Niedawno dostałem wezwanie do zapłaty kary za jazdę bez biletu - skarży się pan Jan (nazwisko do wiadomości redakcji). - Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że w ubiegłym roku nie miałem żadnej kontroli.
Nasz Czytelnik od 2006 roku kupuje bilety imienne. Jednak według Zarządu Białostockiej Komunikacji Miejskiej 6 czerwca ubiegłego roku jechał autobusem na gapę.
Oszust ukradł osobowość
- To niemożliwe - zarzeka się nasz Czytelnik i pokazuje trzymiesięczny bilet kupiony pod koniec maja. - Ktoś musiał się za mnie podać. Przecież takie dane jak imię, nazwisko, czy adres zamieszkania podaje się często np. w CV. Znają je też znajomi i sąsiedzi, z którymi nie zawsze dobrze się żyje.
Próbował to wyjaśnić w zarządzie komunikacji, ale odesłano go z kwitkiem.
- Powiedzieli, że kontroler spisał moje dane, a policja je potwierdziła - mówi pan Jan. - Jeśli nie chcę płacić mandatu, muszę udowodnić, że to nie ja jechałem tym autobusem.
Kto weryfikuje dane pasażerów
Nasz Czytelnik ma dowód w postaci biletu imiennego. Ale wiele osób, których dane zostały wykorzystane w podobny sposób, ma duży problem. Gdy ktoś nie ma przy sobie dowodu tożsamości, podaje dane z pamięci. Ale jak je zweryfikować?
- Jeżeli osoba nie legitymuje się dokumentem tożsamości, to kontroler ma obowiązek wezwać patrol policji i zidentyfikować to przez policję - mówi Jarosław Wyszkowski, zastępca dyrektora Zarządu Białostockiej Komunikacji Miejskiej w Białymstoku.
- Teoretycznie tak jest, ale nie wyobrażam sobie tego w praktyce - dodaje Bogusław Prokop, dyrektor. - Każdy, kto posługuje się cudzymi danymi, popełnia przestępstwo. I można to zweryfikować dopiero na drodze sądowej.
Po spisaniu danych i wypełnieniu mandatu kontroler daje go do podpisania pasażerowi. Dowodem, że ktoś się pod nas podszył może być niezgadzający się podpis osoby ukaranej z tym na mandacie. Ale pod koniec roku problem może zostać rozwiązany.
W Białymstoku jak w Londynie
- Kiedy wprowadzimy system biletu elektronicznego, zniknie problem posługiwania się dodatkowymi dokumentami - mówi Prokop. - Bilety imienne i na okaziciela będą miały zdjęcia i czipy z zakodowanymi ulgami. Ale wiele zależy też od samych pasażerów.
Podaje przykład londyńskiej komunikacji, gdzie każdy pasażer wsiada przednimi lub środkowymi drzwiami do autobusu i od razu przykłada do czytnika elektroniczny bilet lub kasuje jednorazowy.
- Jeśli tego nie zrobi, kierowca nie ruszy z miejsca - mówi Prokop. - Wtedy ludzie sami interweniują, bo każdy się śpieszy. To postawa pasażerów eliminuje takich oszustów.
Londyński system sprawdził się już w Rybniku.
- Ludzie w końcu zrozumieli, że wnoszenie opłat za jazdę komunikacją miejską, jest czymś normalnym - tłumaczy Prokop. - Pasażerowie sami dzwonią do kontroli biletowej i informują, że w danym autobusie jedzie człowiek bez biletu. Wierzę, że mentalność białostoczan również się zmieni, ale na to potrzeba czasu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?