Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożegnanie z cukrownią

Marzanna Łozowska [email protected] tel. 085 748 95 63
Jeszcze w grudniu pracownicy łudzili się, że cukrownia zostanie. Manifestacje, protesty jednak nie pomogły.
Jeszcze w grudniu pracownicy łudzili się, że cukrownia zostanie. Manifestacje, protesty jednak nie pomogły. Fot. Anatol Chomicz
Pierwszy miesiąc bez pracy w cukrowni pełen goryczy. Ludzie wpłacili odprawę na konto.

Była cukrownia

Była cukrownia

259 - tylu pracowników zatrudniała cukrownia Łapy
300 - tylu było pracowników sezonowych
2000 - tylu plantatorów współpracowało z zakładem
600 - tylu przewoźników miało zajęcie, kiedy trwała produkcja

Jakie zwolnienia
252 - to pracownicy, którzy złożyli wnioski o rozwiązanie umowy, aby otrzymać odprawę
113 - pracownicy, którzy odeszli w lipcu 2008 roku
40 - odeszli w sierpniu
23 - mają odejść we wrześniu
70 - to pracownicy kluczowi, mogą liczyć na zatrudnienie co najmniej przez rok

Cukier wypełnia każdą półkę w kuchni. Stoi na stole, pod stołem. Sto kilogramów, które Leszek (31 lat pracy w łapskiej cukrowni) dostał na odchodne, przywiózł do mieszkania samochodem dostawczym kolegi. Leszek był już w pośredniaku, bo umowa w cukrowni skończyła mu się pod koniec lipca. Zarejestrował się. Wczoraj wrócił z urzędu z niebieską karteczką, że kolejną wizytę ma 6 października.
Pieniędzy, które dostał jako odprawę, jeszcze nie ruszył. W pierwszej racie wypłacili mu 35 tysięcy złotych, druga - w takiej samej wysokości - ma być na początku 2009 roku. Strach myśleć, co będzie, jak przyjdzie ten dzień, że je ruszy.

Gdzie ta robota?

- Szukam roboty. W wielu zakładach to nawet cieć ma już mój numer telefonu - Leszek jeszcze ma nadzieję, że coś znajdzie. Zdążył przeżyć też rozczarowanie.

- Jeden taki naobiecywał i tak zwodził mnie przez półtora miesiąca, że jest dla mnie miejsce. W lipcu miałem jeszcze urlop, ale skoro jest robota, to planowałem pójść na umowę zlecenie, a w sierpniu zatrudnić się już normalnie. A jak przyszło co do czego, to gość powiedział: Pan u mnie będzie miał za mało pracy - Leszek nie może zrozumieć, po co były te obietnice.

Co teraz będzie

Przed rokiem o tej porze w cukrowni Łapy, która zatrudniała 259 ludzi, trwały gorączkowe przygotowania do kampanii. Wrzesień to były dni ostatnich remontów i przygotowań.

- A 1 października buraczki były już na placu - wspomina Marek (w cukrowni 30 lat).
Wtedy on - pracownik od automatyki - przychodził na plac, gdzie podjeżdżały samochody z burakami.

- Bo my tu wszyscy po dwa, trzy zawody mieliśmy, a w czasie kampanii robiło się prawie wszystko. A dziś jestem trzeci dzień na bezrobociu i nie chce mi się w to wierzyć, jakbym na urlopie był.

- Jeszcze musisz się zarejestrować - jego żona nie może usiedzieć spokojnie. Wstaje, przechadza się po pokoju, siada przy stole, znowu wstaje. - Ja to się zastanawiam, co teraz będzie?

Ciągłe nerwy, bo sama jest "na świadczeniach".

Płacili jak w zegarku

- A jak była cukrownia, co miesiąc wpływały pieniądze, człowiek się o nic nie martwił, a dzisiaj oni muszą biegać i szukać pracy jak młodzi, jakby dopiero szkołę skończyli i nigdzie nie pracowali - pokazuje na męża.

- Ja już takiej dobrej pracy nie znajdę - Marek wylicza. - Płacili punktualnie, wprawdzie najmniej w porównaniu z innymi zakładami cukrowniczymi w kraju, ale na takie miasto jak Łapy dwa tysiące brutto to nie było mało. Dochodził czas kampanii i nadgodziny za soboty i niedziele. A dzisiaj dali 70 tysięcy odprawy. Mogę sobie zrobić piękny remoncik, kupić samochodzik i co dalej? Zęby na półkę?

Ryzyko? Nie dla nas!

Marek odprawę wziął też w dwóch ratach. Tak zrobiła większość kolegów, bo unika się większego opodatkowania. O założeniu firmy nie myślał. Kto by ryzykował? W zakładzie w rubryce "myśli o założeniu działalności gospodarczej" wpisały się tylko trzy osoby. Trzy na dwieście pięćdziesiąt!

Barbara Łapińska, rzeczniczka łapskiej cukrowni, mówi, że średnia wieku wśród pracowników to 45-55 lat. Za młodzi, aby czekać na emeryturę w domu. Ale pełni obaw, czy aby warto zaryzykować i założyć firmę. To małe miasto. Ludzie myślą, a jak się nie uda, a jak stracą pieniądze?

Na ile może liczyć pracownik, który zdecyduje się na założenie swojej firmy? Siedemdziesiąt tysięcy to odprawa, jeśli przyjmuje rozwiązanie umowy o pracę na mocy porozumienia stron. Dodatkowo z zakładu pracy cztery i pół tysiąca złotych i pieniądze na szkolenie. Z urzędu pracy czternaście tysięcy i jeszcze - przy spełnieniu odpowiednich warunków i dopełnieniu formalności - szansa na czterdzieści tysięcy grantów unijnych z urzędu marszałkowskiego.

W Łapach nikt nie mówi, że to małe pieniądze, ale i nikt nie kwapi się, aby wyciągnąć rękę po całą kasę na założenie własnej działalności.

- Firma? Ja też chyba nie - Barbara Łapińska, która przyszła do cukrowni po studiach, myślała, że tu doczeka do emerytury. - Jestem jednak w tej dogodnej sytuacji, że mało mi brakuje i wkrótce mogę na nią liczyć. I biorę odprawę.Co dalej? Dzieci mi mówią: Mamo, przecież nie będziesz siedziała w domu! A ja jeszcze nie wiem - opowiada.

Na razie, z wyjątkiem siedmiu osób, cała załoga zgodziła się na rozwiązanie umowy i odprawy. Co ludzie zrobią z pieniędzmi, skoro nie chcą zakładać swojej firmy? Czy je przejedzą, tak jak przed kilkoma laty górnicy na Śląsku? Możliwe. Choć - przynajmniej na razie - każdy się zarzeka, że nie ruszył z konta pierwszej raty, bo czeka.

- Nic, nic sobie nie kupiłem i nie kupię. Mam dzieci - twierdzi Wacław.
Ile pracował przy cukrze? - O, kierowniczko, długo, długo, bo od 1969 roku, jak tylko zaczęli budować zakład. Byłem murarzem, technikiem budowy, socjalnym, zaopatrzeniowcem, kierownikiem działu gospodarczego, transportowcem - wylicza.

Starej daty jestem

Ale wczoraj Wacław się bardzo nudził. Rano wstał i nie wiedział, co ze sobą zrobić bez pracy.

- Pojadę trochę na działkę albo posiedzę przy swoim dwunastoletnim samochodzie, potem trochę przy komputerze, piwo wypiję, bo przecież też się należy. I wszystko. No i jeszcze cały czas myślę, że trzeba szukać pracy. Ale ja starej daty jestem, rocznik pięćdziesiąty. To gdzie mam jej szukać? - pyta.

Wacław opowiada, że tylko jeden z jego kolegów znalazł pracę. Do mleczarni w Szepietowie teraz dojeżdża. Inni?

- Każdy siedzi w domu, czeka i boi się ruszyć pieniędzy. I każdy jeszcze uraz w sercu ma - denerwuje się Wacław. - Bo kierowniczko, każdy w środku bluźni na to wszystko. Pyta, jak mogło do tego dojść?

Barbara Łapińska opowiada, że ona też nie wierzyła, kiedy w lutym pojawiły się pierwsze doniesienia, że cukrownię mogą zamknąć.

- Jak to, taki nowoczesny zakład? Przecież doinwestowany, nowe maszyny, a w innych rejonach kraju cukrownie mają ponad sto lat. To niby czemu zamykać mają naszą? Ale stało się.

Zakręciła się łza...

I niedawno do Łap zjechała ekipa z takiej starej cukrowni z Kluczewa. Zaczęli ładować na samochody nowoczesne łapskie wirówki. Niejednemu wtedy zakręciła się łza w oku - przypomina Łapińska.

Pojawiły się też informacje, że może jest szansa, aby zakład totalnie nie wypadł z rynku. Może zacznie produkować biopaliwa, bo takie zamiary ma podobno Polska Grupa Energetyczna. Choć kierownictwo łapskiej cukrowni cały czas na to liczy, to ostatnie doniesienia medialne na ten temat nie są już tak pomyślne.

- I co? Opłacało się budować cukrownię na 35 lat? - pyta Jerzy (w cukrowni 30 lat). Żeby pracować w łapskich zakładach, jeździł się uczyć do Torunia. A dziś zastanawia się, czy nie wyjechać do dzieci na Zachód. Najpierw tak myślał. Ale teraz zaczyna mieć obawy. Umowę z cukrownią rozwiązał 31 lipca. Miesiąc przeczekał jakoś spokojnie, bo miał dużo zajęć w domu - ślub córki. Teraz pomyśli, co dalej, ale tak od razu na kuroniówkę nie pójdzie.

- Swoje sto kilogramów cukru złożyłem w piwnicy. Może złodzieje nie odkryją. I trochę nalewki zrobiłem - uśmiecha się Wacław. Opowiada, że kilka dni temu rozmawiał z rolnikiem, który przez lata dostarczał buraki do cukrowni. W tym roku musiał już posadzić rzepak i kukurydzę.

- I co mu wyszło? Z kukurydzy ma tylko paszę, nie ma pieniędzy. A z buraków miał i to, i to. Wy wszyscy jeszcze nie wiecie, jak dużo Podlasie na zamknięciu cukrowni straciło. Pani też straciła, ale to jeszcze wyjdzie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny