Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Getto białostockie - licealiści pamiętają. Jurowiecka 24. Raport z zaświatów

Alicja Zielińska
Więcej się mówi o getcie w Warszawie, a przecież tu, w Białymstoku, też się rozgrywały dramatyczne wydarzenia. Trzeba o tym pamiętać.
Więcej się mówi o getcie w Warszawie, a przecież tu, w Białymstoku, też się rozgrywały dramatyczne wydarzenia. Trzeba o tym pamiętać.
W getcie każdy dzień był niepewnością. W każdej chwili można było zginąć. Nam dziś to trudnosobie nawet wyobrazić - mówią licealiści.

Pokój. Pięciu uczniów i nauczycielka. Szkoła, ale tajna, bo to getto. Autentyczne wydarzenia. Sara Nomberg do Białegostoku przyjeżdża ze Słonimia. Jest sierpień 1941 roku.

Jak wszyscy Żydzi, musi żyć w getcie. W Judenracie, żydowskiej administracji getta, dostaje skierowanie na ul. Jurowiecką 24. Ma przy sobie list do mieszkającej tu pani Rzodkiewiczowej z prośbą, by ją przyjęła i pomogła się urządzić.

W domu zastaje kilka kobiet z dziećmi. Ich mężowie zginęli w synagodze, spalonej przez hitlerowców. Boją się, czy ich też nie spotka taki sam los.

Ale żyć trzeba, jak mówią. Na przekór wszystkiemu. Więc kobiety proszą Sarę, która jest nauczycielką historii, by uczyła ich synów. To też pomysł samych chłopaków. Gienek, Michał, Rysiek, Lusiek, Staś chcą się uczyć. Po polsku, bo przed wojną przecież chodzili do polskiej szkoły.

Przywołać historię. Dać świadectwo

Tak zaczęła się nauka w tej dziwnej szkole, z której nie ocalał żaden uczeń.
Ja jedna zostałam przy życiu, a z matek tylko Rzodkiewiczowa, która jak Niobe patrzyła na zagładę swoich dzieci - napisała w "Kolumnach Samsona" Sara Nomberg-Przytyk.

To na podstawie tej książki dramatyczne wspomnienia sprzed 65 lat przywołali uczniowie z VIII LO w Białymstoku. Na pomysł, by taką sztukę wystawić, wpadła polonistka Grażyna Dawidowicz, która realizuje projekt edukacyjny "Przywróćmy pamięć", związany z pielęgnowaniem dziedzictwa białostockich Żydów.
Napisała scenariusz i wyreżyserowała przedstawienie. A siedemnastu licealistów z drugich klas wcieliło się w postacie z tamtych lat.

- Książka została wydana w 1966 roku. Ma tytuł "Kolumny Samsona". Ja nazwałam spektakl "Raport z zaświatów" - opowiada Grażyna Dawidowicz. - Bo w książce pojawia się wspomnienie rodziców Sary: "Gdy będziesz czytała ten list, nas już nie będzie. Ale ty przeżyjesz, a my będziemy opiekować się tobą z zaświatów". Postanowiłam, by tak, jak autorka dać świadectwo tamtych wydarzeń. Przypomnieć młodzieży historię, która jest wpisana w przeszłość naszego miasta.

Dlaczego wydano na nas wyrok śmierci?

Środa, 18 lutego 2009. Na scenę BTL, gdzie wystawiono przedstawienie, kolejno wchodzą licealiści. Czas się cofa. Jesteśmy w mieszkaniu przy Jurowieckiej 24. Tu w jednym z dwóch pokoi przez blisko dwa lata każdego dnia, od godziny dziewiątej do dwunastej, odbywają się lekcje. Nawet latem, w wakacje, bo jak mówią chłopcy, cóż oni mają robić? Do lasu nie pójdą, nad rzekę nie pojadą. Żydom nie wolno się nigdzie ruszać.

Czytają książki, dyskutują o literaturze. "W pustyni i w puszczy" Sienkiewicza jest okazją, by się zastanowić nad bohaterską postawą Stasia. Ale już Mickiewiczowskie zawołanie z "Ody do młodości" - tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga - skłania do różnych refleksji. Od tych pesymistycznych, że po co rozdzierać szaty nad sensem takich słów, kiedy może przyjdzie im wszystkim zginąć, po te z nadzieją, że może się uda. Bo przecież w getcie powstały fabryki, Żydzi robią tyle wspaniałych rzeczy, są potrzebni Niemcom. Ale już kolejny z nastolatków rzuca buntownicze i oskarżycielskie pytania, na które żaden nie potrafi odpowiedzieć. Dlaczego oni, Żydzi, są tak znienawidzeni? Dlaczego wydano na nich wyrok śmierci? Czy Niemcy są aż tak źli?

Grażyna Dawidowicz potem powie, że przywołując ten wątek, chciała pokazać, jak sytuacja wpływa na naszą świadomość. Ale to też próba, by zerwać ze stereotypem, że jak ktoś miał żydowskie pochodzenie, to nie mógł być Polakiem.
Jedno po drugim następują dramatyczne wydarzenia. Widzimy hitlerowców brutalnie odbierających przesiedlonym do getta ich mienie, kosztowności i resztki żywności. Słyszymy wstrząsające opowieści o rozstrzeliwaniach. Przywołana zostaje tragiczna postać Icchaka Malmeda. 5 lutego 1943 roku, podczas pierwszej akcji likwidacyjnej białostockiego getta, do domu przy Kupieckiej 29 wtargnęła brygada śmierci. Malmed bryznął w twarz kwasem solnym niemieckiemu żołnierzowi. Ten natychmiast strzelił, ale trafił nie Żyda, ale swego kompana. Malmed uciekł. W odwecie za to Niemcy zabrali 100 ludzi. Z tego domu i z innych. Za odnalezienie Malmeda wyznaczono nagrodę. Wydał go agent Judkowski. Icchak zginął. A zakładników hitlerowcy i tak rozstrzelali.

Powinniśmy o tym pamiętać

Przedstawienie kończy się przejmującym wyznaniem Sary Nomberg-Przytyk, już po latach. "Życie nauczyło mnie żyć. Wbrew możliwościom życia, wbrew światu i wbrew sobie. Nieśmiertelność to wielki dar. To wspominanie moich bliskich".
Co znaczy ta historia dla nich, licealistów? Kamila Farhan, odgrywająca rolę Sary, mówi, że udział w tym przedstawieniu to wielkie przeżycie. I przede wszystkim doskonała lekcja historii. - Słyszałam, że istniało w Białymstoku getto, ale nie zastanawiałam się, jak tam było, jak wyglądało życie codzienne.

- Mam niewiele więcej lat niż ten chłopak, którego grałem. Ale nigdy nie chciałbym się znaleźć na jego miejscu - odpowiada Grzegorz Greś.

- Dla nich każdy dzień był niepewnością. Każdego dnia w getcie można było zginąć - dodaje Łukasz Aniśko.

A Iwona Nowacka współczuje swojej bohaterce Wali. Ta młoda kobieta decyduje się pracować jako sekretarka w Judenracie. Sprzedała się Niemcom, sama tak mówi, bo Judenrat kolaborował z hitlerowcami. To tam sporządzano listy Żydów do wywózki do Treblinki. Tłumaczy, że i tak zginie, jak jej cała rodzina, więc wybiera choć odrobinę lepsze życie dla siebie i małego dziecka. Nie chce cierpieć.

- Po co się męczyć i głodować, kiedy wiadomo, że nic nie uchronię? - przywołuje jej słowa Iwona. Uważa, że strasznie trudno postawić się w takiej sytuacji.

- Takie przedstawienie to zupełnie co innego niż tekst w podręczniku - podkreśla Jacek Kretowicz. I przyznaje, że przedtem mało wiedział o białostockim getcie. - Więcej się mówi o getcie w Warszawie, a przecież tu, w Białymstoku, też się rozgrywały dramatyczne wydarzenia.

Getto białostockie zostało wydzielone 26 lipca 1941 roku. Na dość małym obszarze w centrum miasta Niemcy ścisnęli ok. 50 tys. Żydów. Teren otoczono wysokim drewnianym płotem. W dniach 5-12 lutego 1943 roku w czasie tzw. pierwszej likwidacji getta rozstrzelano 900 osób, 10 tys. wywieziono do obozów. 16 sierpnia wybuchło powstanie. Był to największy po powstaniu w getcie w Warszawie przejaw oporu Żydów przeciwko Niemcom. Zostało krwawo stłumione. Wszystkich Żydów wywieziono do obozów zagłady. Ostatni Żydzi opuścili Białystok 21 listopada 1943 roku, transportem skierowanym do Stutthofu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny