Wygrać sztuką, nie masówką

Huty szkła dobija chińska konkurencja - zalew tanich, masowo produkowanych towarów. Coraz więcej takich firm upada w Europie, bo "zabijają" je wysokie ceny pracy, energii czy gazu. Również w Polsce chwieją się takie tytany branży jak np. Krosno.
- Widzimy. Oceniamy. Wyciągamy wnioski - mówi na to Bogdan Rogaski, prezes białostockiej Huty Szkła Biaglass. - I stawiamy na nowe wzornictwo i krótkie serie wyrobów.
Nasi to potrafią...
Bo jak zauważa prezes Rogaski, rynek, owszem, szuka taniego produktu, ale też coraz częściej pojawia się na nim wymagający klient, stawiający na bardzo wysoką jakość i nowoczesną, niepowtarzalną formę. A Biaglass to przecież ręczna robota.
- Nasi fachowcy potrafią wydmuchać ogromne kule, nawet do 60 cm średnicy - chwali swój zespół Bogdan Rogaski. - Takie możliwości mają najwyżej 2, 3 huty w Europie.
A Chińczycy nie dość, że nie opanowali jeszcze takich technologii, to i transportowanie z Azji niewielkich ilości towaru nie jest już tak opłacalne jak masówki. W tym nadzieja dla Biaglassu.
Burzyciele na start
Firma stawia więc na współpracę z młodymi projektantami. Nawiązała ją z Wydziałem Architektury Politechniki Białostockiej.
- Cieszy taka inicjatywa promowania rodzimego wzornictwa - przyznaje dr Jerzy Grygorczuk, kierownik katedry architektury wnętrz. - Współpraca dopiero raczkuje, ale dobrze będzie projektować nie sobie, a muzom, tylko na konkretne potrzeby. Z jednej strony są wymogi technologiczne, a z drugiej my - burzyciele. Zapowiada się ciekawie.