Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białostoczek - historia osiedla (zdjęcia)

Adam Czesław Dobroński [email protected]
1) Zielono, sielsko - tak się żyło w wojewódzkim Białymstoku. 2) Na kolonii Białostoczek, Czesław i Ryszard Malinowscy. 3) Około 1970 roku, dziewczynki zażywające kąpieli w balii. 4) Dom przy ul. Białostoczek 23B. W oknie pani Helena
1) Zielono, sielsko - tak się żyło w wojewódzkim Białymstoku. 2) Na kolonii Białostoczek, Czesław i Ryszard Malinowscy. 3) Około 1970 roku, dziewczynki zażywające kąpieli w balii. 4) Dom przy ul. Białostoczek 23B. W oknie pani Helena
Za sprawą Ryszarda Malinowskiego zająłem się Białostoczkiem. Wieś Biały Stok powstała nie później niż w połowie XVII wieku, sto lat potem zwała się Biały Stoczek. Po kolejnych dziesięcioleciach zmieniono pisownię na Białystoczek, a w 1934 roku na Białostoczek.

Tej ostatniej korekty postanowiło dokonać białostockie Stowarzyszenie Mieszkańców Przedmieść i i tak ostatecznie uformowała się nazwa Białostoczek. 10 maja 1919 roku wieś włączono do miasta, co wcale nie oznaczało szybkiej zmiany zabudowy i zajęć mieszkańców. Światło elektryczne zabłysło tu w latach 1932-1933, przez cały okres międzywojnia dobrze miało się Stowarzyszenie Furmanów.

W 1977 roku na Białostoczek wjechały koparki i spychacze, zaczęto stawiać ogromniaste gmaszyska z płyt betonowych. Apel do Państwa o zdjęcia z Białostoczka przyniósł jak dotąd mierny plon, na szczęście sytuację uratował sam pan Ryszard z pomocą córki Anny. Temat na dziś brzmi: Jak się żyło w tej dzielnicy z bardzo starą metryką, zdominowanej przez wieki przez rolników? Swoich równolatków nie zadziwię szczegółami opowieści, ale dla młodszych to momentami będzie bajka zza siedmiu gór i rzek. Jak ten czas leci!

Przyjrzyjmy się najpierw sielskiej scence przed domem znajdującym się przy ul. Białostoczek 23B, z oknami wychodzącymi na ulicę Zagumienną. Zbudował go ojciec pana Ryszarda imieniem Józef (ur. w 1903 r.), z pomocą swego ojca Wincentego (zm. w 1941 r.). Z sieni drzwi prowadziły aż do trzech mieszkań, co rodziło konflikty między współgospodarzami i lokatorami. Może i dlatego ojciec i brat mojego rozmówcy wzięli się za wznoszenie nowych siedzib na kolonii Białostoczek, w tym na tzw. nadawkach (naddawkach), czyli zagonach ciągnących się wzdłuż drogi polnej prowadzącej do Szosy Północno-Obwodowej.

Dodam tylko, że dalej położone pola i łąki, sięgające w rejon magazynów wojskowych na Wygodzie, zwano Studzieńczyna, zaś bliżej torów znajdowała się Brazylka i z wyjaśnieniem tej nazwy nadal mamy kłopoty. Już chyba tylko pan Ryszard pamięta inne jeszcze nazwy zwyczajowe z Białostoczku: Zagradek, Zapaszka, Mostki, Działa, Zliszki, Żabki.

Funduszów brakowało, więc budujący wykorzystywali szpały (podkłady kolejowe), zaś szpary między nimi zapychano pakułami i mchem. Po upływie lat wypadało obić taki dom papą i ta jest widoczna na zdjęciu wraz z papiakami, czyli krótkimi gwoździami z metalowymi podkładkami, które zdążyły zardzewieć i wyglądają jak czarne plamy. Dach domu Malinowskich pokryto dachówkami, rynien nie było. Dla ocieplenia sufitu z góry na deski nasypano warstwę trocin.

Sprawdzano więc, czy z trzonu kominowego nie wycieka dym, bo cały dom mógł szybko zamienić się w pochodnię. Proszę popatrzeć jeszcze na dorodne kwiatki przed oknem, no i przede wszystkim na roześmiane twarze żony pana Romana - Heleny (w oknie) i dzieci: Anny (najmłodsza) oraz Mariana (pierwszy z prawej), a także trójki gości z Warszawy, którzy tu zjeżdżali jak na letnisko. Było przecież miło i spokojnie.

