Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hodowla karpi - praca i hobby w jednym

Julita Januszkiewicz
Znalazłam tu swój raj na ziemi - mówi z przekonaniem Zofia Pawlak, właścicielka gospodarstwa rybackiego w Topilcu. Pewnego dnia rzuciła życie w Białymstoku i przeniosła się na wieś. I nie żałuje decyzji. Bo dla niej praca i hobby to jedno. Tym bardziej że gospodyni ma wiele pomysłów.
Znalazłam tu swój raj na ziemi - mówi z przekonaniem Zofia Pawlak, właścicielka gospodarstwa rybackiego w Topilcu. Pewnego dnia rzuciła życie w Białymstoku i przeniosła się na wieś. I nie żałuje decyzji. Bo dla niej praca i hobby to jedno. Tym bardziej że gospodyni ma wiele pomysłów. Fot. Julita Januszkiewicz
Wędkarze lubią pięciokilogramowe okazy, ale dają rybce buziaka. I ryba z powrotem ląduje w wodzie - śmieje się pani Zofia Pawlak, która od wielu lat prowadzi w Topilcu (gmina Turośń Kościelna) gospodarstwo rybackie.

Święta coraz bliżej. Niemal na każdym wigilijnym stole pojawi się 12 dań, a wśród nich, obowiązkowo - karp. Sposób, w jaki zostanie przyrządzony, zależy od naszych kulinarnych pomysłów. W galarecie, w sosie greckim, po żydowsku lub smażony. Ale najważniejsze by był świeży i prosto ze stawu.

- Karpie sprzedajemy przez cały rok, ale tradycyjnie tuż przed świętami Bożego Narodzenia niesamowicie rośnie zainteresowanie tą rybą - ocenia Zofia Pawlak.

Jak hoduje się karpie?

Najpierw jednak karpia trzeba wyhodować. Trwa to całe trzy lata. W pierwszej kolejności trzeba kupić wylęg. Następny etap w hodowli to narybek, kroczek, a potem ryba towarowa.

Żeby mięso karpia było pyszne i świeże należy go karmić w sposób naturalny, czyli jęczmieniem, pszenicą i pszenżytem. - Najsmaczniejszy waży około trzech kilogramów - dodaje pani Zofia. - Dorosłe odławia się w październiku, a następnie trzyma się je w magazynach - tłumaczy.

Ważną rolę odgrywa również kolor. Ryba nie może być ani ciemna, ani jasna. Nie może mieć ran oraz stłuczeń.

Najbardziej popularne gatunki to karp królewski i lustrzeń. Chociaż smakują tak samo, to pierwszy z nich posiada charakterystyczny rząd łusek, zaś drugi jest gładki. Są też karpie pełnołuskie.

Są też inne ryby

Ale w czternastu stawach, które zajmują łącznie powierzchnię czterdziestu hektarów - żyją, również amury, szczupaki, sumy, liny i karasie.

Warto dodać, że najbardziej drapieżnym jest szczupak, który nie pogardza mniejszymi rybkami.

Jak opowiada pani Zofia, największy szczupak złowiony w jej stawach ważył 13 kilogramów. Przypomina też o karpiu olbrzymie ważącym aż osiem kilogramów.

Gospodarstwo leży w otulinie Narwiańskiego Parku Narodowego.
Co ciekawe, o jego powstaniu zdecydował przypadek.

Znalazła swój raj na ziemi

Jeszcze pod koniec lat osiemdziesiątych pani Zofia mieszkała i pracowała w Białymstoku. Jednak miała dosyć hałaśliwego miasta. Szukała ostoi, spokoju i zieleni. Ot tak po prostu chciała uciec od szarej, wielkomiejskiej rzeczywistości.

- Poza tym ciągnęło mnie na wieś - mówi pani Zofia.
W końcu znalazła ustronne miejsce w malowniczo położonym Topilcu.

Postanowiła się tutaj osiedlić. Wiedziała, że to miejsce o którym marzyła, że właśnie tutaj chce spędzić resztę swojego życia.

Sprzedała białostockie mieszkanie, rzuciła pracę. Wzięła kredyt i kupiła ziemię. - Spodobały mi się te okolice. - opowiada kobieta. - Takie dziewicze, zielone, położone wśród lasów.

Wiedziała, że to nieużytki, a tereny są bagniste i nieurodzajne. Jednak nie zniechęciło jej to, postanowiła zaryzykować. Jak mówi, ma wojowniczą naturę.
I tak z dnia na dzień powstawała posiadłość.

Najpierw wykopano stawy. Ich budowa trwała przez dwa lata. - Wtedy nie myślałam czy to się opłaca - nie kryje pani Zofia. - Najważniejsze było to, że mieszkam na wsi. Chociaż po cichu liczyłam na jakiś zarobek - dodaje. Tuż obok powstał też duży i piękny dom.

Kocha swoją pracę

Głębokość stawów sięga od metra od dwóch. Pani Pawlak nie narzeka na brak pracy. - Stawy trzeba odmulać co dwa lata. Potem czyścić, wypompować, zalać wodą i wpuszczać narybek. Poza tym należy uporządkować teren wokół zbiorników - wylicza właścicielka.

Warto pamiętać, że przy hodowli ryb trzeba zachować czujność. Bo wystarczy chwila nieuwagi, a na teren gospodarstwa mogą wkraść się norki, wydry czy też czaple.

Do gospodarstwa przyjeżdżają nie tylko wędkarze, ale również złaknieni wypoczynku turyści. Posiadłość to przyjemne miejsce na urlop.

A pani Zofia uwielbia zajmować się agroturystyką: - Można u mnie wypoczywać latem oraz zimą - mówi gospodyni. - Organizujemy kuligi, ogniska oraz imprezy integracyjne dla firm. Jest kuchnia oraz naczynia, łazienki i pokoje. Jest też wiata z miejscem na ognisko.

Głowa pełna pomysłów

Pani Zofia ma wiele interesujących pomysłów. Myśli jak rozwinąć swoje gospodarstwo i urozmaicić turystyczną ofertę. Zdradza, że chce wyremontować dom dla letników oraz wybudować salę bankietową. - Powstanie smażalnia i wędzarnia ryb. Będę organizowała pokazy sprzętu wędkarskiego oraz pikniki i zawody - wylicza. I wierzy, że się uda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny