Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz spowodował wypadek, bił policjanta, uderzał głową w radiowóz. Policja: Był pijany.

Magdalena Kuźmiuk
Ksiądz Józef B. z białostockiej parafii NMP Królowej Rodzin za swoje wybryki może trafić do więzienia
Ksiądz Józef B. z białostockiej parafii NMP Królowej Rodzin za swoje wybryki może trafić do więzienia fot. sxc.hu
Ksiądz nie zatrzymał się do kontroli drogowej. W czasie pościgu jego auto przebiło przydrożną barierkę i zjechało do rowu. Wikariusz awanturował się, bił i wyzywał policjantów, którzy próbowali wyciągnąć go z samochodu.

W końcu skuty kajdankami białostocki ksiądz trafił do szpitala na badanie krwi. Wczoraj usłyszał zarzuty.

Józefowi B. przedstawiono dwa zarzuty. Dotyczą jazdy samochodem w stanie nietrzeźwości oraz znieważenia i naruszenia nietykalności cielesnej dwóch policjantów na służbie. Śledczy czekają teraz na wyniki badania krwi wikariusza. Mają być znane w ciągu kilku dni.

- Nie wiecie, z kim macie do czynienia. Załatwię was, będziecie zwolnieni z pracy - tak 39-letni Józef B., wikariusz z białostockiej parafii NMP Królowej Rodzin, zareagował, gdy policjanci próbowali wyciągnąć go z jego rozbitego opla.

Wydarzyło się to niedaleko Moniek w nocy z wtorku na środę. Było już po północy, gdy ksiądz nie zatrzymał się do kontroli drogowej. Na widok radiowozu przyspieszył i zaczął uciekać. Funkcjonariusze ruszyli za nim. Jednak na łuku drogi Józef B. stracił panowanie nad autem i, przebijając przydrożną barierkę, zjechał do rowu.

Gdy policjanci podeszli do rozbitego samochodu, kierowca zaczął się awanturować. Miał pretensje do mundurowych, że go wystraszyli.

- Policjanci wyczuli od kierowcy silną woń alkoholu. Wydali mu polecenie, żeby wyszedł z samochodu. Mężczyzna jednak postanowił, że tak łatwo się nie podda. Kiedy jeden z funkcjonariuszy próbował wyciągnąć kierowcę z auta, ten zaatakował go - mówi podkom. Kamil Tomaszczuk z zespołu prasowego podlaskiej policji.

Ksiądz kilka razy uderzył policjanta w twarz i klatkę piersiową. Mundurowi założyli awanturnikowi na ręce kajdanki. Józef B. nie chciał dmuchnąć w alkomat, dlatego policjanci musieli go przewieźć do monieckiego szpitala na badanie krwi. W czasie jazdy wikariusz nie przestawał krzyczeć i grozić policjantom. Uderzał głową w elementy wyposażenia radiowozu.

Trafił na obserwację do monieckiego szpitala. Dziś ma być wypisany.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny