Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Contractus - ekspansja na Wschód. Rolnik zna się na maszynach

Wojciech Nowicki [email protected] tel. 085 748 95 71
Przyszłość leży na Wschodzie, gdzie rolnictwo ma ogromny potencjał – mówi Witold Karczewski, szef sokólskiej spółki. Dlatego Contractus będzie budował w Rosji silosy zbożowe.
Przyszłość leży na Wschodzie, gdzie rolnictwo ma ogromny potencjał – mówi Witold Karczewski, szef sokólskiej spółki. Dlatego Contractus będzie budował w Rosji silosy zbożowe. Fot. Wojciech Nowicki
Contractus - firma eksportowa z siedzibą m.in. w Sokółce - postawił na rolnictwo. Działa w kilku jego obszarach, więc nawet w kryzysie wychodzi na swoje.

Dzisiejszy rolnik to zupełnie inny rolnik niż ten biedny i zacofany, pokazywany czasem w telewizji - uważa Witold Karczewski, szef spółki z siedzibą w Sokółce , Białymstoku i Warszawie. - To teraz przedsiębiorca, który posługuje się Internetem, komputerem. Nawet do kupna ciągnika zabiera się profesjonalnie.
Ale na początku (interes zaczął się kręcić pod koniec lat 80. ubiegłego wieku) firma utrzymywała się z eksportu produktów rolno-spożywczych. Dziś zatrudnia ponad 40 pracowników. Jej głównym polem działania pozostało jednak rolnictwo i obsługa rolnictwa.

Contractus znaczy kontrakt

Od ponad dwudziestu lat spółka handluje z państwami Unii Europejskiej i Europy Wschodniej (Białorusią, Rosją, Ukrainą, Uzbekistanem). Prowadzi interesy również w krajach afrykańskich i arabskich. Czym konkretnie się zajmuje? Handluje maszynami rolniczymi, mlekiem i jego pochodnymi (serwatką, kazeiną, mlekiem w proszku), a także mięsem.

- Dostarczamy je do dużych zakładów na Białorusi i w Rosji - uzupełnia szef Contractusa. - Jak i prywatnym przetwórcom z Litwy, Łotwy, Estonii, Ukrainy, Bałkanów, no i z Polski. Bywa, że sprzedajemy za granicę po 10 tysięcy ton czerwonego mięsa rocznie.

Języków poplątanie

W białostockiej siedzibie spółki - poza językiem polskim - mówi się po angielsku, niemiecku, hiszpańsku. Ale najczęściej słychać rosyjski akcent. Na Wschodzie Contractus ma najbardziej rozwiniętą sieć handlowców i stacji serwisowych. Sprzedają i obsługują (prezes uważa, że jak się klienta solidnie obsłuży, to będzie do firmy wracał) kombajny, rozrzutniki, ciągniki i agregaty paszowe takich producentów jak amerykański John Deere, norweski Kverneland, belgijski Joskin, ale i białostocki Samasz.

We współpracy ze spółką Ferrum, Contractus buduje suszarnie i silosy. Najnowszą inwestycją będą elewatory o pojemności 100 tys. ton, które staną w Rosji.

- Wschodni rynek ma przyszłość - mówi Witold Karczewski. - Produkuje mnóstwo zboża, które trzeba będzie przecież gdzieś przechowywać.

Zielony biznes

Contractus zresztą sam gospodarzy. Na sporym kawałku ziemi w woj. warmińsko-mazurskim. Ale przede wszystkim eksportuje maszyny i urządzenia rolnicze na Białoruś. Szczególnie silosy i suszarnie do zboża. Sprzedaje je i serwisuje także w kraju. Klienci to przede wszystkim rolnicy indywidualni i pozostałe jeszcze na rynku spółki skarbu państwa.

- Sprzedaż ciągników dobrych marek rośnie - ocenia prezes Contractusa. - A spada zbyt gorszych jakościowo maszyn. W związku z dopłatami unijnymi rolnika stać na produkt z wyższej półki. W pierwszym kwartale, jeżeli chodzi o sprzedaż sprzętu, mieliśmy dwa razy lepsze wyniki niż w tym samym okresie roku ubiegłego.

Najbardziej reprezentacyjnym produktem w katalogu firmy są maszyny wspomnianej już marki John Deere, największego na świecie producenta ciągników, kombajnów, pras i ładowaczy. W naszym regionie stać na nie całkiem sporą grupę rolników, gotowych zapłacić całkiem spore pieniądze, ale za dobry produkt.

Podwójnie czysty zysk

Teraz firma będzie zarabiać na ekologii. Podlascy rolnicy - wybrani zostali najlepsi w województwie, rekordowi, a zatem ich ocena będzie najbardziej wiarygodna - testują trzy ciągniki napędzane olejem rzepakowym. Eko-traktor był zresztą wystawowym hitem podczas tegorocznych targów rolnych w Szepietowie, największej imprezie tego typu w północno-wschodniej Polski.

- Gospodarze sprawdzają, jak maszyny radzą sobie z zamiennikiem oleju napędowego - wyjaśnia Witold Karczewski.

Jego spółka, przy współpracy z Instytutem Mechanizacji i Elektryfikacji Rolnictwa, certyfikują sprzęt przed wprowadzeniem na rynek. Podobno - jak na razie - użytkownicy nie zgłaszają reklamacji.

- Okres testowania wynosi dwa lata - wyjaśnia Sławomir Koc, kierownik sprzedaży spółki, odpowiedzialny za projekt. - Jeśli pomysł chwyci, każdy rolnik będzie mógł siać rzepak i przerabiać go na paliwo we własnej tłoczni. Przy dzisiejszych cenach ropy taki interes na pewno się opłaci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny