Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brutalnie pobili, zgwałcili i utopili 29-letnią Anetę. Bo była brzydka. Bestie nie czują skruchy

Agata Masalska
Nie broniła się, nie wzywała pomocy. Gdy po drodze dali jej do zrozumienia, że będą gwałcić, prosiła, aby nie bili. Obiecywała, że nikomu nie powie. Deklaracje nie wystarczyły.
Nie broniła się, nie wzywała pomocy. Gdy po drodze dali jej do zrozumienia, że będą gwałcić, prosiła, aby nie bili. Obiecywała, że nikomu nie powie. Deklaracje nie wystarczyły. Fot. Agata Masalska
Zaciągnęli nad brzeg augustowskiej Netty. Jeden gwałcił, a drugi przeszukiwał jej ubranie. Później się zamienili. Pobili na śmierć. - Bo była brzydka - powiedzieli, kiedy złapała ich policja. Za tydzień dowiemy się, jaka spotka ich kara.

Potwory, bestie - matka dziewczyny kryje twarz w spracowanych dłoniach. - Zamordowali moje dziecko z zimną krwią. Nie potrafię im tego wybaczyć. Nigdy! Dwaj oskarżeni o zabójstwo bracia nie zamierzają o to prosić. Na ławie oskarżonych suwalskiego sądu siedzą z kamiennymi twarzami.

Aneta miała 29 lat. Pracowała w jednym z augustowskich urzędów. Sumienna - mówili przełożeni. Wyjątkowo ufna wobec ludzi - dodają przyjaciele.

- Marzyła o tym, by jak najszybciej stanąć na ślubnym kobiercu - opowiadają jej koleżanki. - Próbowała za wszelką cenę znaleźć chłopaka.

Nie miała szans na przeżycie

Ciało kobiety wyłowiono w październiku ubiegłego roku z augustowskiej Netty. Na brzegu rzeki leżały porozrzucane jej ubrania. Przyczyną śmierci było utonięcie - stwierdził biegły. I dodał: gdyby Aneta pozostała na brzegu i tak by nie przeżyła. Jej ciało bowiem było całkowicie zmasakrowane.

Przez pół roku specjalnie powołany w komendzie sztab najlepszych policjantów poszukiwał bandytów. Sprawdzał każdy wątek, analizował każdą możliwość. Była uprowadzona, może więziona, a może przywieziona i porzucona nad rzeką? Trop mylili świadkowie. Jedni twierdzili, że Anetę widzieli ostatni raz w niedzielę, inni - w poniedziałek.

- Takie wyjaśnienia dawały fałszywe alibi wielu osobom, między innymi braciom S., których zatrzymaliśmy w kilka dni po zdarzeniu - mówi jeden z augustowskich oficerów policji. - Zaczęliśmy chodzić w kółko.

Ostatecznie wiosną tego roku policjanci zwrócili się o pomoc do programu telewizyjnego 997. Po jego emisji otrzymali kilka sygnałów, które pozwoliły rozwikłać tę kryminalną zagadkę. W maju tego roku mundurowi zapukali do drzwi mieszkania Tomasza i Pawła S. Ci jakby czekali na przyjście śledczych. Przyznali się do winy.

Bili i skakali po całym ciele

Paweł ma 20 lat. Uczył się w augustowskim technikum. O dwa lata starszy Tomasz pracował w Anglii. Był mężem i ojcem sześciomiesięcznego dziecka.
Dwa dni przed tragicznym zdarzeniem przyjechał na weekend do domu. Poszedł z bratem na piwo. Obaj nie mieli zbyt wiele pieniędzy. Wystarczyło zaledwie na dwie, może cztery puszki. Późnym wieczorem ruszyli w miasto, szukać okazji.
Anetę zauważyli nad Nettą, była umówiona na spotkanie. Czekała na próżno. Poznany dzień wcześniej przez Internet mężczyzna nie przyszedł. Kobieta chwilę porozmawiała z nimi i się pożegnała. Poszła w stronę domu. Tomasz i Paweł S. ruszyli za nią.

- Wyglądało to tak, jakby tę zbrodnię zaplanowali - opowiada oficer policji. - Dogonili kobietę, uderzyli w głowę. Zalała się krwią. Zabrali jej okulary i pociągnęli w ustronne miejsce.

Nie broniła się, nie wzywała pomocy. Gdy po drodze dali jej do zrozumienia, że będą gwałcić, prosiła, aby nie bili. Obiecywała, że nikomu nie powie. Deklaracje nie wystarczyły. Bandyci zaciągnęli kobietę nad Nettę. Tam zaczęli rozbierać, a ubrania wrzucali do wody.

- Działali tak, jakby z góry wiedzieli, że kurtka czy spodnie nie będą jej już potrzebne - oceniają mundurowi.

Gdy jeden gwałcił, drugi przeszukiwał kieszenie i torbę ofiary. Później zamienili się. Mało wartościowe rzeczy wyrzucali do rzeki. Dziś można się zastanawiać, co by się stało, gdyby Aneta nie miała przy sobie karty kredytowej. Może uszłaby z życiem. Ale miała kartę, a sprawcy chcieli z niej skorzystać. By zmusić swoją ofiarę do podania kodu PIN, kopali ją i bili. A później skakali po całym ciele.

Nie wytrzymała bólu. Ale numer nie przydał się bandytom. Zapomnieli go, zanim doszli do centrum, gdzie znajdował się bankomat. Kartę wyrzucili do kosza i poszli spać.

Wrócił na miejsce zbrodni

Następnego dnia Tomasz wyjechał do Anglii, a Paweł poszedł do szkoły. Spędził tam kilka godzin.

Po południu sumienie czy zwykła ciekawość zmusiła 20-latka do spaceru nad Nettą. Na przechadzkę wybrał się z kolegą. Pierwszy zauważył pływające w wodzie zwłoki. Pokazał je kumplowi, a ten zaalarmował policję. Odwagi zabrakło, by obserwować, jak wydobywają ciało z wody. Na czatach stał kolega.

Bez odpowiedzi pozostaną pytania, czy bracia śledzili doniesienia prasowe na temat wyników prokuratorskiego postępowania. Czy oglądali program 997 i prośbę zrozpaczonych rodziców o pomoc w ustaleniu sprawców?

Na pewno wiedzieli, że program był emitowany. Podobnie jak to, że feralnego wieczoru byli widziani przez znajomych nad Nettą. Gdy ci pytali ich, czy zgłosili się na policję, skłamali, że tak.

Kiedy w maju mundurowi przyszli po nich, mężczyźni sprawiali wrażenie, że są przygotowani na tę wizytę. Przyznali się do pobicia, zgwałcenia i obrabowania. Podczas wizji lokalnej opowiedzieli, gdzie, kiedy i w jaki sposób. Nie przyznali się tylko do wrzucenia Anety do wody. Twierdzili, że pobitą kobietę pozostawili na brzegu. Sugerowali, że sama wpadła do rzeki. To jednak jest bardzo mało prawdopodobne. Biegły sądowy stwierdził, że kobieta, gdy znalazła się w wodzie, była nieprzytomna. I na tej właśnie podstawie prokuratura oskarżyła braci o zabójstwo.

Nic nie zwróci córki

Nie jest wykluczone, że w przyszłym tygodniu suwalski sąd ogłosi wyrok w sprawie braci S. Obaj na ławie oskarżonych siedzą bez cienia skruchy. Rozprawa na wniosek adwokata toczy się przy drzwiach zamkniętych. Zdaniem obrońcy, było to konieczne, dla dobra ofiary. W ocenie prokuratora zyskują na tym tylko oskarżeni.

- Ta zbrodnia jest wyjątkowo makabryczna - podkreślał Józef Murawko, naczelnik wydziału śledztw Prokuratury Okręgowej w Suwałkach, która prowadziła postępowanie. - W zatrzymaniu oskarżonych pomogli nam augustowianie. Mają prawo wiedzieć, co dzieje się w sądzie.

Sędziowie nie podzieli tej opinii.

Na pierwszą rozprawę przyjechali pogrążeni w żałobie rodzice Anety.

- Nie potrafię zrozumieć, dlaczego to zrobili - płakała matka zamordowanej.
W czasie śledztwa bracia twierdzili, że pobili swoją ofiarę dlatego, że była... brzydka.

Prokuratura mówi o zabójstwie ze szczególnym okrucieństwem i zapowiada, że będzie domagała się dla oskarżonych surowych kar. Czy bracia spędzą za kratkami resztę życia?

- Jaka powinna spotkać ich kara? Nie wiem - dodaje matka. - Pewne jest tylko jedno. Nic nie zwróci mi córki.

Więcej o zabójstwie, zamordowanej kobiecie i jej oprawcach przeczytasz w linkach:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny