Kultura w Białymstoku. Blaski i cienie ostatnich 12 miesięcy.

2010 miał być czasem przełomowym dla białostockiej kultury.Największą tegoroczną porażką były starania o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Strategia Białegostoku okazała się nieatrakcyjna nie tylko dla komisji oceniającej wnioski, ale także niezrozumiała i nierealna dla samych białostoczan. Nic dziwnego skoro najlepszą promocją była cisza. Strategia przygotowana była chaotycznie i nie uwzględniała tego co miasto faktycznie mogłoby zaproponować Europie.

Kolejne rozczarowanie to tradycyjnie już Węglowa. Miejsce z ogromnym potencjałem, możliwościami jednak wciąż bez wizji na przyszłość.Stare magazyny wojskowe służyły do spontanicznych imprez, wydarzeń incydentalnych i nic nie wskazuje by miało się to zmienić.

Wydarzeniem o randze europejskiej, z finałem skądinąd na Węglowej, był Festiwal Up To Date. Zorganizowany po raz pierwszy przez białostockich DJ-ów, ludzi ze środowisk undergroundowych i artystycznych, przy niewielkim finansowym wsparciu magistratu okazał się strzałem w dziesiątkę, imprezą o specyficznym klimacie. Działo się dużo i na różnych płaszczyznach. Poza wrześniowym finałem z takimi gwiazdami muzyki jak Eldo czy Abradab, pod szyldem festiwalu odbywała się masa imprez. Były happeningi, imprezy w Metrze i Herkulesach, dyskusje w Kopiluwaku, darmowe warsztaty didżejskie, słuchowiska chilloutowo-ambientowe w ogródku pubu Antidotum. Impreza poruszyła nie tylko fanów kultury hip-hopowej, ale także inne środowiska. Na finale przy trzech scenach muzycznych bawiły się prawie trzy tysiące osób z całej Polski.

Także pierwsza edycja festiwalu Pozytywne Wibracje była wydarzeniem pełnym dobrych emocji. Dwudniowe święto jazzu, funku, soulu, chilloutu, acid jazzu, muzyki tanecznej i klubowej zorganizowano na dziedzińcu przed Pałacem Branickich. Na scenie nowego, letniego festiwalu pojawiły się światowe gwiazdy z najwyższej półki: Us3,Incognito, The Brand New Heavies, Gabin oraz Funkstar De Luxe. Wystąpili także polscy artyści: pochodząca z Białegostoku Monika Dryl, Poluzjanci z Kubą Badachem, Mika Urbaniak oraz grupa FOX. Publiczność bawiła się doskonale.

Rok 2010 przyniósł także wiele zmian w Centrum im. L.Zamenhofa. W budynku przy ul. Warszawskiej 19 gościło kilku ciekawych artystów, przez sale przewinęło się kilkadziesiąt różnych wystaw, były spotkania, dyskusje, warsztaty. Centrum wypracowało sobie już odbiorców w różnym wieku. Konsekwentnie realizuje swoją misję związaną z edukacja białostoczan.W maju białostoccy radni zdecydowali o oddzieleniu tej placówki od Białostockiego Ośrodka Kultury. Po usamodzielnieniu się miejsce to ma szansę na lepszą organizację, a tym samym na jeszcze ciekawszą ofertę kulturalną.

Pod koniec roku w Białymstoku pojawiła się także nowa inicjatywa- teatr TrzyRzecze, gdzie prezentowane mają być głównie monodramy. Ale dom na Młynowej to nie tylko teatr, w planach są także koncerty, warsztaty i mała kawiarnia. Ludzie związani z tym miejscem mają głowy pełne pomysłów, są otwarci na różne inicjatywy.Przy właściwej organizacji i finansowaniu TrzyRzecze może być kolejną ciekawą pozycją dla białostoczan. To jedna z największych nadziei na 2011 rok.