- Nasz obiekt jest bardzo energochłonny. Mamy wysokie koszty za ogrzewanie, prąd, wodę. W ostatnim czasie te opłaty jeszcze bardziej wzrosły, a ceny biletów stoją w miejscu - tłumaczy Władysław Kuczyński, dyrektor Pływalni Wodnik w Bielsku Podlaskim.
To właśnie przez tak wysokie koszty, pływalnia ma coraz większy deficyt. W tym roku gmina będzie musiała dopłacić 800 tys. zł. To aż połowa rocznego utrzymania basenu.
- Aby zmniejszyć deficyt musielibyśmy podnieść ceny biletów. A to może odbić się na liczbie naszych klientów. Stoimy więc przed tym dylematem, ale na razie nie zamierzamy wprowadzać podwyżki cen - zapewnia dyrektor. A te opłaty wcale nie są najwyższe. Wahają się od 5 do 9 zł, a na przykład za bilet wstępu na pływalnię w Białymstoku trzeba zapłacić kilkanaście złotych.
Miejska pływalnia w Bielsku istnieje od 2003 roku. Rocznie sprzedawanych jest blisko 100 tysięcy biletów. Ale jak podkreśla Władysław Kuczyński, bielski obiekt stracił część klientów na rzecz wybudowanego prawie dwa lata temu parku wodnego w Hajnówce. - Liczymy, że to około 5 procent naszych użytkowników - mówi dyrektor Wodnika.
Podkreśla jednocześnie, że lekiem na deficyt pływalni byłaby większa liczba mieszkańców Bielska. Zwłaszcza pracujących poza rolnictwem, którzy na wodną rekreację mają po prostu czas.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?