Na kolejnym zdjęciu znalazło się więcej przedstawicieli rodziny Malinowskich i krewnych. Płot jak na miasto wojewódzkie nie wygląda imponująco, ale sztachety trzymały pion. Dokonajmy przeglądu osób, przesuwając wzrok z lewej na prawą stronę: stoi pani Helena, klęczy Irena, żona Czesława Malinowskiego (brata Ryszarda), dalej dzieciaczki: Anna i Marian, wspomniany Czesław i brat cioteczny Ryszarda - Zdzisław Klimczuk, obecnie organista w Dojlidach. Dominuje zieleń, co nikogo nie powinno dziwić. Pochowały się kury (biegały do sąsiadów, ale jajka niosły tylko w swoich gniazdach), nie ma kota (czatował na myszy?), a pies pilnował budy.

Pan Ryszard z czułością w głosie opowiada o nadzwyczajnym psie, który srożył się, gdy miał łańcuch na szyi, a po uwolnieniu stawał się przyjacielem wszystkim. Kiedy trzeba było przenieść się do bloku, Malinowscy oddali wiernego czworonożnego przyjaciela do ojca na kolonię. Okrutnie wył z żalu, więc trzeba go było przekazać hodowcy lisów, tam nie chciał nic jeść i wkrótce padł. Pogłowie zwierząt uzupełniały dwie świnki, jedna wielkanocna, a druga bożonarodzeniowa, bo przed tymi świętami zamieniały się na rąbankę i wyroby masarskie własnej produkcji.

Proponuję teraz wątek przyjemniejszy, czyli kąpiel Anny (z lewej strony) i młodej warszawianki, utrwaloną na zdjęciu z około 1970 roku. To naczynie zwało się balią i służyło do różnych celów, przede wszystkim do prania. O wodociągu mogli państwo Malinowscy wówczas tylko pomarzyć. Płytka studnia przy domu miała wodę glinianą, paradoksalnie więcej wody zbierało się wiosną w piwnicy, skąd trzeba ją było wyciągać wiadrami. Za to w podwórzy przy Zagumiennej 21, u Józefa Linowskiego, studnia była głęboka i z wodą źródlaną. A nieczystości po prostu wylewało się na Zagumienną, ulicę gruntową, rozmywaną przez deszcze. Ubikacja (to wyrażenie już miejskie, z wiejska nazywana też wychodkiem, a bywało, że jeszcze dosadniej) zapowiadała lepsze czasy, miała betonowy zbiornik, który opróżniano z pomocą g...wozu.

Pan Ryszard wspomina sentymentalnie, jak to przed wojną w rejonie obecnego kościoła Miłosierdzia Bożego zbudowano tamę na Białce i ścieki popłynęły nowym korytem, a stary został poszerzony. Od niemal ulicy Sokólskiej do torów kolejowych powstał mały zalew, w którym głębokość wody sięgała 5 metrów. Kąpano się tu jeszcze na początku lat 60. XX wieku, a między obu korytami rzeki zażywali słońca plażowicze. Były to dobre lata i dla wędkarzy. Zimą lód ze zbiornika trafiał do piwnic, gdzie przesypywano go trocinami, by latem wykorzystywać jako lodówki. Czar prysł, gdy w trakcie budowy Alei 1000-lecia zlikwidowano tamy i czyste wody odnogi Białki (dopełniane ze źródła) zmieszały się z zalatującą smrodkiem "zupą".

Na koniec zdjęcie nr 4, z koloni Białostoczek. Po bokach stoją bracia Malinowscy: Czesław (1931-1991, jako więzień polityczny okresu stalinowskiego nabawił się gruźlicy) i Ryszard, w środku kuma (chrzestna) z synem Czesława, a za nimi luks-warszawa. W głębi widać dom zbudowany "sprytem" z tarcicy o wymiarach 12 na 7 metrów. Tylko ten dom ocalał z całej kolonii, zmienił się jedynie jego adres na wymienioną już Aleję 1000-lecia.

PS. Przed tygodniem pisząc o aresztowaniu Ryszarda i Czesława Malinowskich nie podałem pełnej daty - stało się to 2 sierpnia 1950 roku.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny