Jeszcze niedawno zakupy w sklepie z odzieżą używaną były czymś wstydliwym. Dziś przyznają się do nich nawet gwiazdy ekranu. W Hajnówce takich sklepów jest blisko 20. W dniu dostawy przed wejściami do niektórych z nich ustawiają się długie kolejki i o dziwo, nie ma tam ani jednej osoby z chudym portfelem.
- Ubierają się u mnie bardzo różne klientki, nauczycielki, lekarki, ekspedientki, kobiety i mężczyźni - mówi Ewa Wolanin, właścicielka sklepu Ciuszek.
Każdy tzw. ciucholand ma swoich klientów, a często w dniu dostawy jedna osoba objeżdża kilka punktów.
- Kiedyś jeździłyśmy z koleżanką w poniedziałki do sklepów w centrum, a później po południu na Wrzosową - opowiada Monika, jedna z klientek. - Zdarzało mi się też, gdy byłam w Warszawie zachodzić to takiego ogromnego piętrowego sklepu. Mogłam w nim spędzić nawet kilka godzin.
Nasze rozmówczynie nie są osobami niezamożnymi. Jak same mówią, lubią się fajnie ubrać.
- W Hajnówce nie ma nic porządnego, na rynku sprzedają byle co z Chin, a tu mam ciuchy świetnych firm, z dobrych materiałów. Jestem pewna, że nie rozciągną mi się po pierwszym praniu - wyjaśnia Monika. - Oczywiście cieszy mnie też to, że nie spotkam nikogo w takim samym ubraniu.
- Prawda jest taka, że wolę używany ciuch angielskiej firmy, niż nowy z hajnowskich sklepów - dodaje pani Grażyna.
Właściciele sklepów z używaną odzieżą zgodnie twierdzą, że klienci są dość wybredni i nie kupują byle czego. - Nawet ci biedniejsi nie kupią ciucha z dziurką. Niechętnie też biorą ubrania do przeróbki. Raczej szukają czegoś, co idealnie leży - opowiada Ewa Wolanin.
Biznes na ciuchach nie jest wcale taki prosty. Aby przywieźć dobry towar trzeba mocno się postarać.
- Dobry towar to podstawa, kupuję go pod Warszawą i w innych miejscach. Wciąż szukam czegoś nowego i ciekawego. Dużym problemem jest niestety to, że i ja, i klientki chcemy dobrych ciuchów za małe pieniądze - śmieje się pani Ewa. - Czasem trudno o to. Mogę przywieźć świetne ubrania, ale sama zapłacę za nie tyle, że klientki nie zechcą już ich kupić.
Właścicielka Ciuszka po towar jeździ raz w tygodniu, kupuje trochę końcówek kolekcji z metkami i towar tańszy ale dobrej jakości.
- W tak zwanym niesorcie, czyli towarze, którego teoretycznie nikt nie przeglądał, można znaleźć ubrania nowe, bardzo oryginalne. Są też buty, zabawki, zasłony, jednym słowem wszystko. Kiedyś trafił się w towarze lniany garnitur od Armaniego ale sprzedałam go za 50 złotych - opowiada pani Ewa.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?