Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Truchanowicz chce zdobyć Mount Everest (wideo)

(rm)
To ostatnio zdobyty szczyt - Mont Blanc. Pan Jerzy wszedł na niego 10 sierpnia. Mimo złej pogody, utraty okularów. Przypłacił to zapaleniem spojówek
To ostatnio zdobyty szczyt - Mont Blanc. Pan Jerzy wszedł na niego 10 sierpnia. Mimo złej pogody, utraty okularów. Przypłacił to zapaleniem spojówek
Niepełnosprawny alpinista z Białegostoku wybiera się na najwyższy szczyt świata. Potrzebuje na to pieniędzy.

Mont Blanc, szczyty And, Pamiru już zdobył. Nie raz. Teraz wybiera się na najwyższy szczyt świata Mount Everest. Jeśli go zdobędzie, będzie pierwszym na świecie niepełnosprawnym ze stomią, który tego dokona. Na wyprawę brakuje mu jednak pieniędzy.

Jerzy Truchanowicz za dwa tygodnie skończy 60 lat. Mieszka w podbiałostockiej miejscowości. Ponad 10 lat temu ciężko zachorował. Lekarze usunęli mu jelito.
Jedynym ratunkiem była stomia.

Choroba, niepełnosprawność nie złamała go. Nie zrezygnował ze swojej pasji - górskich wspinaczek. Wręcz przeciwnie, już jako niepełnosprawny zaczął zdobywać wysokogórskie szczyty.

- Jestem pierwszą osobą na świcie ze stomią, która weszła na Mont Blanc i najwyższy szczyt obu Ameryk Aconcaguę - mówi.

Teraz chce pokonać najwyższą górę świata - Mount Everest. I to od trudniejszej strony - od Tybetu. - Bo to tańszy wariant - zdradza.

Na Mount Everest wybierał się już na początku tego roku. Nie wyszło. Poleciał do Waszyntonu odebrać nagrodę za swoje osiągnięcia. Przez to nie zdążyłby z przygotowaniami do wyprawy. No i pieniądze. Nie miał ich. Nie nadeszły na czas od sponsora.

Nie zrezygnował. Nadal planuje wejście na Czomolungmę. W przyszłym roku.

- Znam osoby, które jechały na Everest i kończyły w bazach. Ja jestem pozytywnie nastawiony do tej wyprawy. Mam sprawdzian wysokogórski. Chociaż nie wiem, jak będzie na 8 tysiącach. Jak zareaguje mój organizm - mówi. - Ale skoro dobrze mi szło do 7 tysięcy metrów, to jest szansa, że dalej też sobie poradzę.

Do każdej wyprawy pan Jerzy sumiennie się przygotowuje. Teraz planuje ćwiczenia na siłowni, basen, chodzenie. I chce wyjechać w jakieś góry, prawdopodobnie Tatry.

- Jednak żeby zdobywać wysokogórskie szczyty, nie tylko mięśnie są potrzebne, ale też nastawienie psychiczne, determinacja - wylicza.

On to ma. Na przykład w tym miesiącu zdobył po raz szósty Mont Blanc. Dwa dni szedł w deszczu. 500 metrów przed szczytem stracił okulary. - Bez nich na tej wysokości czeka ślepota górska. To koniec wyprawy - opowiada.

Ale nie dla niego. Postanowił iść w nocy, by uniknąć słońca. I 10 sierpnia o godz. 6 rano był na szczycie.

- Gdybym nie wszedł na szczyt, mógłbym powiedzieć: Nie udało się, bo jestem niepełnosprawny. Ale to byłaby dla mnie porażka - zapewnia. - Albo się wspinam i zdobywam. Albo siedzę w domu i nie ruszam tej góry.

Teraz przeszkodą są pieniądze. Sponsor dał 15 tysięcy dolarów. To jednak o połowę za mało. Resztę pan Jerzy musi zdobyć. - Może znajdzie się ktoś, kto mnie wesprze? - ma nadzieję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny