Największe trudności ekonomiczne mają Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego. Przedsiębiorstwo nie ma zamówień na naprawy wagonów, bo PKP Cargo przeżywa kryzys finansowy. Dlatego cała załoga ZNTK w ubiegłym tygodniu - z powodu braku zleceń - była na przymusowych, bezpłatnych urlopach.
Wczoraj ludzie wrócili do pracy - dyrekcja firmy podpisała z PKP Cargo umowę na kasację 121 wagonów. To dobra wiadomość, gdyż Zakłady będą miały pracę, ale i zła, bo, niestety, tylko przez trzy tygodnie. Teraz ZNTK czeka na przetarg PKP Cargo na modernizację 1200 wagonów, ale nie wiadomo, czy w ogóle zostanie ogłoszony. Jeśli do Łap nie trafią wagony, to 700 osób może trafić na bruk.
Bieda wali do drzwi
Tymczasem na wieść o groźbie likwidacji ZNTK na mieszkańców Łap padł blady strach. Bo niemal w każdej łapskiej rodzinie ktoś pracuje w tym przedsiębiorstwie. Dlatego łapianie drżą na myśl o kolejnej tragedii gospodarczej. Upadek największego żywiciela oznacza wręcz zagładę Łap. Tym bardziej że rok temu zamknięto cukrownię.
Jeśli ZNTK podzieli jej los, to bez pracy i środków do życia pozostanie kilka tysięcy ludzi. Łapy już odczuwają straty z powodu kryzysu gospodarczego.
- W ZNTK pracuje moja teściowa, która bardzo przeżywa tę sytuację. Ma już swoje lata i długi staż pracy. I nie wie co będzie dalej? - denerwuje się pani Katarzyna Kozub, ze sklepu z odzieżą męską w centrum miasta.
Ona również boi się bezrobocia: - Od niedawna ze sprzedażą jest tragicznie. Nawet teraz, gdy jest czas studniówek i bali karnawałowych, sprzedałam dwadzieścia kilka garniturów. Przed rokiem było o wiele więcej. Nie ma klientów - narzeka sprzedawczyni. - Kiedyś pracownicy ZNTK zachodzili do sklepu i coś kupowali. Jeśli Zakłady upadną, to dla naszego miasteczka będzie to katastrofą - martwi się.
Ludzie oszczędzają na zakupach
W podobnej sytuacji jest wiele innych sklepów i punktów usługowych.
- Sytuacja jest fatalna. Większość naszych stałych klientów to pracownicy ZNTK. Byli oni na bezpłatnych urlopach i ograniczali zakupy - mówi Janusz Jasiński, prezes PSS "Społem". - Dla nas największą tragedią jest fakt, że po likwidacji cukrowni awansowaliśmy na jednego z największych pracodawców w mieście. Obecnie jesteśmy na drugim miejscu, a wolelibyśmy być na dwudziestym i mieć jak najwięcej klientów.
Na razie firma jakoś sobie radzi. Prezes Jasiński nie przewiduje żadnych zwolnień oraz likwidacji sklepów. Ale co będzie w przyszłości? Nie wie.
Bielski "Arhelan", który ma dwie placówki w Łapach, również przeżywa kryzys.
- Od chwili likwidacji cukrowni mamy coraz mniej klientów. Już się skończyły dobre czasy, kiedy cukrownicy kupowali przed i po pracy. Teraz ludzie kupują tylko to, co jest niezbędne. Po prostu łapskie społeczeństwo jest coraz biedniejsze - dodaje kierowniczka sklepu.
Jakoś sobie radzą
Lech Truskolawski, znany łapski cukiernik też boi się o swoje miasto:
- To bardzo smutne, że Łapy zamiast się rozwijać, powoli umierają - mówi. - Oczywiście są w firmie spadki, ale nieznaczne. Trzymamy rękę na pulsie. Na pewno przetrwamy załamanie gospodarcze - ma nadzieję Truskolawski.
W PHU "Eureka" także spadła liczba klientów, ale: - Upadek nam nie grozi. Mamy szeroki zakres usług - zapewnia Sławomir Legacki, właściciel sklepu.
Karol Borowski, szef "Energo" również nie obawia się ciężkich czasów: - Opał to podstawowy zakup w gospodarstwie domowym. Można nie kupić ubrania, telewizora, ale węgiel trzeba. Ludzie zawsze kupują opał w okresie wiosenno-letnim, a wtedy jest u nas najtaniej. Ewentualnie jeszcze bardziej obniżymy ceny surowca - mówi.
Jednak kryzys zapukał do łapskiego "Promotechu". Już, z powodu gwałtownego spadku zamówień, kilku pracownikom nie przedłużono umów o pracę: - Na razie nasza sytuacja finansowa nie jest zła. Likwidacja też nam nie grozi - przekonuje prezes.
Narzekają za to właściciele łapskich stacji paliw, bo ludzie tankują mniej ropy i benzyny do samochodów.
Kryzys uderzył w budżet gminny
Gmina Łapy już odczuwa pewne straty z powodu złej sytuacji w ZNTK Odroczono płatności rat podatkowych dla ZNTK. W związku z tym wstrzymano zaplanowane podwyżki dla pracowników gminnych.
Kłopoty finansowe ma także Zakład Wodociągów i Kanalizacji. - Nasi odbiorcy nie płacą terminowo za wodę i ścieki - mówi Wiktor Brzosko, kierownik oczyszczalni. - Skutkiem tej sytuacji było zwolnienie z oczyszczalni, pod koniec zeszłego roku, jedenastu pracowników zatrudnionych na czas określony.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?