Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pasmanta na Warszawskiej. Poznaj historię tego miejsca.

Redakcja
Tak w latach 70. wyglądała Pasmanta, fabryka wstążek. Wyrób tych towarów ma jednak w tym miejscu znacznie bogatszą historię.
Tak w latach 70. wyglądała Pasmanta, fabryka wstążek. Wyrób tych towarów ma jednak w tym miejscu znacznie bogatszą historię.
Commichau, Aronson, Porecki. To tylko kilka z wielu nazwisk fabrykantów, którzy mieli swoje zakłady przy Warszawskiej. Przed laty istniało tu mnóstwo tkalni i przędzalni. Były nawet wozownie.

Podziel się z nami wiedzą

Podziel się z nami wiedzą

Wszystkich, którzy znają historię białostockich fabryk, anegdoty czy wydarzenia z nimi związane, zapraszamy do współtworzenia naszego cyklu. Informacje prosimy przysyłać na adres: [email protected]. Najciekawsze opowieści zostaną zacytowane w tekstach. Następny odcinek cyklu poświęcimy zespołowi fabrycznemu Chany Marejn i Wolfa Zilberblatta.

Fabrykę Aronsona można nazywać również fabryką Commichauna. To bowiem ci dwaj przedsiębiorcy nadali jej charakter i za ich czasów miała ona największe znaczenie. Historia budynków fabrycznych przy Warszawskiej była taka, że przechodziły one rąk do rąk.

Pierwszym właścicielem i jednocześnie założycielem zakładu był Herman Commichau. To jeden z pięciu braci, którzy przybyli do Białegostoku z miejscowości Commichau nie opodal Colditz w Saksonii. Budynki fabryczne przy Warszawskiej zaczęły być wznoszone już około 1845 roku. Z zachowanych do dziś dokumentów wynika, że w drugiej połowie XIX wieku było tu mnóstwo przędzalni, tkalni i farbiarni. Na centralnym miejscu placu leżały zaś sągi drewna opałowego. Commichau zbudował też ogromne stajnie i wozownie.

Cztery lata przed jego śmiercią, w 1888 roku fabrykę kupił Aronson, który prowadził tu fabrykę jedwabnych wstążek. Nie miał jednak tyle szczęścia, co jego poprzednik. Powoli nadchodziły bowiem ciężkie czasy. W 1905 roku (w ślad za tym, co się działo w ówczesnej Rosji), również w Białymstoku wzrosły nastroje rewolucyjne wśród robotników. Zaczynały się wielkie strajki. Zdarzały się nawet zamachy.

To prawdopodobnie ciężka sytuacja na rynku pracowniczym była przyczyną tego, że w 1910 roku budynki fabryki przejął Wileński Bank Ziemski. Już wcześniej niektóre pomieszczenia były zresztą dzierżawione różnym drobnym przedsiębiorcom. Przy Warszawskiej swoje zakłady prowadzili na przykład: Lejzor Fajnberg, Icek Szapiro, czy Marcela Kowalska. Najwięcej ludzi, bo około 80 zatrudniał zaś Alfred Frisz.

Kolejnymi poważniejszymi właścicielami fabrycznych pomieszczeń byli dopiero Porecki i Gawieński, którzy w 1922 roku mieli aż 300 robotników. Ich fabryka słynęła przede wszystkim z kołder. Bujny rozwój nie potrwał jednak długo. Już w 1928 roku zakład został przeniesiony do Wasilkowa. Ciekawostką jest, że pod koniec lat 20. XX wieku w jednym z budynków działała pierwsza w mieście mechaniczna piekarnia.

Dziś z dawnego założenia fabrycznego zostało niewiele - praktycznie tylko budynek, w którym zaraz po II wojnie światowej zaczęła działać fabryka wstążek Pasmanta oraz wysoki komin.

Po dawnych fabrykantach z Warszawskiej został jednak jeszcze jeden, bardzo okazały element ulicznej pierzei. Chodzi o budynek pod numerem 63, w którym mieści się obecnie Wydział Ekonomii i Zarządzania Uniwersytetu w Białymstoku. Ten stylowy pałacyk należał w połowie XIX wieku do Hermana Commichaua, który kupił go od Trębickiego. Białostoczanie mówili, że był to jeden z najpiękniejszych domów w mieście.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny