Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Popielski: Przed zsyłką tyfus mnie ocalił

Redakcja
Zbigniew Popielski, w latach 2002 - 2005 skomponował  Oratorium Syberyjskie „Terra Excecrabilis” („Ziemia Przeklęta”)
Zbigniew Popielski, w latach 2002 - 2005 skomponował Oratorium Syberyjskie „Terra Excecrabilis” („Ziemia Przeklęta”)
Jak miałem trzy lata, to chciałem być albo policjantem, albo złodziejem. Potem kierowcą. Pierwszy utwór skomponowałem zaraz po przyjściu do szkoły muzycznej. To była "Murka". Wróciłem do pisania, jak miałem 15 lat. Ale chciałem być pianistą.

Oratorium Syberyjskie "Terra Excecrabilis" ("Ziemia Przeklęta") Zbigniew Popielski skomponował w latach 2002-2005. Autor zadedykował utwór matce, deportowanej w głąb ZSRR w 1941 roku. W partiach wokalnych i recytowanych kompozytor wykorzystał Psalmy Dawida, rymowane teksty zainspirowane wspomnieniami matki oraz twórczość Sybiraków: aktora, reżysera i poety Mariana Jonkajtysa oraz poetki Jadwigi Solińskiej.
Wykonanie oratorium związane jest z 69. rocznicą pierwszej deportacji obywateli polskich w głąb ZSRR. Koncert zainauguruje białostockie obchody 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej.
Wystąpią Chór i Orkiestra Opery i Filharmonii Podlaskiej oraz soliści. Początek o godz. 19.

Urodziłem się 18 maja 1935 roku w Białymstoku, na ulicy Mazowieckiej 54. Teraz tam na dole jest sklep z taśmami, płytami i dvd.

U dziadków był stary fortepian. Nosił już znamiona czasu: jeden klawisz był pęknięty, drugi żółty, trzeci nadłamany. Dziadek urodził się w 1878. 15 lat po powstaniu styczniowym. Idee powstania wtedy jeszcze żyły. I słynna była pieśń: "Lecą liście z drzewa". Dziadek lubił czasami to grać. A ja z drugiego pokoju słuchałem i jak coś było nie tak, to od razu mu zwracałem uwagę. A rodzina: Skąd ty to wiesz? No bo słyszę - odpowiadałem. Tak posłali mnie do szkoły muzycznej.

Byłem w klasie fortepianu Zofii Frankiewicz. Po maturze pojechałem do Warszawy, do średniej szkoły muzycznej. Potem zostałem na studia w konserwatorium. Ale młodość robi głupoty: wróciłem do Białegostoku. To było 1 lipca 1964 roku. Miałem 29 lat. Pamiętam tę datę, bo ona mi dobrze za skórę zalazła. Dzisiaj bym tego nie zrobił. Bo w Warszawie jest trudno, jest duża konkurencja, ale jest też więcej możliwości. I mentalność ludzi jest inna. Warszawa zmienia ludzi, bo musi. Tam jest takie życie. Będąc tam, byłem pod wieloma względami lepszy. Nie w tym sensie, że byłem grzeczniejszy czy pieska pogłaskałem. Ale w stosunku do rozwiązywania problemów, do tego, by iść do przodu. I tam się dobrze czułem, bo jak wszedłem w tłum ludzi na Krakowskim Przedmieściu, to byłem sam. Tam człowiek w tłumie jest samotny, ale w tym pozytywnym sensie.

Niepotrzebnie wróciłem. Mój kolega Jurek Maksymiuk był mądrzejszy. Ja tam kariery wielkiej nie zrobiłem. Mam kilka nagród. Dostałem między innymi III nagrodę na Międzynarodowym Konkursie Kompozytorskim w Tokio, I nagrodę na konkursie ogólnopolskim w 1988 roku na utwór kameralny, a wcześniej nagrodę na Międzyuczelnianym Konkursie Improwizacji. To było w 1963 roku.

Jak tylko poszedłem do szkoły muzycznej, to coś mnie naszło, żeby swoją melodię skomponować. Nazwałem ją "Murka". Wróciłem do komponowania, jak miałem lat 15. Czemu ja to zacząłem robić? Nie wiem.

Ale wcześniej chciałem być pianistą. Do średniej muzycznej w Warszawie zdawałem na fortepian. Miałem 19 lat, a szkoła przyjmowała do 18. Wściekłem się, bo kogo interesuje, czy pianista wykonujący koncert ma rok więcej, czy mniej? A oliwy do ognia dolało to, że zdecydowała o tym urzędniczka z ministerstwa, która w ogóle nie była członkiem komisji egzaminacyjnej i nie było jej na egzaminie, tylko siedziała na Krakowskim Przedmieściu w ministerstwie i tak sobie zarządziła. Ja jej wtedy przysięgłem, że się za to odpłacę.

Poszedłem na egzamin. Jak skończyłem grać przygotowany program, podszedłem do komisji i powiedziałem: Ja teraz Państwu zagram kilka swoich kompozycji. Tak zrobiłem. I szkoła stanęła przede mną otworem.

