Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

BKM. Klikanie w autobusach kładzie cień na miasto

Tomasz Maleta
Tadeusz Truskolaski demonstruje swoją e-kartę. Przypomnijmy, że prezydent jest sceptyczny wobec propozycji zniesienia klikania w autobusach.
Tadeusz Truskolaski demonstruje swoją e-kartę. Przypomnijmy, że prezydent jest sceptyczny wobec propozycji zniesienia klikania w autobusach. Andrzej Zgiet
Klikanie w autobusach to już nie tylko sprawa natury technicznej. Stanie się takim papierkiem lakmusowym zmian, które dokonują się w Białymstoku.

Gdy kilka lat temu z inicjatywy "Porannego" do statutu miasta Białegostoku wprowadzono możliwość zgłaszania przez mieszkańców inicjatywy uchwałodawczej, nikt nie oczekiwał, że będą oni często korzystać z tej formy samorządności. Zresztą same władze miasta nie zamierzały ułatwiać im tego zadania. Co prawda zgodziły się na inicjatywę uchwałodawczą, ale pod warunkiem, że podpisze się pod nią 2 tysiące osób (początkowo miało być ich o połowę mniej). Ponadto nie mogła ona stanowić obciążenia dla budżetu miasta (np. odnosić się do podatków).

W praktyce znacznie zawęziło to możliwość korzystania z tego narzędzia podmiotowości samorządowo-obywatelskiej, ograniczając je do spraw natury symbolicznej. A i nawet w tym przypadku nie tak łatwo było spełnić wszystkie wymogi prawne. Przekonaliśmy się o tym sami zbierając podpisy pod inicjatywą, by budowane przedłużenie ulicy Piastowskiej nazwać ul. 4 Czerwca. O wiele więcej szczęścia mieli inicjatorzy pomysłu, by patronem bulwaru nad Białą był ks. Stanisław Hałko, organizator polskiego szkolnictwa w Białymstoku w pierwszych dekadach XX.

Jeśli idzie o sprawy wykraczające poza symbolikę nazw ulic, to inicjatywa uchwałodawcza nie była wykorzystywana. Co więcej, łatwiej było mieszkańcom dostrzec zagrożenia płynące z przestrzeni wirtualnej niż problemy tlące się na ulicy, tuż za rogiem. Poniekąd wynika to stąd, że brak w mieście społecznego podmiotu, który byłby w stanie czegoś wymagać od władz, kontrolować je i rozliczać.

Co prawda mamy kilkaset organizacji pozarządowych, ale nie ich ilość świadczy o jakości społeczeństwa obywatelskiego, a przez to jego polityczności, w mieście. Tym bardziej, że nie tylko Białystok trudno sobie dzisiaj wyobrazić bez pozarządówek. Zastępują państwo i samorząd tam, gdzie służby publiczne są zazwyczaj systemowo niewydolne. Zwłaszcza w szeroko pojętej pomocy społecznej, humanitarnej, zdrowotnej. Kwesty, akcje i koncerty charytatywne to stały punkt weekendów w naszym mieście. Białostoczanie nie pozostają na nie obojętni.

Z drugiej strony znamienia jest niechęć do aktywnego udziału w procesach demokratycznych i samorządowych. Nasza polityczność w zasadzie ogranicza się do biernego aktu wyborczego raz na cztery lata. Potem cisza, żadnej aktywności, żadnej presji obywatelskiej, żadnego szukania nowych alternatyw.

I dlatego złożenie przez mieszkańców projektu uchwały w sprawie nieklikania w autobusach jest swoistym przekroczeniem pewnego Rubikonu w dotychczasowej inercji obywatelskiej w Białymstoku.

6 tys. podpisów zebranych pod tym projektem to mniej więcej 12 proc wszystkich tych, którzy powinni posługiwać się e-kartami. Te 12 proc. to taki sam odsetek obywateli, ile według badań, angażuje się w działalność społeczną. Przy takim nadzwyczajnym, jak na Białystok, poruszeniu mieszkańców, trudno utrzymać dotychczasowe argumenty (oparte na statystyce) o potrzebie i zasadności każdorazowego klikania po wejściu do autobusu. I że to urzędnicy wiedzą lepiej od mieszkańców, czego białostoczanie potrzebują.
Problem w tym, że białostoczanie nie czują potrzeby klikania po każdym wejściu do autobusu. Mają za to potrzebę kupując bilet miesięczny, by komfort jego użytkowania nie był gorszy od tego, który gwarantował poprzedni system. A tak nie jest.

I tu cieniem kładzie się promocja systemu e-karty wśród białostoczan. Od samego początku spóźniona, źle przygotowana, z co rusz pojawiającymi się nowymi przypadłościami, z gigantycznymi kolejkami przed punktami przy ul. Sienkiewicza i Składowej. Nie przeszkodziło to jednak naszym urzędnikom zgłosić projekt e-karty do konkursu na najlepszą kampanię promocyjną produktu współfinansowanego z programu Rozwój Polski Wschodniej. Ich wygrana dowodzi, jak rozdaje się w wyróżnienia w oderwaniu od rzeczywistości. Promocja zadowoliła recenzentów w Warszawie, nie sprostała oczekiwaniom białostoczan.

I tak już z tymi ułomnościami promocyjnymi zostało do samego końca. Bo nawet tych trzech miesięcy - od przyniesienia do biura rady miejskiej podpisów do debaty na poniedziałkowej sesji - władze miasta nie potrafiły wykorzystać na pokuszenie się o przedstawienie innych argumentów za klikaniem niż te wypływające ze statystyki i logistyki. Dla mnie jednym z nich mogłoby być odtworzenie trasy przejazdy autobusami mojego dziecka, gdyby - odpukać - zaginęło. Nie wiem, czy ten argument przekonałby innych pasażerów do klikania, ale ja skłonny byłbym go rozważyć.

W zamian nie brakowało wywodów, które wiodły na manowce: o tym, że jeśli osoba nie przyłoży karty do czytnika będzie pod pręgierzem oceny współpasażerów, że w przypadku zmiany zasad projektu trzeba będzie zwrócić dotację unijną. W pierwszym przypadku to zadanie kontrolera. Ponadto to nie urzędnik w Brukseli będzie korzystał z białostockiej komunikacji. On co najwyżej sprawdzi dokumenty z projektu i odstawi je na półkę. Klikać będą białostoczanie. A historia z brakiem godła na reprezentacyjnej koszulce piłkarzy czy ACTA dobitnie pokazują, że nie ma takich nienaruszalnych projektów, z których nie można było się wycofać. Bez względu na cenę tego kroku wstecz.

Bo też sprawa klikania, z natury tylko techniczna, stała się takim papierkiem lakmusowym zmian, które dokonują się w Białymstoku. Nie dzięki nowym ulicom, galeriom, koncertom, ale otwartości władz miasta na oczekiwania białostoczan wynikające z partnerstwa samorządowo-obywatelskiego. Poczucia, że warto się czasami angażować w sprawy publiczne. Nie tylko w sferze symboliki nazw ulic.

I przed takim w gruncie rzeczy dylematem stoją radni, którzy podejmą w poniedziałek decyzję w sprawie inicjatywy uchwałodawczej znoszonej nakaz klikania przy każdym wejściu do autobusu. Ich decyzja będzie miarą pozwalającą odpowiedzieć na pytanie, jak bardzo zmienił się Białystok.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny