W 1934 roku Stefcia Klimczukówna z Dojlid Górnych tak pisała w pamiętniku o swoich paniach ze szkoły.
"Ucząc się w klasie szóstej pokochałam bardzo swoją wychowawczynię, panią Aleksandrę Strzałkowską. Na zebraniu samorządu wypowiedziała o mnie następujące zdanie: Jedną z najmilszych moich uczennic nie przestanie być Klimczukówna. Moje koleżanki również ją lubiły. Toteż, kiedy żegnała nas, odjeżdżając na Polesie, popłakałyśmy się wszystkie z żalu. Bo naprawdę nie była to ziemska istota, lecz anioł, duch opiekuńczy, który nad nami czuwał bezustannie.
Jak szybko płynie strumyk górski, tak i moje popłynęły szybko lata szkolne. W dniu 15 czerwca 1935 roku z bólem w sercu i łzami w oczach żegnałam szkołę, koleżanki i swoje nauczycielki. Pani wychowawczyni Eleneora Mosiewiczówna, żegnając nas, tak powiedziała: "Wzbijajcie się do nauki i do odpowiedzi, jak do lotu młode orlęta". Te słowa będę pamiętać całe życie.
Zdjęcia i pamiętnik przyniósł Hieronim Rybołowicz. Stefcia Klimczukówna to jego mama. Uczyła się w Żeńskiej 7-klasowej Publicznej Szkole Powszechnej im. Adama Mickiewicza (taka była jej pełna nazwa) przy ul. Gdańskiej w Białymstoku.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?