Śmiertelne potrącenie na Popiełuszki. Adam Tywończuk spędzi w więzieniu 5,5 roku (zdjęcia)

[galeria_glowna]
Tylko oskarżony jest winny temu, co się stało. Bez żadnych wątpliwości. To piesze miały zielone światło. Miały prawo wejść na przejście dla pieszych - uzasadniała środowe orzeczenie sędzia Agnieszka Jurzyk.
Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał 20-letniego Adama Tywończuka na 5,5 roku więzienia. I na zawsze zakazał mu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. Prokurator w mowie końcowej domagał się dla niego ośmiu lat więzienia.

To kara za tragiczne wydarzenia, jakie rozegrały się wczesnym wieczorem 30 kwietnia tego roku w Białymstoku na ulicy Popiełuszki. 23-letnia Marlena Z. szła z koleżanką. Zatrzymały się przed przejściem dla pieszych. Gdy zapaliło się zielone, ruszyły. Pierwsza szła właśnie Marlena. Dlatego zginęła.

Oskarżony Adam Tywończuk jechał pijany. Miał 0,84 promila alkoholu w organizmie. Przejście dla pieszych przejechał, gdy paliło się już pomarańczowe światło. Jechał bardzo szybko. Potrącona przez niego 23-latka zmarła zanim na miejsce przyjechała karetka pogotowia.

Śmiertelny wypadek. Pijany kierowca na przejściu zabił 23-letnią kobietę aresztowany (drastyczne zdjęcia)
W śledztwie Tywończuk przyznał, że gdy audi zbliżało się do skrzyżowania, zapaliło się już pomarańczowe światło. Wtedy jeszcze przyspieszył. - Postanowiłem, że przeskoczę to skrzyżowanie - stwierdził. W środę sędzia Agnieszka Jurzyk szczególnie to potępiła.

Na ławie oskarżonych zasiadł także kolega Adama Tywończuka. Feralnego popołudnia to jego autem jeździli po Białymstoku i okolicach.

W środę chłopak został skazany na karę czterech miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Sąd uznał, że swoim zachowaniem ułatwił Tywończukowi popełnienie przestępstwa. Bo widział, że wypił kilka piw, a mimo to pozwolił mu prowadzić swój samochód.

Wyrok nie jest prawomocny.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje