Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byli pracownicy ZNTK biorą się do działania. Nie chcą bezczynnie siedzieć w domu.

Julita Januszkiewicz
– To tak jakbyśmy rozpoczęli nowe życie – określa Elżbieta Kowalczyk. Ona i Sławomir Łapiński znaleźli zatrudnienie w przejętej przez białostocki Bial Gaz zlikwidowanej tlenowni.
– To tak jakbyśmy rozpoczęli nowe życie – określa Elżbieta Kowalczyk. Ona i Sławomir Łapiński znaleźli zatrudnienie w przejętej przez białostocki Bial Gaz zlikwidowanej tlenowni. Fot. Julita Januszkiewicz
Biorą sprawy w swoje ręce. Próbują sił w biznesie, wyjeżdżają za chlebem do Warszawy i za granicę. Ale w Łapach nadal jest ciężko.Kilkuset pracowników zlikwidowanych Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego szuka pracy i pobiera kuroniówki. - Uratować nas może tylko cud, że powstanie tu jakiś zakład - mówią ludzie.
Tomasz Grzybowski zaryzykował i otworzył własny biznes. – Opłacało się – przekonuje.
Tomasz Grzybowski zaryzykował i otworzył własny biznes. – Opłacało się – przekonuje.

Tomasz Grzybowski zaryzykował i otworzył własny biznes. - Opłacało się - przekonuje.

Czy czuję się szczęściarzem? Najważniejsze, że mam pracę, mogę pomóc rodzicom a firma zarabia na siebie - zapewnia Tomasz Grzybowski, były pracownik upadłych Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w Łapach. Szczupły, dobiegający trzydziestki mężczyzna.

Ma swój sklep i serwis komputerowy. W samym centrum Łap. Z okna jego firmy widać zakładową wieżę ciśnień.

Ryzyko się opłaca

Tomasz Grzybowski jest informatykiem. Przez trzy lata pracował w ZNTK jako referent. Wcześniej był zatrudniony Białymstoku. Ale narzekał na dojazdy. A tutaj praca była na miejscu. Lepiej nie trzeba. W Zakładach pracowali jego rodzice. Tato na produkcji, a mama w biurze. Kiedy nadszedł krytyczny moment i zaczęły się zwolnienia, Tomasz sam odszedł za porozumieniem stron. Ale zdawał sobie sprawę, że ciężko będzie mu coś znaleźć. W jego branży konkurencja jest ogromna.

- Złożyłem pięćdziesiąt podań - wylicza.

Postanowił zaryzykować i otworzyć coś własnego. Najpierw zbadał łapski rynek i ceny. Dowiedział się, że w mieście brakuje zakładu napełniającego tusze i tonery, chociaż jest zapotrzebowanie na tego typu usługi. Niestety, brakowało mu pieniędzy.

- Rodzice nie mogli mi pomóc, bo również nie pracowali. Żyliśmy z ostatnich oszczędności - nie ukrywa.
Zaczął się więc starać o unijną dotację. Pierwszy wniosek został odrzucony od razu. Nie zniechęcał się jednak. Napisał kolejny. I dostał 18 tys. złotych. Kupił wyposażenie i sprzęt. W międzyczasie za unijną dotację zdobył prawo jazdy, bez którego trudno byłoby mu teraz funkcjonować.

I tak, pięć miesięcy po zwolnieniu w ZNTK, był już na swoim. Początki nie należały do najłatwiejszych.
- Przez pierwsze dwa tygodnie nie miałem klientów - mówi. Ale od czego poczta pantoflowa. Jeden drugiemu powiedział i po siedmiu miesiącach nie może narzekać na brak zajęcia. Myśli o rozszerzeniu swojej działalności. I zamierza starać się o kolejne unijne dofinansowanie.

Determinacja przede wszystkim

Szczęściarzem jest też Andrzej Karpowicz. Ma 49 lat. Trzy miesiące temu w jego życiu, jak mówi, zdarzył się cud. Bo w tym wieku znalazł pracę. To nic, że pod Warszawą. Pracuje jako spawacz. Przydało mu się szkolenie, w którym uczestniczył, będąc bezrobotnym. I chociaż jest z dala od domu, to nie narzeka.

- W Łapach byłem ostatnio półtora miesiąca temu. Ale nie czuję rozłąki z rodziną. Razem ze mną jest żona, która tu też pracuje. A co dwa tygodnie odwiedzają nas córki.

Andrzej Karpowicz mówi, że łatwiej mu było dostosować się do nowych warunków i otoczenia, bo z niejednego pieca chleb jadł.

- Gdybym całe życie przepracował w ZNTK, to nie poradziłbym sobie w nowej rzeczywistości - przyznaje.

Do fabryki przyszedł zaraz po szkole. Po dziesięciu latach odszedł. Zmieniał parę razy pracę. Dojeżdżał do Białegostoku, był za granicą. Sześć lat temu wrócił do Zakładów. Bo było blisko do domu. Andrzej mieszka z rodziną w zakładowym bloku. A firma miała wtedy dużo zleceń i potrzebowała nowych rąk do pracy. Myślał, że doczeka tu do emerytury. Ale został zwolniony. Zarejestrował się w pośredniaku. Wrócił do domu z karteczką, że kolejną wizytę ma za miesiąc. Dostał 600 złotych kuroniówki.

- Pół roku to była wegetacja. Żona bez pracy, córki na studiach. Wszelkie oszczędności się kończyły. Brakowało na chleb - wspomina z goryczą.

Nie czekał na zbawienie. Roboty szukał wszędzie. Do wielu zakładów dzwonił i pisał maile. Zdążył też przeżyć rozczarowanie.

- Nikt nie chciał zatrudnić faceta po czterdziestce. Czułem się nikomu niepotrzebny. Przestałem liczyć, że kiedykolwiek znów zacznę pracować i zarabiać. Na szczęście to już tylko przeszłość

Udało się również Elżbiecie Kowalczyk i Sławomirowi Łapińskiemu. Przez ponad 20 lat pracowali w zakładowej tlenowni. Kiedy po jej likwidacji w Łapach powstała filia białostockiego Bial Gaz, tam właśnie znaleźliśmy pracę.

- Zatrudniliśmy i wyposażyliśmy stanowiska pracy dla czterech zwolnionych z ZNTK, za co otrzymaliśmy z urzędu pracy refundację - mówi kierownik Jan Mielech.

Dramat Łap

W krótkim czasie Łapy dostały potężny cios w plecy. I to podwójny. Najpierw przed dwoma laty zlikwidowano cukrownię. Pracę wówczas utraciło kilkaset osób. Już wtedy w mieście zrodził się niepokój. Rok później, 28 lipca białostocki sąd rejonowy ogłosił upadłość ZNTK. Był to największy i najstarszy pracodawca w Łapach. Od pokoleń pracowały tu całe rodziny. Niemal każdy miał tu kogoś bliskiego lub znajomego. Przed wojną fabryka zatrudniała dwa tysiące osób, za PRL nawet kilka tysięcy. Nie tylko z samych Łap, ale i okolicznych miejscowości. A położone w samym sercu miasteczka zakłady miały ogromny wpływ na życie mieszkańców.

Po ich upadku na bruku znalazła się cała 750-osobowa załoga. W łapskim pośredniaku zarejestrowało się z miejsca 530 osób. W ciągu roku ta liczba spadła do 321.

Połowa z bezrobotnych jest na kuroniówce. Tak jak Andrzej Łapiński, który w ZNTK przepracował 31 lat. Jego żona również jest bezrobotna, a dzieci jeszcze się uczą.

- Kto mnie zatrudni? Przed pięćdziesiątką - dodaje przygnębiony.

Tomasz Grzybowski to potwierdza. Jego rodzice ciągle są bez pracy.

- Nie ma żadnych perspektyw. Człowiek jest taki upodlony, bo nie wie, czy będzie miał z czego jutro dzieciom zupę ugotować - dodaje z rozpaczą w głosie Anna, której mąż na Zakładach przepracował 17 lat. Nie chce się przedstawić.

Jaka przyszłość?

A pracy w Łapach jak na lekarstwo. Żeby ludzie mieli co jeść, pomoc społeczna wypłaca zasiłki.
- Bieda jest nadal - mówi wprost Małgorzata Wasilewska, szefowa łapskiego MOPS. - Nawet jeśli ktoś pracuje na umowę zlecenie, to nadal korzysta z naszej pomocy. A będzie jeszcze gorzej. Bo lada dzień byłym pracownikom skończą się zasiłki dla bezrobotnych.

- Ludzi, którzy mają stałą pracę można na palcach policzyć - zauważa dyrektorka.

- Jeśli za dwa lub trzy lata w Łapach nie powstanie większy zakład pracy, to będzie naprawdę źle - uważa Andrzej Karpowicz. Wie co mówi. Ma bowiem porównanie z Pruszkowem, w którym też upadły ZNTK.

- Tam biedę widać wszędzie Szerzy się pijaństwo - mówi.

Anna Rutkowska, rzeczniczka magistratu zapewnia, że gmina robi wszystko, by do tego nie doszło. Chce do Łap ściągnąć inwestora.

Od Krajowej Spółki Cukrowej zakupiła 12 hektarów ziemi. Teren ten zostanie objęty podstrefą Tarnobrzeskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.

Najpierw jednak trzeba przygotować go pod inwestycje. Dlatego gmina liczy na unijne wsparcie. Jest jakieś światełko w tunelu.

Echo już idzie w kraj. Przedsiębiorcy pytają jakie warunki będą w strefie. Ale to na razie tylko tyle, co może zdradzić rzeczniczka.

Poza tym na inwestorów czeka 190 hektarów.

- Będziemy starać się też o unijną dotację na budowę inkubatora przedsiębiorczości- dodaje Anna Rutkowska. - Składamy wnioski na zajęcia pozalekcyjne, by dzieci bezrobotnych wyciągnąć z domu. Organizujemy szkolenia, piszemy projekty, by zdobyć dotacje na zakładanie własnej działalności gospodarczej.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny