Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć ks. Popławskiego. To nie było zabójstwo, ale "nieszczęśliwy wypadek".

Marta Chmielińska
W książce stawiam kilka tez, ale do żadnej nie jestem przywiązany. A co jeśli to nie było zabójstwo, ale "nieszczęśliwy wypadek”, z którego ktoś potem zrobił samobójstwo? – zastanawia się Arkadiusz Panasiuk.
W książce stawiam kilka tez, ale do żadnej nie jestem przywiązany. A co jeśli to nie było zabójstwo, ale "nieszczęśliwy wypadek”, z którego ktoś potem zrobił samobójstwo? – zastanawia się Arkadiusz Panasiuk.
W książce stawiam kilka tez - mówi - ale do żadnej nie jestem przywiązany. A co jeśli to nie było zabójstwo, ale "nieszczęśliwy wypadek", z którego ktoś potem zrobił samobójstwo? Jeśli, np. doszło do bójki i osoby, które doprowadziły do nieszczęścia, dzięki swoim wpływom postanowiły zrobić z księdza samobójcę?

Jak trafiłeś na historię ks. Popławskiego?

Opowiedział mi o niej w 1985 r. mój kolega z ogólniaka, chłopak z Narwi. To było tuż przed wakacjami. Przez kilka dni mówiono też o tym w moim domu i to jednoznacznie, że ktoś kapłana zamordował, bo znaleziono ziemię w jego ustach... Na początku 2007 r. wpadł mi przypadkowo do ręki "Raport Rokity" w formie książkowej i tam znalazłem nazwisko księdza Piotra wśród ponad setki osób, które zmarły w niewyjaśnionych okolicznościach w latach 80. Wspomnienia odżyły, uznałem że co jak co, ale wierny Kościoła prawosławnego, a na dodatek dziennikarz powinien się tym zająć, tym bardziej że nikt z tzw. dziennikarzy mniejszościowych jakoś się do tego specjalnie nie kwapił. Zresztą sama przyznaj, że to dla każdego pismaka fascynujący temat?

Jak wyglądała Twoja praca przy zbieraniu informacji?

Spotkania i rozmowy ze świadkami tamtych wydarzeń. Z kapłanami i osobami świeckimi, z rodziną księdza. Dziesiątki spotkań, również z byłymi oficerami SB. Choć ci, co nie będzie chyba specjalnym zaskoczeniem traktowali moją skromną osobę najczęściej jako potencjalne, nieświadome źródło informacji. Godziłem się trochę na tę rolę frajera, bo to była jedyna możliwość kontaktu z tymi, którzy w tej sprawie mogli mieć wiedzę dyskrecjonalną, niedostępną nawet dla prokuratury.

Poza tym kwerendy w IPN oraz innych archiwach. Samo pisanie zajęło mi tylko 9 dni, chociaż poprzedzone to zostało wyczerpującym procesem myślowym, nieprzespanymi nocami i nerwami Marysi, małżonki. To ostatnie akurat rozumiem, bo ile można słuchać o sekcjach zwłok, esbekach, tajnych współpracownikach etc. Trudno było ze mną czasami wytrzymać.

Skąd taka zmowa milczenia? Nagle nikt nie pamięta księdza i wydarzeń...

... gdzie pojechał, z kim się spotkał i po co, co robił do czasu, aż odnaleziono jego ciało w lesie? Moja teza jest taka, że albo prokuratura w 1985 r. była wyjątkowo niekompetentna, albo nie można było nic zrobić, nawet przy najlepszej woli. Spokój wokół MSW w PRL był tu decydujący. Nie zapominaj, że śmierć księdza Popławskiego nastąpiła zaledwie kilka miesięcy po skazaniu Piotrowskiego i jego kompanów w procesie toruńskim. Nikt nie chciał kolejnego męczennika, chociażby ten nawet był z Kościoła mniejszościowego, mało znaczącego i bez takiej pozycji jak Kościół rzymskokatolicki.

Czy liczysz na jeszcze jakieś dokumenty w tej sprawie?

Obiecałem sobie, że w momencie wydrukowania książki przestaję się tym zajmować, choćby dla dobrych relacji z osobistą małżonką (śmiech). Ale sama rozumiesz, że to trochę kokieteria: jak się odnajdą jakieś dokumenty oczywiście będę tym żywo zainteresowany.

Jaki jest Twoim zdaniem motyw zabójstwa?

W książce stawiam kilka tez, ale do żadnej nie jestem przywiązany. A co jeśli to nie było zabójstwo, ale "nieszczęśliwy wypadek", z którego ktoś potem zrobił samobójstwo? Jeśli, np. doszło do bójki i osoby, które doprowadziły do nieszczęścia, dzięki swoim wpływom postanowiły zrobić z księdza samobójcę?

Od początku pisania o ks. Popławskim miałeś problemy z publikowaniem materiałów. Jak było z książką?

"Poranny" wydrukował dwa fragmenty, za co byłemu już redaktorowi naczelnemu Markowi Zagórskiemu jestem wdzięczny. Rzeczywiście kilku wydawców zrezygnowało, ale zarzuty nie były natury merytorycznej. Powiedzmy że obawiano się, iż ta książeczka zaszkodzi w jakiś sposób polskiej cerkwi, co z według mnie jest absurdem. Inny znowu potencjalny wydawca nie krył entuzjazmu, kiedy dostał rękopis. Ale potem odmówił, bo, jak się teraz domyślam, nie "przydzwoniłem" w... Cerkiew, a on by przecież zamiast niej bardzo chciał sprawować rząd dusz u tej naszej kochanej mniejszości, z której przecież i jam jest. Sprawą Popławskiego chciałoby się pograć dla celów politycznych i tyle. Powiedziałem "nie", więc musiałem sobie poszukać sponsora...

Gdzie można kupić "Wśród nocnej ciszy..."?

Publikacja jest za darmo. Można się ze mną skontaktować poprzez bloga, znajdziemy jakieś rozwiązanie: arkadiusza-panasiuka.blog.onet.pl. Poza tym planuję spotkania autorskie, na których każdy chętny otrzyma bezpłatnie egzemplarz w myśl złotej zasady "Darmo dostaliście darmo dawajcie", choć to może nie ten kontekst? Przy okazji przepraszam za literówki, w tym szczególnie byłego dyrektora Urzędu do Spraw Wyznań pana Merkera za zrobienie z niego "Markera".

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny