Będą dłuższe kolejki. Naszym szpitalom zaczyna brakować pieniędzy na leczenie.

- W klinice neurologii wyczerpaliśmy już roczny limit. Pieniądze są tylko na leczenie udarów - mówi Bogusław Poniatowski, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego.

W USK problemy z kontraktami mają też inne kliniki. - Jest sierpień, a już wykonaliśmy 75 procent tegorocznej umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia - przyznaje prof. Marek Rogowski, szef kliniki otolaryngologii.

To odczują pacjenci. Oddziały nie będą zamykane, ale terminy planowych zabiegów zostaną przesunięte.

- Kolejki wydłużą się o kilka miesięcy. Tych unikną tylko ci chorzy, których stan zdrowia bardzo się pogorszył - dodaje prof. Marek Rogowski.

Z podobnymi problemami borykają się i inne podlaskie szpitale. Powód wszędzie ten sam. Za małe kontrakty i leczenie ponad limit, za które NFZ nie chce płacić. Tegoroczne nadwykonania warte są już w naszym województwie ponad 46 mln zł.

- Trudno uniknąć ponadplanowych zabiegów. Przychodzą do nas pacjenci z chorobami płuc, którym nie wolno odmówić pomocy - denerwuje się Teresa Kamińska, dyrektorka szpitala gruźliczego w Białymstoku.

- Wysłaliśmy pismo do NFZ, żeby zwiększyć tegoroczny kontrakt. Fundusz odmówił - dodaje.

Nadwykonań nie uniknął też szpital wojewódzki w Białymstoku, choć stara się co miesiąc wykorzystywać tylko jedną dwunastą kontraktu z NFZ.

- To trzy mln zł za pół roku. Najgorsze jest to, że mamy specjalistów, sprzęt i nie możemy pracować zgodnie ze swoimi możliwościami - podkreśla Sławomir Kosidło, dyrektor szpitala. - Są oddziały, na których pięcioma pacjentami opiekuje się sześciu lekarzy. Taka jest rzeczywistość. Dlatego kolejki pacjentów będą się wydłużać.

Lepiej ma być w przyszłym roku. - Dzięki nowemu sposobowi podziału pieniędzy pomiędzy oddziały wojewódzkie NFZ - mówi Adam Dębski, rzecznik Funduszu w Białymstoku.

Nasze województwo dostanie na leczenie o 26,8 mln zł więcej niż w tym roku.