Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory w BSM do prokuratury. Backiel: Brakuje setek kart, zarząd kupował głosy.

(mak)
Takie ulotki dostali przed głosowaniem spółdzielcy
Takie ulotki dostali przed głosowaniem spółdzielcy fot. Wojciech
Spółdzielcy podejrzewają, że wybory w BSM zostały sfałszowane. Sprawa trafiła do prokuratury.
Ta  sama ulotka w nieco zmienionej szacie graficznej
Ta sama ulotka w nieco zmienionej szacie graficznej fot. Wojciech

Ta sama ulotka w nieco zmienionej szacie graficznej
(fot. fot. Wojciech)

To, co się działo na walnych zgromadzeniach, to skandal - uważa Paweł Backiel, prezes Stowarzyszenia Uwłaszczeniowego i kandydat na członka Rady Nadzorczej w Białostockiej Spółdzielni Mieszkaniowej. On i część spółdzielców uważają, że ktoś sfałszował głosowanie. Chcą, żeby sprawę wyjaśniła prokuratura.

Przez cały ubiegły tydzień w BSM odbywały się walne zgromadzenia. Na pięciu osiedlowych spotkaniach spółdzielcy wybierali członków rady nadzorczej. Głosowali także nad przyjęciem uchwał, sprawozdań z działalności zarządu i udzieleniem mu absolutorium.

Aby wziąć udział w głosowaniu, każdy członek spółdzielni musiał odebrać przed wejściem specjalny mandat, wydawany po okazaniu dowodu. Na podstawie tego mandatu odbierano karty do głosowania. Ale okazuje się, że mandatów wydano dużo więcej niż samych kart.

- Wygląda na to, jakby ludzie weszli na zebranie i wyszli jeszcze przed głosowaniem. Brakuje w sumie setek kart - utrzymuje Backiel.

Zdaniem części spółdzielców, ktoś sfałszował podpisy na listach. Kilka dni temu złożyli do prokuratury doniesienie o popełnieniu przestępstwa. - Prowadzimy w tej sprawie czynności sprawdzające - przyznaje Katarzyna Pietrzycka, szefowa Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ.

Wczoraj spółdzielcy złożyli też dodatkowe pismo w prokuraturze w sprawie piątkowego zebrania na osiedlu Białostoczek. Twierdzą, że przedstawiciele zarządu kupowali głosy mieszkańców.

- Człowiek podchodził do stoliczka, dostawał 100 złotych, a pracownicy spółdzielni skreślali mu na karcie odpowiednie osoby - mówi Backiel.

Mieszkańcy mają też wątpliwości dotyczące agitacji wyborczej prowadzonej na zebraniach. Chodzi o ulotki, które rozdawane były na spotkaniach. Na nich wyraźnie było napisane kogo trzeba wybrać, a kogo skreślić z karty.

- Na zebraniu każdy mógł przekonywać do głosowania. Pan Backiel stał przy wejściu i namawiał do oddania na siebie głosu - twierdzi Stanisław Hołubowski, prezes BSM. - Ja siedziałem w innym miejscu, więc nie wiem do końca, co się działo.

Prezes spółdzielni nie dopatrzył się żadnych nieprawidłowości w rozdawaniu kart i mandatów. - Oni szukają dziury w całym - uważa. - Moim zdaniem, wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Niech udowodnią, że było inaczej.

Prokuratura ma 30 dni na podjęcie decyzji o wszczęciu śledztwa. Jeśli okaże się, że wybory zostały sfałszowane, winnemu grozi do 5 lat więzienia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny