Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gosia złapała dziadka za szyję i udusiła. Za 30 zlotych.

Adam Willma [email protected]
Gosia myślała, ze na wódkę zdobędzie sto złotych. Zdobyła tylko 30.
Gosia myślała, ze na wódkę zdobędzie sto złotych. Zdobyła tylko 30. Fot. Archiwum
Przewróciła dziadka na łóżko. Skoczyła mu kolanami na klatkę piersiową. Złapała za szyję, chwyciła poduszkę i przydusiła. Gosia do dzisiaj nie wie, dlaczego zabiła dziadka. A może nie chce powiedzieć wszystkiego?

Był czwartek. Rafał przyjechał z roboty w Stargardzie Szczecińskim. Wręczył Krystynie całą wypłatę - 750 złotych. Bo z Krychą Sobecką od dłuższego czasu żyli na kocią łapę w ogródkach działkowych na obrzeżach Chełmna.

Ludzie kręcili trochę nosem, że Rafał raptem parę lat starszy od Małgosi, córki Krychy, a piją na spółkę, ale ludzie różne rzeczy gadają.

Czy chcesz się napić z mamą?

Krystyna wypłaciła dzieciom kieszonkowe: 20 złotych dla Małgosi, 10 dla Tomka i 5 dla najmłodszej Zosi na drożdżówkę.
Wykupiła komórkę z lombardu, zrobiła zakupy, pięć dych wydzieliła Rafałowi na wódkę. Wzięli w sklepie 0,7 litra, wrócili na działki i rozlali we dwójkę.

Właśnie wróciła do domu Małgosia, więc Rafał spytał uprzejmie, czy nie ma ochoty napić się z mamą. Ale nie miała, bo leciał dobry program w telewizji.

Rafał obalił flaszkę z Krystyną i było mu trochę mało. Zadzwonił po taksówkę i za 20 minut wrócił z nową butelką czystej, dwoma piwa malinowymi i paczką czipsów. Krycha zdołała wlać w siebie jeszcze dwa kieliszki i padła, więc Małgosia zastąpiła mamę.

Mieli o czym gadać - Kamil, chłopak Gosi pracował na budowie z Rafałem. Ślub Gosi miał być za dwa miesiące, była szczęśliwa. Teraz jeszcze musieli wypatrzeć mieszkanie, bo z rodzicami chłopaka Gosia nie mogła się dogadać.

Gdy doszli do dna butelki, postanowili szukać otwartego sklepu. Otwarte było ABC w mieście. Wzięli połówkę, piwo i papierosy, usiedli na ławce przy Starych Plantach. Stamtąd Kamionką poszli w kierunku ogródków, ale po drodze Gosię naszło, żeby odwiedzić dziadka na Podgórnej.

Nocny serial

Jerzy Pawłowski mieszkał w piętrowym domku z czerwonej cegły, który w połowie należał do niego. Na starość zdziwaczał, do nikogo nie miał zaufania, z rodziną prawie nie utrzymywał kontaktów.

Kiedyś nawet Krycha z małą Gosią pomieszkiwała u Pawłowskiego, ale wyrzucił ja "za pijaństwo". Sam zresztą też nie wylewał za kołnierz, ale ostatnio zaniemógł na nogi i żołądek, więc ograniczał picie. Mówił, że wszyscy chcą tylko pieniędzy, bo wiedzą, że ma 500 złotych socjalu. Dziadek Jurek zresztą nigdy nie przejmował się rodziną. Z synami na Śląsku nie utrzymywał żadnego kontaktu, z córkami był pokłócony.

Sąsiadom mówił, że tylko Gosię może przyjąć. Może z litości, bo w dzieciństwie tułała się po domach dziecka, może dlatego że próbowała coś z życiem zrobić. Pracowała w Sharpie przy taśmie i w Niemczech, jako pomoc kuchenna. Jakoś chciała się wyrwać.

Ale gdy Gosia z Rafałem zapukali w okno, Pawłowski nie był w humorze. Kazał im wyp...ć, krzyczał, że żadnego chlania nie będzie. Ale młodzi uspokoili go, że mają swoją wódkę, więc zgodził się, żeby strzelili po jednym.

Pawłowski usiadł na swoim łóżku wciśniętym pomiędzy meblościankę i lodówkę. Gosia wyjęła z barku kieliszki. Polali, popili wodą z kranu. Gosia zapytała, czy nie mogłaby z przyszłym mężem zamieszkać u dziadka. Pawłowski nie odmówił - niech mieszkają, byle zrobili remont. Humor mu się poprawił.

Później trochę się kłócili, bo sąsiadki Bigockiej ich krzyki zagłuszały telewizor. Nawet wyszła na klatkę z gębą - że jak nie będzie ciszy, to zadzwoni na policję. Rafał obiecał, że będzie cicho, więc Bigocka wróciła do "Prawa i porządku" w telewizji Hallmark. Miała zwyczaj zwyczaj oglądać wieczorem nowe odcinki, a nocą - powtórki.

Przywidzenie

W pewnej chwili Pawłowski wyszedł do drugiego pokoju. Gosia kątem oka widziała, jak wyciąga z portfela 30 złotych i kładzie na stół. Wydawało jej się, że mignęła jej w portfelu jeszcze stuzłotówka.

Napisała SMS-a do Rafała "Ty jebniemy dziesione za kasę" (Małgorzata: - Dziesiona to rozbój, każdy to wie). Rafał odpisał: "Jo".
Dokończyli wódkę, Rafał poszedł do łazienki. Wtedy Gosia przewróciła dziadka na łóżku i kolanami wskoczyła mu na klatkę piersiową. Najpierw złapała za szyję, później chwyciła poduszkę i przydusiła staruszka. Próbował wierzgać, ale tylko na początku.

Rafał, gdy zobaczył, co się dzieje, próbował Gosię odciągać, ale odepchnęła go tylko. Więc zajął się przeglądaniem szaf. Do portfela schował 30 złotych ze stołu.Tej stówy, która się przywidziała Gosi nie było.

W końcu Pawłowski przestał się ruszać. Gosia usiadła i zalała się łzami. Powiedziała, że zadzwoni na policję, bo prędzej czy później ją złapią. Rafał na to, że chyba zwariowała. Ubrał się i poszedł spać, dopiero policjanci rankiem go dobudzili.

Nic mnie nie powstrzymywało

Dyżurny policjant odebrał zgłoszenie: "Chyba zabiłam dziadka. Leży i się nie rusza". Później Gosia wystukała kilka innych numerów: do mamy, chłopaka, przyjaciółek. Wszyscy spali.

Gdy przyjechał radiowóz, a później karetka, ciało Pawłowskiego już tężało na granatowej pościeli w białe kwiaty. Siwy zarost, spodnie od dresu, wzrok mętny, pulsu brak - zapamiętał policjant.

Sąsiad relacjonował żonie z okna: - Wyprowadzili Gosię. Pijana jak świnia.

O 9.27 w komórce Gosi pojawił się SMS od Kamila (w książce adresowej zapisanego jako "Kochanie Kamil"): "Co ty odjebałaś?".
Ale Gosia nie mogła już odpowiedzieć, telefon zabrano jej jako dowód rzeczowy. Zresztą nie bardzo wiedziałaby co napisać. Policjantom również tłumaczyła mętnie:

- Dlaczego to zrobiłam? Chciałam więcej pieniędzy.
- To dlaczego nie spytałaś dziadka o pieniądze? Nie poprosiłaś? - dociekali policjanci.
- Nie wiem. Nie zastanawiałam się co robię. Byłam pijana, nie myślałam, że dziadka uduszę. Ale liczyłam się z tym, że mogę udusić, bo był stary i schorowany. Nic mnie nie powstrzymywało, żeby przestać dusić. Nie myślałam o tym, co się z nim stanie.

Krzywda

Sąd skazał Gosię na dziesięć lat więzienia. Miała szczęście - patomorfolodzy nie potrafili jednoznacznie stwierdzić, czy zabiła, czy tylko przyspieszyła śmierć starego organizmu.

Gosia prosiła o niski wymiar kary "ze względu na młody wiek". Uznała za stosowne wyjaśnić sądowi dlaczego nie przeżywa emocjonalnie śmierci: "To dlatego, że nie byłam z nim związana. Był tylko biologicznym dziadkiem".

Rafał spędzi w więzieniu trzy lata. Mówi, że do końca życia będzie żałował, że Gosi wtedy nie zatrzymał.

Syn Pawłowskiego, którego prokurator odnalazł w Wałbrzychu nie był zainteresowany śmiercią ojca.

- Nie chcę mieć z tym nic wspólnego - skwitował.

Gabrysia, jedna z krewnych Małgosi podczas rozprawy nie kryła sympatii do dziewczyny. Przed śmiercią Pawłowskiego była w gościach u Sobeckiej. Powiedziała jej wówczas po raz pierwszy o czymś, co od lat skrywała: - Nienawidziłam go. Byłam dzieckiem, gdy mnie molestował.

Rozpłakała się. Małgosia podała jej wówczas chusteczkę. Powiedziała, że jej też dziadek zrobił krzywdę. I nic więcej.

Personalia osób występujących w tekście zostały zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny