Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kandydat do nagrody Nobla w Suwałkach. Chce pokonać Alzheimera, Parkinsona, a nawet raka.

Agata Masalska [email protected]
Zespół naukowców pod jego kierunkiem bowiem wynalazł metodę, która umożliwia odbudowę chorych komórek. Mieszka w USA. Właśnie przyjechał odwiedzić swoje strony rodzinne.
Zespół naukowców pod jego kierunkiem bowiem wynalazł metodę, która umożliwia odbudowę chorych komórek. Mieszka w USA. Właśnie przyjechał odwiedzić swoje strony rodzinne. Fot. Agata Masalska
Na swoim koncie ma ponad 400 prac badawczych i publikacji z zakresu biologii medycznej. Suwalczanin, profesor Michał Stachowiak jest wśród kandydatów do nagrody Nobla.

Nie chce, by ludzie byli nieśmiertelni. Pragnie jedynie, żeby żyli godnie. Nie umierali przykuci do łóżek. - Czy to dużo? - pyta naukowiec. I zaraz odpowiada: - Moim zdaniem, nie. Czy znajdę na to sposób? Chyba jestem na dobrej drodze.

Ma 60 lat. Oprószone siwizną włosy i wiecznie śmiejące się oczy. W dżinsach oraz nieco przydeptanych butach nie wygląda na profesora.

- Chciałbym przekazać pałeczkę młodym - wyznaje. - Są odważni, powinni energicznie działać.
Lekarz z krwi i kości

Urodził się w Suwałkach. Ojciec - Edmund Stachowiak był znanym i cenionym lekarzem. Kierował oddziałem pediatrycznym. Zmarł 14 lat temu.

- Miał zmysł, intuicję i ogromną wiedzę - wspomina go Stanisław Kochański, suwalski lekarz i były asystent Stachowiaka. - Był jedynym specjalistą w regionie od leczenia choroby Heine Mediego.

Do tego bardzo sumienny i skromny. Nigdy się nie wywyższał, potrafił przyznać się do niewiedzy. Z szacunkiem podchodził zarówno do pacjentów, jak i swoich współpracowników.
Zakładał związki zawodowe lekarzy, aktywnie w nich uczestniczył.

- To był lekarz z krwi i kości - wspominają suwalczanie. - Wzór, o którego dzisiaj trudno.
Miał dwóch synów, którzy - jak wspominają przyjaciele Stachowiaków - do pokornych nie należeli. Mieli własne poglądy i potrafili je głosić.

- Kiedyś Michał coś narozrabiał w szkole - opowiadają znajomi rodziny. - Nauczycielka wezwała pana Edmunda na rozmowę. Nie należała do przyjemnych.

Przybity ordynator wrócił do domu i poprosił syna o rozmowę. Był zbulwersowany ostrymi wypowiedziami pani profesor. Wtedy syn zaczął go pocieszać: - Tata, ty się nie martw - mówił. - Wiesz, jak mnie dzisiaj potraktowała. Powiedziała: Ty Stachowiak jesteś zupełne dno. Nawet jeśli zdasz maturę, to na studiach sobie nie poradzisz.

Lekarstwo na wiele chorób

Nie miała racji. Michał Stachowiak zdał egzamin maturalny i studiował na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Tam też specjalizował się w dziedzinie mikrobiologii. Zrobił doktorat.

W 1981 roku został zaproszony na stypendium naukowe do Stanów Zjednoczonych. Skorzystał z tzw. odwilży i wyjechał za granicę wraz z rodziną. Chciał wrócić do kraju. Nie udało się.

- Dzisiaj jest inaczej, ale w tamtym czasie na żadnej polskiej uczelni, nie prowadzono badań o podobnym kierunku - tłumaczy. - A ja chciałem kontynuować swoją pracę. Pragnąłem szukać dalej, choć nie całkiem wiedziałem czego.

Został więc w Stanach Zjednoczonych. Pracował na kilku uniwersytetach. Na dłużej zatrzymał się w Buffalo. Dziś ma na swoim koncie ponad 400 prac badawczych i publikacji z zakresu biologii medycznej.

Nazwisko profesora Michała Stachowiaka wymieniane jest wśród kandydatów do nagrody Nobla. Zespół naukowców pod jego kierunkiem bowiem wynalazł metodę, która umożliwia odbudowę chorych komórek.

