Mam nadzieję, że ten wyrok przetrze szlaki moim kolegom z pracy, którzy mieli podobne nieprzyjemności z pijanymi pacjentami - mówi pan Andrzej, ratownik medyczny. - Wcześniej każdy myślał, że zgłaszanie policji takich incydentów, to strata czasu.
Kilka miesięcy temu pan Andrzej dostał wezwanie do wsi Bondary, gdzie samochód wjechał w płot. W rozbitym aucie siedziało dwóch pijanych pasażerów. Policja sporządziła notatkę i przekazała poszkodowanych do karetki. Jeden miał rozcięte czoło, drugi narzekał na ból głowy. W sąsiedztwie policjantów pacjenci byli grzeczni i logicznie odpowiadali na pytania. Nikt nie spodziewał się, że w połowie drogi do Białegostoku będą się awanturować.
Wyzywał i groził, że zabije
- Ten, który leżał na noszach w pewnym momencie zaczął przeklinać i był bardzo wulgarny - opowiada pan Andrzej. - Wyzywał nas i krzyczał, że nas pobije.
Rozpiął pasy i rzucił się z pięściami na ratownika. Ten zasłonił się ręką. Próbował wyzwolić się z uścisku. Pomógł mu kierowca. Niestety, ratownik ucierpiał w tym starciu. Miał wybity palec, otarcia na plecach i szyi, stłuczoną klatkę piersiową. Przez dwa tygodnie nie mógł pracować z niesprawną ręką. Jako pracownik kontraktowy nie otrzymywał wynagrodzenia podczas przebywania na zwolnieniu lekarskim.
Dwa tygodnie bez wynagrodzenia
- Każdy dzień na zwolnieniu to dzień bez wynagrodzenia - mówi pan Andrzej. - Pacjent ma wytłumaczenie, bo był pod wpływem alkoholu.
Tymczasem ratownik uczestniczący w akcji ratowniczej, ma takie same prawa jak funkcjonariusz publiczny.
- Znieważenie funkcjonariusza publicznego podczas pełnienia obowiązków służbowych podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności, albo pozbawienia wolności do roku - mówi Adam Kozub, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.
Kara więzienia i odszkodowanie
Sprawa trafiła na wokandę. Sąd Rejonowy w Białymstoku wymierzył napastnikowi karę czterech miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Ponadto oskarżony musiał zapłacić ratownikowi 1000 złotych odszkodowania. Pan Andrzej wywiesił w pracy na tablicy ogłoszeń wyrok sądu, aby zachęcić kolegów do zgłaszania policji podobnych sytuacji. Jego szef jest przekonany, że to pomoże
- Ta informacja z pewnością skłoni ratowników do częstszego zgłaszania tego rodzaju zdarzeń - mówi Bogdan Kalicki, dyrektor białostockiego pogotowia. - Choć przemoc fizyczna zdarza się sporadycznie i rzadko prowadzi do poważniejszych skutków. Częściej jest to agresja słowna.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?