Mamy olbrzymie problemy z kierowcami zastawiającymi hydranty i drogi pożarowe - mówi st. kpt. Paweł Ostrowski, rzecznik białostockich strażaków. - Jakiś czas temu prowadziliśmy nawet akcję medialną, podczas której wybijaliśmy szyby w samochodzie zaparkowanym obok hydrantu, aby przeciągnąć przez niego węża.
Ale Polska to nie Ameryka. U nas za zniszczenie mienia do niedawna strażacy musieliby zapłacić z własnej kieszeni. Budżet państwa nie przewidywał pokrywania szkód spowodowanych przez strażaków. Dlatego otrzymali oni nowe przywileje. Rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych i administracji pozwala strażakom karać mandatami osoby, które mimo zobowiązania do utrzymywania drogi pożarowej w odpowiednim stanie, nie wywiązują się ze swoich obowiązków. Chodzi tu o parametry w zakresie szerokości i nośności drogi pożarowej, zadrzewienia w sąsiedztwie drogi oraz jej odpowiedniego oznakowania. Ponadto pojazdy zastawiające oznakowaną drogę pożarową wiodącą do pożaru, mają być traktowane jak przeszkoda np. zwalone drzewo, a ich właściciele mogą być pociągnięci przez prokuratora do odpowiedzialności za powiększenie strat pożarowych. Od chwili wejścia rozporządzenia w życie strażacy oraz media w całym kraju źle interpretowały nowe przepisy. Do niedawna pisano, że strażacy mogą też karać kierowców, którzy zastawili hydranty lub drogi pożarowe.
- Organami uprawnionymi do karania kierowców zastawiających swoimi pojazdami drogi pożarowe lub wjazdy na nie są policja oraz straż miejska - dementuje mylne informacje Paweł Rochala, naczelnik wydziału nadzoru prewencyjnego w Biurze Rozpoznawania Zagrożeń Komendy Głównej PSP. - Podstawą do nałożenia mandatu jest niestosowanie się do znaków zakazu, stanowiących oznaczenie dróg pożarowych.
Dlatego strażacy tak chętnie korzystają z pomocy policji i straży miejskiej, która nie tylko może ukarać kierowcę mandatem, ale również odholować wadzący samochód. Funkcjonariusze często też zabezpieczają przed gapiami miejsce prowadzenia akcji gaśniczej i kierują ruchem. Białostoccy strażacy wystawiają średnio cztery mandaty rocznie w wysokości od 20 do 500 złotych.
- Najczęściej dotyczą braku gaśnic lub niewłaściwego prowadzenia prac niebezpiecznych pożarowo - mówi Paweł Ostrowski.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?