Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezły kabaret. Sami swoi w Czarnej Białostockiej.

Julita Januszkiewicz
Kabaret to taka odskocznia od problemów codziennego życia – mówi Jadwiga Babynko (pierwsza z lewej)
Kabaret to taka odskocznia od problemów codziennego życia – mówi Jadwiga Babynko (pierwsza z lewej) Fot. Wojciech Oksztol
Nie chcą siedzieć w domu, wręcz przeciwnie jesień życia postanowiły spędzić aktywnie. Emerytki z Czarnej Białostockiej założyły kabaret "Sami swoi". Śpiewają, tańczą, piszą teksty. I rozśmieszają publiczność do łez.

Sobotnie popołudnie. W “Klubie Seniora" w Czarnej Białostockiej wesoło i gwarno. Płynie muzyka. Na parkiet wychodzą panie. Wystrojone w różowe i żółte sukienki. Na głowach kapelusze, na szyi korale. Wyglądają efektownie. Uśmiechnięte, ochoczo poruszają się w rytm melodii. Zaczynają śpiewać: “Nie wiem, kiedy to się stało. Był cudowny, letni dzień. Wystarczyło tylko spojrzenie, jeden uśmiech, jeden gest. Zakochałam się. W Ciechocinku zostawiłam serce swe".

To próba kabaretu “Sami swoi". - Przygotowujemy się do “Spotkań hubertowskich". A już niebawem przed nami najważniejszy występ - emocjonuje się Helena Wasilewska. 17 września kabaret weźmie w ogólnopolskim przeglądzie zespołów artystycznych w Bydgoszczy. Jako jedyny zespół z województwa podlaskiego.

Senior powinien być aktywny

- Musimy wypaść jak najlepiej - nie ma wątpliwości Helena Wasilewska. Pracowała w Agromecie, jako ekonomistka. Zakładu już nie ma, a ona od wielu lat jest na emeryturze. Ale nie zamyka się w czterech ścianach.

- W domu człowiek staje się starym zgredem - określa dosadnie pani Helena, dziarska i aktywna 70-latka. Jak mówi, życie chwyta pełną garścią. Śpiewa w chórze seniorów “Czarna Jagoda", jest też przewodniczącą związku emerytów w Czarnej Białostockiej. Organizuje wycieczki, spotkania i różne imprezy. Dzień Matki, Dzień Seniora, Dzień Kobiet - kalendarz ma wypełniony po brzegi.

Nie ukrywa, że w domu jest gościem. Dzieci są już dorosłe, mają swoje życie i rodziny, więc co ma robić. A mąż? Też ma swoje zajęcia. Dużo czyta, łowi ryby.

- Nie przeszkadzamy sobie. Zresztą mąż przyzwyczaił się do moich nieobecności - uśmiecha się pani Helena.

To właśnie ona w lutym tego roku wpadła na pomysł, by założyć kabaret.

- Wyszło całkiem spontanicznie - opowiada. - Zresztą, podobny zespół działa w Czarnej Wsi Kościelnej, więc nasza miejscowość nie mogła być gorsza. Chciała rozruszać emerytów, by nie ograniczali się tylko do siedzenia w domu i opowiadania wnukom bajek.

- Bo warto robić coś dla siebie, dla własnej przyjemności. Wyjść z domu, oderwać się od codziennych spraw. I przy okazji coś z siebie dać - przekonuje.

Pomysł chwyciły koleżanki z chóru. Wieść o tym, że powstaje kabaret, rozeszła się błyskawicznie. Teraz do zespołu należy dziesięć kobiet i jeden mężczyzna.

Tym męskim rodzynkiem jest Ryszard Radziszewski. Też emeryt. Prowadzi własną firmę, ale jego życiową pasją jest muzyka. W kabarecie dba o podkład muzyczny.

- W repertuarze mamy znane szlagiery Maryli Rodowicz. No i własne kompozycje - chwali się pan Ryszard. Zapewnia, że doskonale się czuje w damskim towarzystwie.

- Mogę się zrelaksować. Chór i kabaret to taka odskocznia od problemów - odpowiada.

Pomysły podsuwa życie

Krystyna Prokop ma 64 lata. Jest na rencie. Po śmierci męża czuła ogromną pustkę. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić, gdzie się podziać. To koleżanki wyciągnęły ją z domu.

- I nie żałuję. Choć na chwilę mogę się oderwać się od czarnych myśli, narzekania na zdrowie oraz niską rentę - mówi. A poza tym próby w kabarecie mobilizują. Trzeba fryzurę zrobić, podmalować się, coś ładnego na siebie włożyć. Nadal czuć się kobietą.

- Nie jestem już taka zasiedziała, jak kiedyś. Dbam o siebie. Czuję się też znacznie młodsza, dowartościowana. Wiem, że jestem komuś potrzebna. Nie nudzę się - przekonuje pani Krystyna.

Swojego pierwszego występu nie zapomni. Zeszła się wtedy chyba cała Czarna Białostocka . Wszyscy zaciekawieni przyglądali się widowisku. Chichotali i wytykali palcami pijaka, którego brawurowo odegrała pani Krysia.

- Zżerała mnie potworna trema - wspomina, śmiejąc się. - Wszystkie oczy zwrócone na mnie, a mi głos uwiązł w gardle. Z przejęcia zapomniałam roli. Ale poradziłam sobie. Zaczęłam improwizować.

Kabareciarze z “Samych swoich" są coraz bardziej popularni. Jeżdżą od miejscowości do miejscowości. Urozmaicają festyny, okolicznościowe imprezy. Na ich występy przychodzą nie tylko starsi, ale również młodzież. Cieszą się z tego.

- Zazwyczaj śmiejemy się z relacji damsko-męskich - opowiada Helena Wasilewska, która układa skecze i monologi. Pomysły bierzemy z życia, obserwacji innych.

- Parodiujemy mężczyzn. Podśmiewamy się, ale też chwalimy. Niech myślą, że rządzą światem. Nasze scenki są życiowe i pouczające. Ale puenta jest zawsze taka, że to jednak kobiety są górą - śmieje się Maria Tomaszycka, ponad siedemdziesięcioletnia wdowa. Zanim odeszła na emeryturę pracowała w zakładzie szewskim. Wychowywała dzieci, zajmowała się domem. Taka typowa monotonia codziennego życia.

- W chórze i kabarecie na nowo odżyłam. Czuję się spełniona. Spotykamy się kilka razy w tygodniu. To nie tylko próby, lekcje dykcji, ale również pogaduszki przy cieście i herbatce, a przede wszystkim nowe znajomości. Organizujemy też wycieczki, pielgrzymki. Ostatnio byliśmy w Licheniu, Różanymstoku, Częstochowie. Ciągle coś się dzieje.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny