- A oni wszyscy w eleganckich mundurach na brązowych koniach, orkiestra na siwych rumakach. To było coś pięknego - opowiada Eugenia Kula. - Wychowywałam się w tej atmosferze, urodziłam się w koszarach. Mój ojciec plutonowy Wacław Tokarczyk należał do 10. Pułku Ułanów Litewskich. Muszę dbać o to, by nie zaginęła ta pamięć.
Eugenia Kula od 26 lat jest przewodniczącą Koła Żołnierzy 10. Pułku Ułanów Litewskich i Ich Rodzin w Białymstoku. I kieruje niczym najlepszy dowódca. Inicjatorka wmurowania pamiątkowej tablicy na ścianie dawnych koszar pułku oraz w miejscu ostatniej walki ułanów litewskich w kampanii wrześniowej 1939 roku w Woli Gułowskiej, doprowadziła do nadania imienia pułku szkole Podstawowej w Pietkowie, gdzie jednostka formowała się, oraz do nazwania imieniem pułku ronda przy bramie dawnych koszar w Białymstoku. Inicjatorka budowy pułkowego pomnika.
Koło Żołnierzy 10. Pułku Ułanów Litewskich i Ich Rodzin w Białymstoku wraz z Muzeum Wojska w Białymstoku zorganizowało też uroczystość posadzenia sześciu "Dębów Pamięci" oficerom pułku pomordowanym w 1940 roku przez NKWD w Katyniu, Starobielsku i Miednoje.
10. Pułk Ułanów Litewskich powstał w 1831 roku Odtworzony w 1918 roku., walczył z bolszewikami w bitwie warszawskiej i bitwie niemeńskiej. W 1922 r. ułani zostali zakwaterowani na stałe w Białymstoku przy ulicy Kawaleryjskiej. 25 sierpnia 1939 roku wyruszyli na wojnę. I już nigdy tu nie wrócili. Ale pamięć o nich nie zaginęła. Oficerowie, którzy znaleźli się na obczyźnie w 1940 roku założyli Koło Pułkowe w Paryżu, a następnie odtworzono je w Wielkiej Brytanii.
W PRL koło nie mogło działać
- W PRL nie było mowy, aby takie koło rozpoczęło działalność - mówi pani Eugenia. - Mimo to spotykaliśmy się nieoficjalnie. W pierwszą niedzielę po 8 maja schodziliśmy się całymi rodzinami do kościoła garnizonowego na Nowym Mieście na mszę świętą. Przed wojną bowiem 8 maja obchodzono święto pułkowe, ustanowione na pamiątkę dotarcia żołnierzy do Dniepru 8 maja 1920 roku.
Mimo niesprzyjających okoliczności udało się wiele zrobić. W 1968 roku dzięki usilnym staraniom rodzin ułańskich, w 50 rocznicę powstania pułku, właśnie w kościele św. Stanisława została wmurowana tablica pamiątkowa ku czci poległych ułanów 10. Pułku, na miejsce tablicy z 1920 roku, którą zniszczyli Sowieci. Rok później została odprawiona po raz pierwszy oficjalnie msza święta.
Uczestniczyli w niej Dziesiątacy z całej Polski wraz ze swoimi rodzinami. Przybył również były dowódca pułku płk dypl. Witosław Porczyński. Potem odbyło się spotkanie towarzyskie, gościny użyczył st. wchm. Feliks Jędryczek. A w kolejnych podejmowali nas starsi wachmistrzowie Zygmunt Czerwiński i Jan Kubiak. Te spotkania stały się tradycją. Po nabożeństwie zbieraliśmy się zawsze w domu którejś z rodzin, mieszkających w pobliżu. Kobiety szykowały coś do jedzenia, bigos, kurczaki, przynosiły ciasto. Na powitanie rozlegał się marsz polowy, puszczany z taśmy magnetofonowej, którego nagranie przywiózł z Londynu mjr Jan Kałłaur.
W 1985 roku mnie powierzono organizowanie takich spotkań. Miałam tylko zbierać składki, a stałam się szefową. Po przemianach ustrojowych w 1990 roku pomyślałam, że dobrze byłoby wreszcie spotkać się w koszarach przy Kawaleryjskiej. Zameldowałam się u dowódcy 25. Pułku Łączności. Przedstawiłam sprawę, a dowódca, że nic nie stoi na przeszkodzie. Nawet podstawił autokar pod kościółek.
Wspiera nas profesor Adam Dobroński
To było bardzo wzruszająca wizyta. Łzy kręciły się w oczach, przecież weszliśmy do koszar po raz pierwszy od wybuchu wojny. Pokazywaliśmy sobie budynki, przekrzykiwaliśmy się, gdzie co było. A potem przy herbatce długo rozmawialiśmy i wspominaliśmy. Prof. Adam Dobroński, który wspiera cały czas naszą działalność, pomógł nam nawiązać kontakt z rotmistrzem Kazimierzem Michałowskim, ostatnim przedwojennym oficerem 10. Pułku Ułanów Litewskich. Pan rotmistrz był mocno związany z Białymstokiem.
W latach 90. organizował pomoc z Francji dla szpitali, kościołów i organizacji charytatywnych. Wspomagał kombatantów, organizował wycieczki do miejsc walki i cmentarzy, gdzie spoczęli żołnierze z kampanii wrześniowej 1939 roku.
Finansował również replikę sztandaru 10 pułku oraz liczne tablice pamiątkowe.
I właśnie podczas wizyty w Białymstoku wachmistrz Michałowski stwierdził, że musimy się zarejestrować. Zrobiliśmy to w 1992 roku. I wtedy już oficjalnie według statutu zaczęliśmy działać. Pierwszą sprawą, którą sobie postawiliśmy, było doprowadzenie do tego, żeby w obchodach święta pułkowego uczestniczyły władze miasta. Prof. Dobroński skontaktował nas też z Ryszardem Kaczorowskim.
Wówczas również poprosiłam dowódcę, by spotkanie zrobić w klubie garnizonowym. Zaprosiliśmy na nie przedstawicieli wszystkich środowisk kombatanckich, przyszli żołnierze z jednostki. Pan prezydent przyjechał z małżonką i z córkami. Z wielkim sentymentem mówił o 10 pułku, podkreślał, że uświetniał on wszystkie uroczystości w mieście. Miło było tego słuchać.
Chcę podtrzymać pamięć o 10. Pułku Ułanów Litewskich, bo ja dorastałam w tej tradycji. Wychowałam się wśród żołnierzy. Jak wojsko wyjeżdżało na wojnę, to staliśmy w oknach i żegnaliśmy. Miałam dziesięć lat, więc pamiętam wszystko dokładnie. Wrosłam w tę atmosferę. Byłam przesiąknięta wszystkim, co się działo w koszarach. Capstrzyki, musztra, poranne pobudki. One nas budziły, towarzyszyły każdego dnia.
Do dziś słyszę rżenie koni, śpiew żołnierzy.
To było całe moje życie. Ale jest to także część naszej historii, o której trzeba pamiętać i przekazywać kolejnym pokoleniom. Organizujemy więc lekcje historii w szkołach, jeździmy na groby poległych ułanów, uczestniczymy w uroczystościach patriotycznych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?