Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walka o szkołę w Niewodnicy Kościelnej (wideo)

Marta Kowalczuk [email protected] tel. 085 748 95 14
Jesteśmy za szkołą w Niewodnicy – mówili rodzice na piątkowym spotkaniu. – Będziemy posyłać tu dzieci, jeśli tylko władze stworzą nam odpowiednie warunki i zorganizują świetlicę.
Jesteśmy za szkołą w Niewodnicy – mówili rodzice na piątkowym spotkaniu. – Będziemy posyłać tu dzieci, jeśli tylko władze stworzą nam odpowiednie warunki i zorganizują świetlicę. Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Protesty rodziców przyniosły skutek: wójt obiecał od września świetlicę. A to zwiększa szansę na uratowanie podstawówki.

Tutaj mamy pewność, że nasze dziecko jest bezpieczne. A nie jak w bardzo dużej szkole. Zresztą mój mąż także tutaj chodził - mówiła o szkole w Niewodnicy Anna Czech. Mieszka niedaleko.

- To jest paradoks, że w miejscowości, gdzie przybywa ludności, cały czas wprowadzają się rodzice z małymi dziećmi, zamyka się szkołę - denerwował się Bogdan Rogalski, który właśnie zamieszkał w Niewodnicy.

Musi być więcej uczniów

Piątkowe spotkanie w szkole zorganizował wójt gminy TurośńKościelna Andrzej Jurczak. Przyszło bardzo wielu rodziców, dyrektor szkoły, przedstawiciel kuratora, a także poseł Mariusz Kamiński, który buduje w Niewodnicy dom. Wszyscy obiecywali, że zależy im, aby szkoła w Niewodnicy pozostała.

Decyzję o likwidacji szkoły radni podjeli w grudniu. Zdecydowali, że 33 uczniów to za mało i utrzymanie szkoły zbyt drogo kosztuje.

- To tysiąc złotych za jedno dziecko - mówił w piątek wójt Andrzej Jurczak. - Gminy na to nie stać.

Dyskusja była bardzo gorąca. Strony obrzucały się nawzajem oskarżeniami o brak inicjatywy. Rodzice zarzucali władzom, że miejscowość się nie rozwija. Powstają nowe domy, wprowadzają się nowi mieszkańcy, ale brakuje chodników czy wyrównywania dróg. - Ta szkoła to ostatni punkt kulturalny w tej miejscowości. Nie ma już domu kultury, bo się spalił. Pozostała jedynie szkoła - mówiła jedna z matek.
Z kolei wójt przekonywał, że mieszkańcy sami powinni postarać się na przykład o fundusze unijne na funkcjonowanie i rozwój szkoły.

Potrzebna jest świetlica

Mieszkańcy starali się przekonać władzę, że byłoby więcej chętnych, gdyby w szkole zorganizowano świetlicę. Po lekcjach dzieci czekałyby w niej na powrót rodziców z pracy.

Takie próby były już podejmowane przez szkołę. Dyrektor starała się stworzyć świetlicę społeczną, w której dyżury pełnili nauczyciele, ale przetrwała ona tylko pół roku. Prowadziła także rozmowy z gminą na temat zatrudnienia nowej osoby. Szkoła nie ma, niestety, pieniędzy na kolejny etat, ale mógłby go sfinansować urząd pracy. Jednak ten pomysł również nie wypalił, bo taka osoba może być zatrudniona maksimum rok.

- Potrzebujemy pewności, że jeśli przeniesiemy nasze dzieci, świetlica tu będzie. Nie możemy sobie pozwolić na podjęcie ryzyka, że zostanie zamknięta w środku roku - mówili rodzice.

Muszą się zdeklarować

Władze dały się w końcu przekonać. Wójt obiecał mieszkańcom, że od września ruszy w szkole świetlica. Postawił jednak warunek: rodzice muszą złożyć u niego pisemne zobowiązania, że będą w przyszłości posyłać tutaj swoje dzieci. Takie dokumenty mają służyć jako argument dla rady gminy, która mogłaby zmienić decyzję o likwidacji placówki.

Zdaniem rodziców, nie ma co liczyć na powrót dzieci, które przeniesiono do innych placówek. Dlatego następne spotkanie ma się odbyć w znajdującym się tuż obok szkoły przedszkolu.

Tam uczęszczają przyszli uczniowie szkoły w Niewodnicy. Od nich i ich rodziców ma zależeć przetrwanie placówki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny