Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Frankowski pod łosiem. Historia kamienicy przy Sienkiewicza

Andrzej Lechowski dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku
22 stycznia 1899 roku w kamienicy Zabłudowskich podczas swojego jedynego pobytu w Białymstoku nocował Ignacy Jan Paderewski. Po II wojnie światowej w jej miejsce stanęła siedziba Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej.
22 stycznia 1899 roku w kamienicy Zabłudowskich podczas swojego jedynego pobytu w Białymstoku nocował Ignacy Jan Paderewski. Po II wojnie światowej w jej miejsce stanęła siedziba Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej.
Na rogu Rynku Kościuszki i Sienkiewicza nasz wyborny futbolista za sprawą remontowanej kamienicy wpisuje się w całkiem inną historię Białegostoku. A zaczęła się ona w 1755 roku, gdy Jan Klemens Branicki właśnie tutaj wzniósł rozległy, piętrowy, murowany budynek.

Od strony rynku był wjazd na podwórze. Główne wejście znajdowało się zaś od ulicy Wasilkowskiej, jak wówczas nazywała się Sienkiewicza.

Branicki budynek ów nadał Antoniemu Wroczyńskiemu. Miał on tu prowadzić austerię. Modą ówczesną Wroczyński nad drzwiami umieścił rzeźbę przedstawiającą głowę łosia, a w związku z tym zajazd nazwał "Pod łosiem". Zmarło się Antoniemu w 1772 roku. Austerię prowadziła dalej jego żona.

W 1810 roku właścicielem kamienicy został Izaak Zabłudowski. To już inna epoka i inni ludzie. Zabłudowski od początku XIX wieku konsekwentnie budował swoją pozycję w mieście. Majątek zbił na dostawach drewna budowlanego. Uzyskanie rządowych kontraktów uczyniło go jednym z najbogatszych Żydów w Rosji. W Białymstoku zwracano się doń z pełnym szacunkiem - Bogaty Reb Izaak.

Dawną austerię Wroczyńskich Zabłudowski wydzierżawił niejakiemu Bachowi, który, jakbyśmy to dziś określili, unowocześnił wizerunkowo Łosia i nazwał go De Paris. Około 1825 roku Zabłudowski przeprowadził gruntowną modernizację liczącego już swoje lata budynku.

Od strony Wasilkowskiej, przed wejściem, wzniósł charakterystyczną kolumnadę. Od strony rynku zaś, dobudował całe skrzydło zamykając w ten sposób rynkową pierzeję. Od tego czasu kamienica Zabłudowskich uchodziła za najpiękniejszy budynek w mieście. Organizowano w nim też co "lepsze rozrywki miejskie". Odbywały się w przestronnej sali na piętrze. W pozostałych pomieszczeniach znajdowały się sklepy.

W połowie XIX wieku kamienica ta nadal uchodziła "za najokazalszą" w mieście. Odbywały się w niej "uroczystości i zabawy miejskie". Zatrzymywały się tutaj też przybywające do Białegostoku "osoby urzędowe i zamożniejsi podróżni".
To właśnie tu 22 stycznia 1899 roku podczas swojego jedynego pobytu w Białymstoku, nocował Ignacy Jan Paderewski. Ten wielki pianista był wówczas na ustach całej Europy. Jego charyzmatyczna postać była zjawiskiem niezwykłym.
Była 10 rano, gdy artysta przyjechał pociągiem z Warszawy. Pomimo mroźnej aury jechał z dworca odkrytym powozem. Wzdłuż Lipowej zebrały się tłumy białostoczan. W kierunku jadącego powozu rzucano kwiaty. Wieczorem Paderewski wystąpił z recitalem. Była to co "lepsza rozrywka miejska", przeto odbyła się oczywiście u Zabłudowskich. W tym też czasie budynek ten określano mianem Resursy Obywatelskiej. Resursy to kluby towarzyskie zrzeszające kupców, urzędników czy też mieszczan - obywateli. Mianem resursy określano też budynki, w których kluby się mieściły.

Na początku XX wieku w białostockiej resursie podwoje otworzyła "pierwszej klasy restauracja Aquarium nowo wyposażona". Jej właściciel, Abraham Mandelbaum zapewniał, że "najwyższą uwagę zwrócił na kuchnię". Nie zapomniał też i o piwniczce, którą zaopatrzył w najlepsze rosyjskie i zagraniczne wina. Do tych delicji dołożył jeszcze damską orkiestrę smyczkową, która codziennie w porze obiadowej i wieczorami, aż do 2 w nocy, grała "do kotleta".

W 1916 roku Aquarium upodobali sobie niemieccy oficerowie, którzy reaktywowali tu lożę masońską. Po wojnie Mandelbaum zainwestował. Restaurację słynącą z "pierwszorzędnej żydowskiej kuchni z dancingiem" przeniósł na piętro. Na parterze otworzył popularny bar.

Jan Glinka, wytrawny białostocki historyk, w 1935 roku wspominał, jak to właśnie w tym barze, zjawił się z gwiazdą polskiej poezji i kabaretu Julianem Tuwimem. Poeta rajdem po białostockich knajpach zabijał czas w oczekiwaniu na pociąg, którym miał wracać do Warszawy. Obaj panowie z Ritza ruszyli do Cafe Clubu w pałacyku gościnnym, ale trafili "na gaszenie świateł". Dalej droga wiodła do Aquarium. Tu Tuwim zwrócił się do Glinki. "Wie Pan, co to melancholia?" I natychmiast sam odpowiedział. "To, gdy w lokalu jest więcej personelu niż gości".

Wojnę kamienica Zabłudowskich przetrwała mocno uszkodzona. Można ją było jednak odbudować. Nie skorzystano z tej możliwości. W jej miejscu stanęła siedziba Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. To dopiero była melancholia! Ale na parterze od strony Sienkiewicza była legendarna kawiarnia Empik. W latach sześćdziesiątych to było kultowe miejsce białostockiej inteligencji. Dobrą sławą cieszyło się ulokowane na piętrze kino.

Następny rozdział historii tej kamienicy zaczyna pisać Tomasz Frankowski.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny