- Śledztwo jest, oczywiście, nadal prowadzone i obejmuje już sześciu funkcjonariuszy Straży Miejskiej w Białymstoku. Wszyscy są podejrzani o to samo, czyli o poświadczanie nieprawdy w dokumentach i niedopełnienie obowiązków służbowych - powiedział w piątek Adam Kozub, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.
Pierwszy z zarzutów zagrożony jest pięcioma latami więzienia, a drugi - trzema.
Jak dotychczas żaden z podejrzanych strażników nie przyznał się do stawianych zarzutów, a większość w ogóle odmówiła (przynajmniej na razie) składania wyjaśnień.
Śledztwo, które prokuratura prowadzi od ponad dwóch lat, jest skutkiem policyjnej kontroli drogowych działań białostockiej straży miejskiej z 2006 roku. To po niej Komenda Wojewódzka Policji w Białymstoku złożyła w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez strażników.
Ma ono związek z używaniem przez strażników fotoradaru, by karać piratów drogowych. Tylko że mandaty za zbyt szybką jazdę otrzymywały nie te osoby, które kierowały samochodem, a podstawione. Np. ich krewni i znajomi, którzy nie mieli jeszcze punktów karnych. To dlatego (i to najbardziej zdziwiło policję) bywało tak, że na zdjęciu, zrobionym przez fotoradar, autem kierował mężczyzna, a mandat i punkty karane za wykroczenie otrzymała kobieta.
Prowadzący śledztwo ustalili, że chodzi o 18 takich przypadków. Wszystkie zdarzyły się między listopadem a grudniem 2006 roku.
Według naszych informacji, pełna lista strażników z zarzutami może liczyć 11 nazwisk.
Jak przyznaje prokurator Adam Kozub, sprawa nadal jest rozwojowa.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?