Ale od tamtej pory widzieli we mnie bardziej kompozytora niż pianistę. I ja na tę ich kompozycję poszedłem. I dobrze zrobiłem. Bo ze mnie tremiarz, jakich mało. Nie wiem, jak grałem na egzaminach. Chyba tylko dlatego mi się udawało, że byłem świetnie przygotowany.

Tak się w Warszawie zaczęło. A później... później to już dziewczyny. Zakochałem się w jednej. Ożeniłem się, a ona mnie zabrała do Białegostoku. Mądrala. Sama była z Bielska. W Warszawie chyba się gubiła. Ale druga rzecz: w Warszawie nie mogłem dostać zameldowania. A jak zameldowania się nie miało, to i pracy nikt nie dał.

10 lat miałem, jak się wojna skończyła. Cudem się uratowałem. W nocy z 19 na 20 czerwca 1941 przyszło NKWD zabierać na Sybir. Ale mój dziadek wpadł na genialny pomysł i powiedział, żeby zostawili dziecko, bo u niego jest tyfus. Ja rzeczywiście wróciłem ze szpitala, ale tyfusu nie miałem. I jak oni usłyszeli "tyfus", zostawili. Ja bym tam nie dojechał. Ale pamiętam, że chciałem jechać. Byłem mały i taka podróż kojarzyła mi się z przyjemnością, z jazdą. Nie zdawałem sobie sprawy z niebezpieczeństwa.

Zabrali mamę. A ojciec przed wywózką uciekł, ale nie mógł wytrzymać, że żonę i syna zabierają, więc wrócił i zamknęli go na Kopernika. I mieli rozstrzelać. Ale nie zdążyli, bo Niemcy wkroczyli za dwa dni. A że ojciec nie był kryminalnym przestępcą, tylko politycznym (bo był w wojsku u Piłsudskiego, brał udział w bitwie pod Radzyminem), to oni go wypuścili.

Mama wróciła 12 czerwca 1945 roku. I potem długo o Katyniu i o Sybirze mówić nie było można, bo Związek Radziecki nie pozwalał. Prawda. Ale dzisiaj? Można. A kto dziś o Sybirze mówi? Tylko o Auschwitz. To straszna tragedia, ale o wszystkim trzeba mówić.

I to była największa motywacja do napisania Oratorium Syberyjskiego. Temat ten w literaturze muzycznej nie był poruszany. Utwór pisałem w latach 2002-2005. Chciałem poświęcić go mojej matce. Wiele jej zawdzięczam. Zawsze mówię, że dała mi więcej, niż dać mogła.

W Warszawie pracowałem w Teatrze Ludowym na ul. Szwedzkiej. To był 1962 rok. Dyrektorem był Rakowiecki. Jurek Maksymiuk pisał muzykę, ja grałem i prowadziłem próby. Tam poznałem wybitnego polskiego aktora, Mariana Jonkajtysa. On również był zesłany do Kazachstanu. Napisał książkę "W Sybiru białej dżungli". Chyba Mickiewicz by się nie powstydził niektórych zwrotek - to moje zdanie jako odbiorcy.

W Wąsoczu mieszka pani Jadwiga Solińska. Też dziewczyna, która wróciła z Kazachstanu. Ci ludzie dali mi swoje utwory. Ja z nich skorzystałem. Skorzystałem z Psalmów Dawida wydanych przez Miłosza. Z tego, co mi mama opowiadała, ułożyłem rymowane teksty. I ja mam teraz koncert.

W Polsce Ludowej to było tak: jeżeli napisałeś utwór i dawałeś go na komisję do Krakowa i jeśli ona to przyjęła, a członków Związku Kompozytorów Polskich to zawsze przyjmowała, to wydawali drukiem i za każdy sprzedawany egzemplarz autor otrzymywał tantiemy. Teraz jak chcę wydać, to idę i muszę za to zapłacić. Czyli niedługo będzie taka sytuacja, że krawiec uszyje garnitur i będzie musiał komuś zapłacić, żeby go nosił. No to jest dopiero do góry nogami powywracane wszystko!

Dzisiaj, gdyby IPN nie zainteresował się tym utworem, to by tego koncertu nie było. Ja rozumiem, że jeżeli napisałem zły utwór, to publiczność mnie wygwiżdże, a gazeta to opisze.

Byłem w Montrealu, dokąd mnie zaproszono, bo wykonywano tam mój utwór. Chwaliłem się, że jestem z Białegostoku. Po koncercie, już stojąc na estradzie, patrzę: radio. Byłem pewny, że to Kanadyjczycy i sobie w głowie układam po angielsku słowa, by szybko, ładnie powiedzieć. A oni do mnie po polsku. Ja pytam: To wy skąd, z Polski? Tak - odpowiadają. A skąd, z Warszawy? - dopytuję. Nie! Z Białegostoku. I okazuje się, że to Radio Akadera..

Ja naprawdę nie żądam od nikogo, żeby mi pomnik postawił, bo nie ma za co. Ale Białystok to miasto, które uważam za swego ojca. I jak to jest, że on widzi cudzych, a nie widzi swoich? A ojciec, który dba o innych, a nie o swoich - taki ojciec jest do niczego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny