Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biegi. Podlaski Klub Biegowy - maraton już niestraszny.

Wojciech Oksztol
na stadionie w Zwierzyńcu odbywają się w każdą sobotę. Rozpoczynają się o godzinie 9.30. Odbywają się pod okiem instruktora. Każdy może na te zajęcia przyjść. Są bezpłatne.
na stadionie w Zwierzyńcu odbywają się w każdą sobotę. Rozpoczynają się o godzinie 9.30. Odbywają się pod okiem instruktora. Każdy może na te zajęcia przyjść. Są bezpłatne. Wojciech Oksztol
Podlaski Klub Biegowy propaguje w Białymstoku biegi. W każdą sobotę instruktorzy za darmo udzielają porad.

Nigdy nie myślałam, że będę biegała. Okazało się, że jest to bardzo przyjemne - mówi Ewa Tyburczy, nauczycielka języka francuskiego. Do biegania przekonał ją dwa lata temu mąż, a w marcu tego roku wzięła udział w maratonie rzymskim.

Bieganiem są zafascynowane też jej dzieci. Całą rodziną jeżdżą teraz na zawody. - Najstarsza córka nie może doczekać się, kiedy skończy 16 lat, żeby móc wystartować w prawdziwych zawodach - opowiada pani Ewa. Razem z mężem należy do Podlaskiego Klubu Biegowego.

Idea jego założenia powstała przed dwoma laty. - Inne białostockie kluby są wyczynowe, z profesjonalnymi treningami. My jesteśmy pierwszym klubem zupełnie amatorskim. Są wśród nas informatycy, lekarze, nauczyciele, ja jestem prawnikiem - wylicza Piotr Sawicki, sekretarz stowarzyszenia.

Wspólne bieganie

Spotykają się na bieżni, żeby razem pobiegać, powymieniać doświadczenia, jeżdżą na zawody.

Piotr Sawicki zaczął biegać trzy lata temu. Jak przyznaje się, wtedy nie był w stanie pokonać jednego kilometra. Teraz do sportowej pasji podchodzi już bardziej profesjonalnie. Kilka razy w tygodniu znajduje czas na trening. Na swoim koncie ma udział w wielu imprezach biegowych. Wspólnie z kolegami do biegania przekonuje białostocką młodzież. Członkowie Podlaskiego Klubu Biegowy wspierają ogólnopolską akcję radiowej trójki Biegam, bo lubię. Byli z wizytą w Zespole Szkół Społecznych STO przy ulicy Fabrycznej. Opowiadali o swojej pasji, początkach oraz startach w zawodach. Zachęcali uczniów, by zaczęli biegać.

- Nie jest to jednak takie proste, bo podejście młodzieży do biegania nie jest właściwe - uważa Ewa Tyburczy. - Wychodzi z założenia, że jest to bardzo męczące i nie dla niej. Zresztą też tak kiedyś myślałam.

Część uczniów jednak dała się przekonać i znajduje w sobotę czas na wspólne bieganie na stadionie w Zwierzyńcu. Zajęcia rozpoczynają się o godzinie 9.30. Odbywają się pod okiem instruktora, są ogólnodostępne i bezpłatne. Trwają godzinę. Adresowane są do wszystkich, którzy lubią lub chcą polubić bieganie. Trenerzy pokazują, jak zacząć uprawiać ten sport i nie zrazić się do niego po kilkuset metrach.

Bieganie: tego można się nauczyć

- Małymi kroczkami, ale nauczymy - zapewnia Agnieszka Dąbrowska, instruktorka biegania. - Ludzie mają ambicję i chcą od razu pokonywać długie dystanse. Ale wychodzą i po dziesięciu minutach są tak zmęczeni, że się zniechęcają.

Zaczyna się zadyszka, zaraz łapie kolka i chęć na dalszy bieg mija. Trenerka tłumaczy, że kolka to skutek zbyt dużego tempa. Bieganie powinno zaczynać się od chodzenia.

- Marsz, marszobiegi, ćwiczenia wzmacniające i rozciągające - radzi Agnieszka Dąbrowska. - Ostatnio mieliśmy panią, która najpierw maszerowała, dopiero potem przechodziła w trucht.

- Wspólnie truchtamy, każdy biegnie w swoim tempie, maszerujemy. Są też ćwiczenia ogólnorozwojowe, rozciągające - dodaje instruktor Tomasz Dąbrowski. Wszystko po to, żeby wzmocnić cały organizm, żeby nie było niepotrzebnych kontuzji. Bieganie nie polega na samym bieganiu.

Biegowe spotkania na stadionie w Zwierzyńcu odbyły się już trzy razy. Przychodzi na nie coraz więcej białostoczan. Na pierwszym treningu było osiem osób, na kolejnym 27, a w ostatnią sobotę ponad 30. Początkujący, ale i zaawansowani już biegacze.

Sport to zdrowie

- Bardzo fajna akcja - nie ma wątpliwości Dariusz Krakowski. - Lubię biegać i dlatego tu jestem. To sama przyjemność, zdrowie, kondycja, odporność na stres - zachwala. Biega też w tygodniu, przed pracą. Co drugi dzień pokonuje dystans 10, 12 kilometrów. Przekonuje, że taka "przebieżka" rano jest lepsza niż kawa. Daje energię na cały dzień.

Na co dzień pan Dariusz jest handlowcem i jeździ po Polsce. - Biegam więc wszędzie tam, gdzie jestem - zapewnia. - Szukałem innego sportu, ale przy takiej pracy pozostaje mi tylko bieganie. Pakuję się do samochodu i biorę ze sobą potrzebny sprzęt. Liczy na to, że na treningach na Zwierzyńcu pod okiem profesjonalnych trenerów dowie się czegoś więcej. Są też inne powody udziału w sobotnim bieganiu.

- Ja jestem tu dla zdrowia. Może uda mi się schudnąć na lato - tłumaczy Luiza Łazewska. Przyznaje, że wcześniej nie lubiła biegać, ale teraz jej się to podoba. Koleżanka namówiła ją na inną akcję biegową i wtedy przekonała się do tego sportu. Jednak w tygodniu raczej preferuje aerobik. - Nie biegam codziennie. Jestem zbyt leniwa, żeby się zmobilizować. Zresztą samej mi się nie chce - mówi wprost pani Luiza.

Dorota Duda przyszła na trening do Zwierzyńca pierwszy raz. Nie kryje zadowolenia. - Czuję się znakomicie. Bardzo się dotleniłam i jestem w świetnym humorze. Poznałam trochę techniki. Kiedyś próbowałam biegać, ale po kilkuset metrach padałam. A tutaj zrobiłam osiem kółek i jeszcze jestem w pionie - żartuje.

Potrzebne chęci

Wszyscy uczestnicy zgodnie mówią: żeby zacząć biegać potrzebna jest jedna rzecz - chęć. Sportowe obuwie, wygodny strój to już drugorzędna sprawa. Podstawowa kwestia to motywacja. Gdy się raz połknie bakcyla, to cała reszta przychodzi bez większego trudu: kondycja, wytrzymałość i coraz dłuższe dystanse.

- Najpierw jest bieg na pięć kilometrów, później na dziesięć, półmaraton i w końcu zwieńczenie - maraton. Niesamowite przeżycie. Kiedy dotarłam do mety, to miałam łzy w oczach - Ewa Tyburczy wspomina niedawny udział w maratonie w Rzymie z wielkim sentymentem.

- Na początku biegną te charty, zawodowcy, a potem ludzie, którzy to robią dla własnej przyjemności - opowiada. - Koło nas biegła grupa diabetyków z Kanady. Była też para młoda ze Stanów Zjednoczonych, trzy dni po ślubie. Mieli napis "just married". Kobieta biegła w welonie. Wśród biegaczy znalazła się również pięcioosobowa rodzina z Francji. Rodzice pchali przed sobą wózek z dziećmi. Cudownie to wyglądało. Ktoś inny biegł z napisem, że to jego maraton dla chorej mamy. Były też osoby, które zmagają się z różnymi chorobami i walczą w ten sposób ze swoimi słabościami, ułomnościami.

- Taki maraton to też okazja do refleksji osobistych, czas na zastanowienie się nad wieloma sprawami. Bo to jest za długi odcinek, żeby przebiec i o niczym nie myśleć - przekonuje do biegania pani Ewa.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny