W piątek właściciel miał opuścić budynek i przekazać spółdzielni klucze do sklepu spożywczego. Właśnie mija termin, jaki Białostocka Spółdzielnia Mieszkaniowa wyznaczyła mu na przekazanie budynku. Jednak sklep przy Fabrycznej nie zamierza przerywać działalności. Pracuje normalnie.
- Spółdzielnia zagroziła nam sądem, ale się nie poddamy. Wierzę, że mamy rację - mówi Mirosław Gawryluk, właściciel sklepu Lemir.
Wypowiedzenie dostał pod koniec czerwca. Jego firma przegrała ze Stokrotką przetarg na prowadzenie sklepu przy ul. Fabrycznej. Sieciówka zaproponowała spółdzielni wyższą cenę.
Właściciel postanowił jednak walczyć. Chce bronić sklepu. Wysłał do mieszkańców list, w którym opisuje sytuację. Do swojego stanowiska przekonał ponad tysiąc mieszkańców, którzy nie zgadzają się na likwidację sklepu. Podpisali się pod protestem.
Nie pomogło. Na zamkniętym posiedzeniu rada nadzorcza i zarząd BSM podtrzymali stanowisko o likwidacji Lemira.
Jednak właściciel nie zamierza wyprowadzać się z ulicy Fabrycznej. Jego zdaniem, spółdzielnia nie miała prawa wypowiedzieć mu umowy, a zmiany w sieci handlowej nie będą korzystne dla mieszkańców.
- W tej sytuacji będziemy musieli zwrócić się do sądu - mówi Stanisław Hołubowski, prezes Białostockiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
- W spółdzielni zagrozili, że jeśli nie opuszczę lokalu odetną mi wodę, ogrzewanie i prąd - twierdzi Gawryluk. - Na szczęście już dostałem zapewnienie od firm dostarczających te media, że nie mogą tego zrobić.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