- Za dwa, trzy lata na rynku powinny pojawić się lekarstwa, które umożliwią walkę z wieloma chorobami - dodaje naukowiec. - Jesteśmy w stanie pokonać Alzheimera, Parkinsona, a nawet choroby nowotworowe.

Ta metoda daje nadzieję

Ludzie starzeją się, a wraz z wiekiem zanika tkanka mózgowa. To wiąże się ze stylem życia współczesnego człowieka - stres, otyłość i używki.

- Szacuje się, że jeden procent 60-latków ma demencję - mówi Stachowiak. - Pokolenie o dwadzieścia lat starsze jest jeszcze gorsze. Na demencję skarży się co czwarty. A to nie koniec. Fachowcy prognozują, że za trzydzieści lat będzie 81 milionów chorych. Trzeba coś z tym robić.
Receptą na ograniczenie chorób cywilizacyjnych może być terapia genowa.

- Ta metoda wzbudza ogromne kontrowersje, ale też nadzieję i, moim zdaniem, słuszne - dodaje naukowiec.

Pierwsze obserwacje zostały przeprowadzone w 1981 roku na myszach. Zauważono wówczas, że można wyhodować zupełnie nową komórkę, która zastąpi tę bezużyteczną.

- Dało to podstawy do dalszych, żmudnych badań - mówi Michał Stachowiak. - Cień nadziei, którego nie można było zmarnować. Przez 17 lat pracowali nad tym naukowcy z całego świata, min. z Polski, USA, Włoch i Korei Południowej. Pierwsze efekty już są, ale to nie koniec prac. Trzeba jeszcze dopracować szczegóły, wszystko sprawdzić. To raport z postępów nad badaniami, a nie wielkie odkrycie. Moim zdaniem, jest zdecydowanie za wcześnie na świętowanie.

Wyścig do mety

Z badań naukowców wynika, że drobinki krzemu wypełnione fragmentami DNA i wprowadzone do mózgu chorego tworzą nowe komórki nerwowe, w pełni sprawne.

- Sprawa, oczywiście, nie jest taka prosta, bowiem łatwe nie jest hodowanie komórek ludzkich. One inaczej reagują. Mogą odrzucać obce ciało - dodaje profesor. - Ale jest już baza do dalszych prób. I to właśnie jest najważniejsze.

Zdaniem profesora metoda jest bardzo dobra. Ale, w którym kierunku pójdzie świat, nie wiadomo.

- Praca naukowca, to ciągły wyścig - dodaje. - Chodzi o to, aby być pierwszym na mecie. Droga od odkrycia do zastosowania jest bardzo długa. Czy z naszych rozwiązań skorzystają firmy farmaceutyczne, nie wiem. Do tej pory były niechętne terapiom genowym, bo to trudny temat. Może okazać się, że wkrótce ktoś wynajdzie prostszą terapię. Wtedy wyniki naszych badań trafią na półkę. Ale nie to jest ważne.
Ważne, by wygrać z chorobą.

Jeśli firmy farmaceutyczne zdecydują się wykorzystać metodę genową, to jak twierdzi naukowiec, za dwa, trzy lata na rynku pojawiłyby się lekarstwa na nowotwory i inne choroby związane z zanikaniem tkanki mózgowej.

Trzeba szukać dróg

Kilka dni temu prof. Michał Stachowiak, wraz z małżonką, też naukowcem odwiedził swoje rodzinne miasto. Spotkał się z władzami Suwałk, środowiskiem medycznym. Odwiedził swoją szkołę i znajomych.

- Wiele się zmieniło, jestem zaskoczony i zauroczony tym miejscem - mówił. - Chciałbym kiedyś wrócić i tutaj pracować. Niemożliwe? Dlaczego? Dziś badania można prowadzić z najdalszego zakątka ziemi. Ale jak będzie, zobaczymy.

Michał Stachowiak spotkał się też z suwalską młodzieżą. Namawiał ją do podejmowania odważnych decyzji.

- Jest wiele życiowych dróg - mówił. - Trzeba wybrać taką, na której będziemy mogli dać komuś coś pożytecznego. Inaczej to wszystko mija się z celem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny