Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejka w Czarnej Białostockiej. Takiej atrakcji u nas jeszcze nie było! (zdjęcia)

Krystian Różycki
To, co zastaliśmy na bazie, to był obraz nędzy i rozpaczy. Teraz jest trochę lepiej – mówi Jacek Wardęcki, wiceprezes Fundacji na Rzecz Leśnych Kolei Wąskotorowych.
To, co zastaliśmy na bazie, to był obraz nędzy i rozpaczy. Teraz jest trochę lepiej – mówi Jacek Wardęcki, wiceprezes Fundacji na Rzecz Leśnych Kolei Wąskotorowych.
Kiedyś służyła do transportu drewna. Teraz może stać się największą atrakcją turystyczną Czarnej Białostockiej.

[galeria_glowna]
Wszystko dzięki Fundacji na Rzecz Leśnych Kolei Wąskotorowych i wolontoriuszom skupionych wokół niej. Pierwszy odcinek kolejki już działa. Kolejny ma być odbudowany do końca lipca. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, do końca listopada tory będą miały 20 kilometrów długości.

- Wszystko zaczęło się od hobby - mówi Jacek Wardęcki, wiceprezes Fundacji na Rzecz Leśnych Kolei Wąskotorowych z Warszawy. - Na początku lat 90-tych, razem ze znajomymi, również pasjonatami kolei, zaczęliśmy zgłębiać temat wąskotorowych kolejek leśnych.

W Polsce, jeszcze zaraz po II wojnie światowej, istniało 37 leśnych systemów. Ale do lat 90-tych przetrwały tylko cztery kolejki: hajnowska, wigierska (trasa z Płociczna do Krusznika), bieszczadzka (w Cisnej) oraz właśnie ta w Czarnej Białostockiej. Były to koleje zarządzane przez Lasy Państwowe, które przewoziły drewno z puszczy do tartaków.

- Uznaliśmy, że linia leśna w Czarnej Białostockiej, nieczynna od 1993 roku, może być świetną atrakcją turystyczną i warto się nią zająć - wspomina Wardęcki.

Z wykształcenia jest geografem.

- Może to stąd moje zamiłowanie do przyrody i turystyki - dodaje.

Ludzie działający w fundacji zgłosili do konserwatora linię jako zabytek. W 1992 roku kolejka uzyskała wpis. Później zaczęła się żmudna wędrówka po urzędach i instytucjach, żeby załatwić wszystkie sprawy formalne. Na poważnie, wokół kolejki zaczęli działać w 1999 roku. W Warszawie powołali do życia fundację, która ma się zajmować ochroną, odbudową i popularyzacją leśnych kolejek wąskotorowych.

Obraz nędzy i rozpaczy

Fundacji udało się dogadać z Lasami Państwowymi i wydzierżawić bazę oraz linię. Warunek był jeden: ludzie skupieni wokół fundacji odremontują kolejkę i będą się nią opiekować.

- To, co zastaliśmy na bazie, to był obraz nędzy i rozpaczy. Teraz jest trochę lepiej - pan Jacek się uśmiecha. - Teren nie był ogrodzony. Tory zdemontowano albo rozkradziono, nie było taboru: ani lokomotyw, ani wagonów - wspomina.

Prezes FKL Maciej Kozłowski i wiceprezes Jacek Wardęcki na początku sami przyjeżdżali do bazy na roboty. Szukali kontaktów z różnymi instytucjami, badali środowisko. Byli tu obcy, ze stolicy, ale kolejce poświęcali każdą wolną chwilę.
Zdobywali materiały do renowacji szlaku i bazy: szyny z torfowni, z bocznic, z całego kraju. Skąd się tylko dało.

- Nawiązaliśmy współpracę z zarządcami innych kolei wąskotorowych i dzięki temu udało nam się pozyskać trochę sprzętu, materiałów oraz, co najważniejsze, tabor - opowiada Wardęcki.

On i jego koledzy z kolejki w Hajnówce ściągnęli wagony - platformy. Z jednostki wojskowej pod Świnoujściem, która również wykorzystywała wąski tor, lokomotywę i także wagony - platformy. Kolejną lokomotywę udało się przyciągnąć z cegielni koło Legionowa.

Pasjonaci obecnie mają w sumie cztery lokomotywy. Ale tylko jedna jest w dobrym stanie, na chodzie.

- Potrzebujemy mocniejszych maszyn, bo te, które mamy, są w stanie uciągnąć zaledwie dwa wagony. Zbudowaliśmy wagon pasażerski, mamy też wagon bez ścian, barowo - grillowy. Z pozyskanych platform zbudujemy kolejne wagony pasażerskie do przewozu turystów, a reszta posłuży nam do prac torowych - wylicza Wardęcki.

Ale największy problem jest z szynami do wąskotorówek. Huty produkują je tylko na specjalne zamówienie. Bo muszą przestawić swoje maszyny na produkcję innego profilu szyny. A to kosztuje. Gdyby fundacja chciała kupić nowe szyny, musiałaby się bardzo wykosztować.

W listopadzie 2005 roku miłośnicy leśnych kolei wąskotorowych uruchomili prawie ośmiokilometrowy odcinek do Czeremchowej Tryby. Od czasu do czasu wożą turystów w środek lasu, na polanę. Jest tam wiata i wydzielony teren do palenia ognisk.

Tak naprawdę z pracami remontowymi ruszyli dopiero w tym sezonie. Wcześniej, przez półtora roku, starali się o fundusze. Dostali dotację z fundacji zajmującej się ochroną środowiska i walorów przyrodniczych. Pieniądze pozwolą na łatanie ubytków na szlaku, renowację platform, które posłużą do tych prac (pociąg techniczny), budowę wagonów turystycznych oraz przede wszystkim na załatanie dziurawego dachu lokomotywowni. Bo tam będzie stacjonował tabor. Do końca lipca chcą odbudować szlak do 10 kilometra, a do listopada do Kopnej Góry - 20 kilometr.

Wysiłkiem pasjonatów

Z bazy kolejki jedziemy na szlak. Udajemy się tam razem z "Ogoniastym" i jego ekipą. Będą dzisiaj kładli kolejny odcinek toru, wycinali krzaki, cięli podkłady, mocowali szyny. Prace odbywają się prawie codziennie, oczywiście o ile nie ma ulewnego deszczu.

Paweł Niewczas, na którego wołają "Ogoniasty", na co dzień mieszka w Karczewie. Ale teraz bywa tam rzadkim gościem. Przy kolejce w Czarnej Białostockiej pracuje od 2004 roku. Zaczynał jako wolontariusz. Dojeżdżał. Wąskotorówki stały się jego sposobem na życie. Zaczynał jako fascynat. Jeździł pomagać przy remontach oraz odbudowie taboru i szlaków na różnych kolejkach wąskotorowych w Polsce. Tak zdobywał doświadczenie. Efekty jego starań docenili szefowie Fundacji na Rzecz Leśnych Kolei Wąskotorowych. Zaproponowali mu etat.

"Ogoniasty" zrobił kurs na toromistrza, ale nie podszedł do egzaminu. - Żeby do niego przystąpić, trzeba przedstawić dyplom ukończenia szkoły o profilu technicznym, a ja takiej nie skończyłem - śmieje się Niewczas.

To jednak nie przeszkadza w fakcie, że jest zapraszany, jako specjalista, na inspekcje wąskiego toru innych kolejek w kraju. Pomagał m.in. przy uruchomieniu kolejki wojskowej do przewożenia amunicji w bazie na Helu.

Ta ma tylko 400 metrów długości, ale i tak przyciąga turystów. Uruchomiono ją 1 czerwca 2009 roku. Przewozi czasem nawet 200 osób dziennie.

Paweł Niewczas na forach dyskusyjnych w Internecie poznał innych miłośników kolei. Właśnie tak zorganizował ekipę do pomocy przy odbudowie szlaku.

- Przyjeżdżają do nas ludzie z Lublina, Warszawy, ze Śląska. Także z Białegostoku - wylicza ogoniasty.

Większość z wolontariuszy nie miała nigdy związku z koleją.

Bracia Siemienowicze: Kuba (tegoroczny maturzysta technikum ekonomicznego) i Grzegorz (uczeń technikum elektrycznego) towarzyszą Pawłowi na szlaku prawie codziennie. Mieszkają w Czarnej Białostockiej. Ich ojciec jest maszynistą na kolei, a dziadek przez 40 lat był kierownikiem pociągu kolejki leśnej w puszczy.

- Taka praca jest lepsza niż siłownia. No i jakiś pożytek z tego jest. Za parę lat będziemy mogli pokazać dzieciom efekt robót - mówią bracia. - 10 metrów szyny waży około 200 kilogramów, jeden podkład 30 - 35 kilogramów. Trzeba mieć krzepę - dodają.

Każdy może pomóc

Przy dobrze dobranej ekipie codziennie są w stanie położyć prawie 30 metrów toru. Na te 30 metrów składa się wycinanie krzaków, kopanie dołów pod podkłady, przycinanie starych kolejowych podkładów pochodzących z kolei o standardowym rozstawie szyn i kładzenie nowego toru.

Maciej Michalik, student Wydziału Prawa Uniwersytetu w Białymstoku, jest z wykształcenia inżynierem włókiennikiem. Nawiązał kontakt z fundacją przez Internet. Pomaga na szlaku jedynie w weekendy, bo w tygodniu pracuje. Głównie zajmuje się wycinką krzewów. Ma ze sobą spalinową pilarkę. Bez tego wiele by nie zwojował.

- Taka robota to najlepsze lekarstwo na stres. W puszczy jest bardzo przyjemnie - podkreśla Maciej.

Należy jeszcze do białostockiego Stowarzyszenia "Kolejowe Podlasie" zajmującego się sprawami kolei w regionie.

- Zapraszamy wszystkich do pracy. Każda para rąk się przyda. Dla każdego znajdziemy coś do roboty - zachęcają Wardęcki i Niewczas.

- Jeśli ktoś będzie zainteresowany, może znaleźć kontakt do nas w Internecie. Cechy pożądane kandydatów to poczucie humoru i wolny czas. Ze swojej strony zapewniamy miłą atmosferę i wspaniałą przygodę. Można poczuć się jak pionierzy, budowniczowie kolei na Dzikim Zachodzie, zdobyć doświadczenie i nowe znajomości. Coś dla prawdziwych MK - Miłośników Kolei - zapraszają opiekunowie kolejki z Czarnej Białostockiej.

Żeby obejrzeć galerię zdjęć kliknij w link obok artykułu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny