Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwa rynki, dwa miasta

Radosław Oryszczyszyn [email protected]
Czy to dowód odrabiania strat, planistycznego nieporozumienia, czy też - może - świadectwo szczególnego białostockiego "rozdwojenia”, symbol społecznego klina, leżącego w samym środku białostockiej tożsamości?
Czy to dowód odrabiania strat, planistycznego nieporozumienia, czy też - może - świadectwo szczególnego białostockiego "rozdwojenia”, symbol społecznego klina, leżącego w samym środku białostockiej tożsamości?
Białystok - miasto, które przez kilkadziesiąt lat nie miało żadnego rynku z prawdziwego zdarzenia - teraz będzie miał ich dwa.

Centralne miejsce przestrzeni miejskiej, dzisiaj nazywane rynkiem, w starożytności - grecką agorą czy rzymskim forum, zawsze pełniło wyjątkową rolę dla miejskiej geografii, historii miasta i jego tożsamości. Służyło i służy jako miejsce zgromadzeń politycznych, wymiany handlowej i rytuałów religijnych. Było i jest głównym punktem orientacyjnym, najbardziej naturalnym miejscem spotkań, punktem startowym śródmiejskich spacerów.
Po kilkudziesięciu latach, podczas których Białystok nie posiadał takiego miejsca, teraz doczekał się aż dwóch.
1
Zacznijmy od placu przy katedrze, który przyjął niedawno nowego lokatora. Marszałek Piłsudski, w asyście lokalnych oficjeli, przeniósł się sprzed Ratusza na drugą stronę ulicy Sienkiewicza. Ziściła się literacka wizja Ignacego Karpowicza z powieści "Niehalo", gdzie postaci z białostockich pomników, w tym również Marszałek, schodzą ze swych cokołów. W opowieści pisarza Piłsudski spotyka się z Jerzym Popiełuszką, by razem spacerować po centrum Białegostoku.
Wizja ta jest coraz bliższa spełnienia - Marszałek stoi teraz przed wejściem do cekhauzu, obecnego archiwum. Spoglądając spod sumiastego wąsa na południową pierzeję budowanego rynku, jest zwrócony w stronę oddalonego o kilkadziesiąt metrów pomnika Popiełuszki. Ma się wrażenie, że Marszałek stoi nieco zwrócony bokiem do swojej pierwotnej lokalizacji, zerkając bardziej w stronę nieodległego Pałacu Branickich i pomnika Popiełuszki.
Wokół pomnika Marszałka trwają gorączkowe prace budowlane. Magistrat od dawna narzeka na brak miejsca do urządzania uroczystości patriotycznych, dlatego też nowy plac ma pełnić właśnie takie funkcje. Ma być miejscem wykorzystywanym do celebrowania ważnych uroczystości państwowych, rocznic, świąt religijnych. W okolicach pomnika wzniesiono maszt w biało-czerwonych barwach, na którym w szczególnie podniosłych chwilach zawiśnie zapewne flaga narodowa.
2
Po drugiej stronie ulicy Sienkiewicza - tam, skąd przeniósł się Marszałek - funkcjonuje - już na dobre - ten "pierwszy" rynek. Długotrwałe boje obrońców i przeciwników "skwerku przed Ratuszem" zakończyły się triumfem tych ostatnich. "Betonowa pustynia", jak nazywali to miejsce obrońcy ancien regime'u, powoli nabiera życia, głównie dzięki rozpoczęciu działalności Cafe Esperanto. W tej otwartej przez całą dobę kawiarni można obejrzeć grafiki przedstawiające przedwojenny Białystok, spróbować specjałów kuchni żydowskiej czy też napić się tradycyjnej buzy. Rynek przed Ratuszem jest więc miejscem symbolizującym Białystok Ludwika Zamenhofa, esperanto, żydowskiej przeszłości tego wielokulturowego miejsca.
3
Miasto, które przez kilkadziesiąt lat nie miało żadnego placu miejskiego, teraz będzie więc miało aż dwa rynki. Jeden - religijno-patriotyczno-narodowy oraz drugi - kosmopolityczny i wielokulturowy. Pierwszy będzie miejscem białostockiego sacrum, drugi - rozrywkowo-piwnego profanum. Granicy między tymi przestrzeniami strzec będzie ulica Henryka Sienkiewicza. Zabawne, że na straży granicy stoi postać, która jest jednym z głównych ogniw spornych pomiędzy światem tak zwanych "wykształciuchów", uważających autora "Krzyżaków" za wprawnego autora literatury popularnej, a tych, dla których Sienkiewicz jest świętością, a jego książki tym, co uratowało naród polski przed kulturową kolonizacją obcych mocarstw. Patron ulicy oddzielającej dwa miejskie place wyznacza więc symbolicznie oś podziału na dwa przeciwstawne systemy wartości.
4
Te urbanizacyjne zmiany niosą ze sobą potężną symbolikę. Ukazują w sposób namacalny potężne rozdwojenie tożsamości społecznej mieszkańców Białegostoku. Stawiają poważne pytania o to, jaki w gruncie rzeczy jest Białystok i jakiego Białegostoku powinniśmy bronić. Czy określają go esperanto, żydowska przeszłość i wielokulturowość oraz związany z tym kosmopolityzm? Czy też jest Białystok miastem kościołów i procesji, miastem, którego tożsamość określa konserwatyzm, patriotyzm i przywiązanie do tradycji?
Jeżeli rynek powinien być czymś w rodzaju "soczewki" ukazującej to, czym miasto się szczyci, co określa jego tożsamość, to obecność dwóch takich miejsc może być świadectwem, iż Białystok nie potrafi się w tym względzie określić. Marszałek Piłsudski, postać niezwykle ważna dla polskich środowisk patriotycznych, przenosząc się w okolice kościoła i oddalając się tym samym od miejsca, gdzie przed wojną tętniło miejskie życie, podsycane żydowskimi kramikami oblegającymi Ratusz, w sposób symboliczny ukazuje to głębokie pęknięcie w samym sercu naszego miasta.
5
Białystok, tradycyjnie już, zarówno przez samych mieszkańców miasta, jak i resztę Polski uznawany jest za miasto prowincjonalne, ze wszelkimi cechami charakterystycznymi polskiej prowincji: tradycjonalizmem, głęboką, ludową religijnością i strachem przed modernizacją. Pod względem wiejskiego pochodzenia swoich mieszkańców Białystok nie różni się w rzeczywistości od takich miast jak Lublin czy Rzeszów, jednak to w stolicy Podlasia tkwi głębokie przekonanie o tym, że jest to w gruncie rzeczy coś pomiędzy miastem a wsią. Przekonanie to jest podtrzymywane w większym stopniu przez mieszkańców Białegostoku niż przez resztę kraju. Niedawno "Poranny" opublikował artykuł o tym, jak mieszkańcy innych polskich miast postrzegają Białystok.
Kiedy zaś przyjrzymy się, w jaki sposób o Białymstoku pisze się w Europie i Stanach Zjednoczonych, okazuje się, że nasze miasto kojarzy się prawie wyłącznie z żydowską przeszłością, Ludwikiem Zamenhofem i esperanto! Dla mieszkańca Francji, Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych Białystok jest miastem kosmopolitycznym, leżącym na styku wielu kultur, miastem bogatym swoim zróżnicowaniem i swoją historią.
6
Ambitne próby obecnych władz miasta wskrzeszenia wielokulturowego Białegostoku spotykają się z mniej lub bardziej gwałtownymi sprzeciwami tych, dla których owo zróżnicowanie nie jest wartością, lecz zagrożeniem. Żydowska przeszłość miasta jest przez nich spychana na obszary społecznej nieświadomości. Czym bowiem tłumaczyć zdumiewający fakt, że jak do tej pory żadna białostocka instytucja publiczna, nie licząc szpitala dziecięcego, żadna szkoła podstawowa ani liceum, nie mówiąc już o wyższej uczelni, nie przyjęła imienia Ludwika Zamenhofa? Twórca esperanto jest między innymi patronem szkoły podstawowej w Andrychowie czy też liceum ogólnokształcącego w Łodzi, zaś miasto, które dało go światu, nie odważyło się na taki krok. Nie wydaje się, aby był to po prostu mało fortunny zbieg okoliczności.
Dążenie do oddzielenia historycznego Białegostoku od jego teraźniejszości, symbolizowane przeprowadzką Marszałka Piłsudskiego w kierunku kościoła, nasuwa pytanie, czy nasze miasto jest skazane na to niezdrowe rozdwojenie. Czy uroczystości państwowe i religijne rzeczywiście nie mogą odbywać się w miejscu, gdzie przed wojną funkcjonował rynek miejski?
Rynek przed Ratuszem jest rynkiem wyjątkowym, bo skonstruowanym na planie trójkąta, a nie - jak to ma miejsce zazwyczaj - czworokąta. Trójkątne rynki mają, poza Białymstokiem, między innymi Jaworzno, Łowicz i Brodnica. Jego obecny kształt jest powszechnie chwalony przez urbanistów. Może symbolizować trialog czynników mających największy wpływ na tożsamość Białegostoku: judaizmu, katolicyzmu oraz prawosławia i tym samym łamać konfrontacyjność obecnej sytuacji, w której mamy do czynienia ze zdualizowanym konfliktem katolicyzmu z prawosławiem, opierającym się na archaicznych, dziewiętnastowiecznych koncepcjach czystości kulturowej.
7
Budowa dwóch placów i tym samym oddzielenie "dwóch" Białychstoków symboliczną granicą ulicy Sienkiewicza nie wróży dobrze nadziejom stworzenia w naszym mieście spójnej i atrakcyjnej tożsamości lokalnej, która byłaby do przyjęcia przez ogół mieszkańców.
Przeciwnie, świętując na jednym lub drugim placu, będziemy musieli dokonywać nieustannego wyboru, czy jesteśmy po stronie Białegostoku multikulturowego, czy też narodowo-katolickiego. Wybór to trudny i zawsze bolesny dla każdego, kto czuje związek z miastem wykraczający poza tę niepotrzebną wojnę.

Autor jest socjologiem, pracownikiem Uniwersytetu w Białymstoku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny