Jerozolimy. Większość nie wiedziała nawet kogo skazuje.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny