Statystyki nie kłamią. Z informacji zebranych w białostockim urzędzie miejskim wynika, że w każdym roku szkolnym rośnie liczba pedagogów przebywających na urlopie zdrowotnym. Obecnie w Białymstoku jest ich 316. W poprzednim roku szkolnym na taki urlop poszło 277 nauczycieli, a jeszcze rok wcześniej - 252.
Żeby skorzystać z takiego przywileju należy pracować w zawodzie siedem lat. Jeśli nauczyciel ma problemy zdrowotne, musi zgłosić się do lekarza rodzinnego.
- Takie jest prawo. Trudno podważyć decyzję lekarza - mówi Wojciech Janowicz, szef departamentu edukacji w białostockim magistracie.
- Szkoły mają problemy z naborem uczniów, a nauczyciele coraz mniej godzin. Dlatego przed utratą pracy niektórzy uciekają na tzw. roczny urlop zdrowotny - uważa Alina Dźwilewska z białostockiego starostwa powiatowego.
Urlop dla poratowania zdrowia nie jest bezpłatny. Nauczyciele przez rok dostają pensje. Koszty ponoszą samorządy.
- Nie jest to komfortowa sytuacja - przyznaje Wojciech Janowicz. - Trzeba równocześnie płacić dwóm nauczycielom, czyli urlopowanemu oraz jego zastępcy.
To są duże pieniądze. Wynagrodzenia urlopowanych nauczycieli w tym roku kosztują Białystok 15,8 mln złotych.
Na ten cel sporo pieniędzy pójdzie też z kas podbiałostockich gmin. Przykładowo w tym roku szkolnym Łapy wydadzą 320 tysięcy złotych, a Juchnowiec Kościelny - 200 tysięcy.
- To duże obciążenie dla naszego budżetu - mówi Krzysztof Marcinowicz, wójt Juchnowca.
Dodaje, że takie są przepisy, a samorządy muszą je respektować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?