Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skuter lambretta najlepszy w podróż na Mazury

Alicja Zielińska
Skuter wzbudzał powszechne zainteresowanie. Tu ze szwagierką Zofią
Skuter wzbudzał powszechne zainteresowanie. Tu ze szwagierką Zofią Archiwum Jana Bondaruka
Znałem Caruso. Załatwił mi opony do skutera. Napisał list do dyrektora fabryki w Mediolanie i przysłali mi je za darmo - mówi Jan Bondaruk.

Fotografie można przynosić do redakcji, przesyłać pocztą ("Kurier Poranny", ul. św. Mikołaja 1,
15-419 Białystok) albo mailem: [email protected]. Nasz telefon: 85 748 95 45.

Alicja Zielińska

Skuter Lambretta włoskiej produkcji kupiłem od kolegi z Warszawy. A on, co ciekawe nabył go z przetargu ogłoszonego przez Komitet Centralny Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej - opowiada Jan Bondaruk. - Jeździła nim kierowniczka transportu. Został nieco uszkodzony, to zapewne stało się powodem wystawienia pojazdu na sprzedaż.

Kolega jednak długo nim się nie cieszył, z tej prostej przyczyny, że był potężnej postury, a ten skuter jak wiadomo raczej delikatny, więc nie czuł się na nim zbyt bezpiecznie. Przyjechał do mnie i mówi: Janek, mam dla ciebie fajną rzecz.

Jedyny taki skuter

Jak zobaczyłem, to aż mi oczy zabłysły. Od razu się zgodziłem. To był wtedy jedyny chyba taki skuter w Polsce. Potem się pojawiły w Peweksie, za dolary, ale inne już. Zresztą, co tu mówić, jazda takim motocyklem to był szpan. Wzbudzałem sensację, wszyscy się za mną oglądali. Można było zaimponować.

Jeździłem na nim wszędzie, chociaż drogi wtedy były słabe. Dziś narzekamy, ale wtedy to naprawdę były złe. Kocie łby, wyboje. Skuter spisywał się doskonale, brałem na nim udział w zlocie turystycznym w Augustowie. Na pamiątkę zostały mi z tej imprezy dwa znaczki. Do Pszczyny nawet pojechałem.

Lambretta miała tylko jeden drobny defekt. Ta pani z KC uszkodziła starter, czyli popularny kopniak. Nie mogłem dostać nowego, więc dorobiłem dekiel i wystarczyło metr popchnąć i skuter odpalał bez problemu. Osiągał dużą prędkość, przy sprzyjających warunkach rozpędzał się nawet do 80 kilometrów na godzinę, jak wuefemka. Zabawne, ale początkowo nie zarejestrowałem go, bo nie wiedziano jak zakwalifikować pojazd, traktowano go jak motorower. Jednak milicjant, Markowski, pamiętam nazwisko, mówi do mnie: słuchaj, będziemy mierzyć, coś za szybko ten skuter jeździ, drogówka cię złapie i skieruje na kolegium. Więc dla spokoju zarejestrowałem go.

Opony z Włoch

Po pewnym czasie jednak zużyła się w skuterze opona. No i problem. Początek lat 60. w Polsce niemożliwe było dostać taką oponę. Kombinowałem, że wykorzystam oponę od kół w samolocie, niestety nie pasował rozmiar.

No i wtedy przyszedł mi z pomocą Caruso Basso. Poznaliśmy się w radioklubie Ligi Przyjaciół Żołnierza. Mieścił się on przy ul. Lipowej za knajpą Turoblanka. W tym klubie spotykali się pasjonaci krótkofalartswa, do których i ja należałem, ludzie radia - z tego grona wielu później znalazło zatrudnienie jako specjaliści w rozgłośni Polskiego Radia i w telewizji. Pan Zdzisław Olszewski, na przykład został dyrektorem stacji w Krynicach, skonstruował pierwszy w Polsce telewizor, na lampie od radaru niemieckiego.

Rok później ja też taki sam telewizor zrobiłem. Mieszkałem przy Dąbrowskiego 22, na dachu miałem potężną antenę, dzięki której mogłem odbierać program z Warszawy. Ale to historia na inną opowieść, w każdym bądź razie do klubu LPŻ często przychodził też Caruso, żeby porozmawiać ze swoimi rodakami krótkofalowcami po włosku.

Kiedy więc przytrafiła mi się historia z tą nieszczęsną oponą, to się zwróciłem do niego, żeby mi poradził, co robić. A on od razu, nie ma problemu, napiszę do fabryki Ferdinando Innocenti w Mediolanie, poproszę, żeby przysłali. I rzeczywiście. Odpisał sam dyrektor naczelny - list był na firmowym papierze ze zdjęciem fabryki - że oni już takich skuterów nie produkują, ale pracownicy postarają się poszukać opon i przyślą.

Podziękowanie za reklamę

Obwiałem się, ile to będzie kosztować, jak przyjdzie zapłacić w dolarach. Ale Caruso pocieszał, nie martw się, wszystko będzie w porządku. Po dwóch tygodniach Włosi przysłali opony. Za darmo! Elegancko zapakowane, jeszcze z podziękowaniem od dyrektora za reklamę włoskiego skutera na polskich drogach.

Pracowałem wtedy w Zurcie (Zakład Radiowo-Techniczny). Mieścił się przy ulicy Lipowej). Żona pracowała w Akademii Medycznej, uwielbialiśmy turystykę, latem jeździliśmy tym skuterem na Mazury, mieliśmy tam swoje ulubione miejsca. Lambretta służyła mi dobrych parę lat. Sprzedałem ją koledze z Ełku.

Czytaj e-wydanie »

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny